Dzisiaj cytat z Gwiazdowskiego

"Ludzie nie spłacają kredytów, bo wielu traci pracę. A traci ją dlatego, bo praca jest droga. A droga jest dlatego, że państwo ją opodatkowuje  – w tym tak zwaną składką na ubezpieczenie emerytalne, część której przekazywana jest do OFE. Najłatwiejszym sposobem redukcji kosztów w okresie dekoniunktury jest dla wielu przedsiębiorstw redukcja zatrudnienia. Ale przecież sytuacja tych, którzy pracy nie stracili też jest nie do pozazdroszczenia. Teoretycznie siła ich popytu (a tym samym zdolność do spłacania pożyczek) mierzona – zgodnie z Prawem Saya – siłą ich podaży jest znacznie wyższa niż w rzeczywistości. Ktoś, czyją pracę pracodawca wycenił na 3.600 zł zarabia tylko 2.000 zł. Resztę – czyli 1.600 zł. – pracodawca musi odprowadzić do urzędu skarbowego (zaliczka na PIT) i do ZUS (składki ubezpieczeniowe) skąd część składki emerytalnej „ubezpieczonego” powędruje do OFE. Ale nie powędruje w związku z tym na spłatę pożyczek w banku, który jest akcjonariuszem Powszechnego Towarzystwa Emerytalnego (PTE), które zarządza OFE. Czy to naprawdę jest aż tak skomplikowane???"

Polecam blog Roberta Gwiazdowskiego

Precz z polityką w samorządach

Po raz kolejny piszę o nieszczęściach, jakie wynikają z upolitycznienienia samorządów. Jeśli kiedykolwiek będą jednomandatowe okregi wyborcze, to wtedy radny odpowiadać będzie przed wyborcami, a nie przed górą partyjną. Polityka niszczy istnienie miast, miasteczek, wsi. Może, dzięki Bogu, najmniej wsie, ponieważ tam mniej zależy funkcjonowanie wsi od polityki (tak mi się , w każdym razie wydaje).

Jak jest teraz: punkt pierwszy i podstawowy, to walczyć z przeciwnikiem, nie dbać o dobro miasta, ale zgnębić przeciwnika. Powstaje pytanie: gdzie jest poczucie obywatelskości, odpowiedzialności przed przyszłymi pokoleniami?

Dzisiaj dowiedziałam  się z mediów, że Kraków jest, według mojego kolegi radnego, "najbardziej kościelnym z miast" i w związku z powyższym powinniśmy przyjąć roszczenia a nie rozstrzygnięcie Trybunału. Naprawdę zaś chodzi przede wszystkim o wystąpienie przeciw prezydentowi, a nie o interesy miasta. No cóż, absurd gęstnieje.

Odzyskanie pozycji

Łatwo jest stracić pozycję i reputację. Trudniej ją odzyskać. Takie zadanie stoi teraz przed krakowskimi strukturami PO. Trzeba rozsądnie i wiarygodnie, aby była jeszcze szansa na uratowanie wizerunku.

Coraz bardziej martwi mnie to, że prorok jakiś ze mnie się robi. Znów mówię to, co chyba za jakiś czas się sprawdzi, ale nie zawsze prorocy bywają w układach. A może to się wyklucza: proroctwa i układy. Chociaż chyba nie: dobry prorok wie w jakie wejść układy. Eh, ulżyło mi: prorokowanie mi nie grozi… z układami nieustająco nie najlepiej. Może prorokuję wydarzeniom, a nie własnej pozycji w systemie?

A tak w ogóle, to przydałoby się więcej kobiet w polityce. Podobno nam bardziej chodzi o sprawy, a mniej o układy.

PS Dzisiaj dostaliśmy wykaz uczestnictwa radnych w wyjazdach zagranicznych. Jakież dziwne wyszło podsumowanie: ci najmniej aktywni radni są najczęściej wyjeżdżającymi. Czyżby było to tak, że jedni pracują na miejscu i nie mają czasu wyjeżdżać, a inni odwrotnie?

Drogi kariery

Nie wiem, czy w każdej partii jest taka tendencja, jak w mojej (którą zresztą osobiście tworzyłam!!), ale w PO jest dobrze nie być członkiem partii. Jesli się nie jest, to można być zaproszonym na pierwsze miejsca list wyborczych, ergo, trzeba się wypisać, albo dać się wyrzucić i wtedy można zostać kandydatem na prezydenta, kandydatem na posła etc. Pisałm juz o tym .

Niskie zadłużenie sektora prywatnego, poszanowanie prawa, stabilne finanse publiczne to trzy fundamenty polskiej gospodarki, którym zawdzięczamy "relatywnie silną" pozycję Polski w obliczu światowego kryzysu – mówił w piątek w Sejmie minister finansów Jacek Rostowski. Rostowski podkreślał, że niskie zadłużenie sektora prywatnego (przedsiębiorstw i gospodarstw) domowych skutkuje tym, że mamy zdrowe instytucje finansowe. "W Polsce nie upadł żaden bank, tak jak to się stało w wielu krajach zachodnich, nie było więc u nas bezpośredniego kryzysu finansowego" – zaznaczył minister finansów. Drugim filarem polskiej gospodarki nazwał silne poszanowanie prawa, które chroni własność. "Są kraje, które przed kryzysem były silne gospodarczo – takie jak Rosja, ale w tych krajach brak jest silnego szacunku dla prawa własności i dlatego nie ochroniły się w takim stopniu, jak Polska" – mówił. Po trzecie – wyliczał Rostowski – Polska może się pochwalić stabilnymi fundamentami makroekonomicznymi i stabilnością finansów publicznych. Odnosząc się do informacji, że deficyt budżetowy po czterech miesiącach tego roku osiągnął 15,3 mld zł, czyli 84 procent deficytu przewidzianego na cały rok, minister powiedział, że deficyt powinien maleć przez kilka miesięcy, a pod koniec roku, wzrosnąć do przewidywanych 18 mld zł.

A nie mówiłam 10

31 sierpnia 2006 roku napisałam w blogu:

"Wymiana pokoleniowa. William Golding napisał książkę "Lord of the Flies" (przetłumaczoną na język polski "Władca Much") Jeśli czytaliście to pamiętacie fabułę: grupa chłopców na skutek defektu w samolocie dostaje się na bezludna wyspę i tam organizuje sobie życie na wzór dorosłych. To miniaturowe społeczeństwo oparte jest na takich konfliktach,  że prawie ulega  katastrofie. Wypaczenia i skrzywienia doskonalsze niż w społeczeństwie dorosłych. Nazywa to się "uczeń przerósł mistrza".

Golding: cóż za przestroga w tej metaforze.

Pytanie: Starożytni a potem ci, mądrzejsi od nas mówili i pisali, że jeśli chcesz zarządzac innymi najpierw sam się dużo naucz. Czy mieli rację?"

Kto by pomyślał, jak prorocze były to słowa. Dorosłości i doświadczenia potrzeba po to, aby zarządzać, rządzić, mądrze żyć. No cóż, zaczekamy na rozwój wypadków. Szkoda tylko, że smarkateria załatwiła taki potencjał, jaki mógł istnieć w PO w Krakowie.

Dlatego też nie uwierzę w genialność 22 letnich prezydentów miast, 26 letnich posłów etc. Wszędzie potrzebne jest zwykłe ludzkie DOŚWIADCZENIE ( w tym dystans, szacunek do innych, brak zadufania, skromność). Eh, życie!

Ruszyły klasy brydżowe

Ruszył nabór do klas brydżowych. Traktowane są jako klasy sportowe. W pierwszym roku nauki 6 godzin tygodniowo brydża. Cieszę się. Walczyłam o sprawę 6 lat. Tak wygląda zarządzanie miastem. Niestety, dobre i sprawdzone pomysły, leżą i czekają. A teraz staram się doprowadzić do postawienia na Plantach, ale także w rejonie Regionalnego Dworca Autobusowego, Parku Strzeleckiego, Parku Dąbskiego przy ul.Widok – toalet. Nie mają być paskudne, ale eleganckie, dobrze dostosowane do otoczenia, takie, jakie widzimy w Mediolanie, Paryżu czy Berlinie. Nieco mnie przeraża, że i to może potrwać 6 lat.

Dość zbiorowej odpowiedzialności

Nie chcę już słuchać, że MY mamy brudne interesy, że wygrywamy lub przegrywamy, że robimy głupoty, że nie wprowadziliśmy podatku liniowego, że to, że tamto. Tak ze mną rozmawiają ostatnio ludzie. Zwłaszcza po ostatnich wydarzeniach, dość obszernie opisanych przez lokalne miedia nawet sasiedzi patrzą na mnie jakbym miała osobiście do czynienia z jakąś tam firmą z Zabierzowa. W takich momentach coraz bardziej tęsknię za jednomandatowymi okręgami wyborczymi, kiedy moja odpowiedzialność za to, co robię byłaby większa. Nikt zapewne wtedy nie patrzyłby na mnie tak, jak dzisiaj czynią to sąsiedzi. A zdawałoby się, że odpowiedzialność zbiorowa jest przeszłością.

Chcę za to, co robię odpowiadać sama. I nie chcę być "WY". "Co wy tam robicie". Precz z opdowiedzialnością za cudze czyny, uczynki etc.

I, rzecz oczywista, nie wyobrażam sobie, że ktokolwiek inny poza mną samą mógłby brać odpowiedzialność za to, co ja będę robiła i co robię teraz.

Tytuł 11

Parę dni temu, o 8.00 rano dzwoniłam do VIPa z PO, zaraz po wysłuchaniu porannych informacji, donoszących o tym, jaki biedny pan prezydent naszego miasta został pokrzywdzony przez polityków PISu. On się tak bardzo starał, a tu brzydki PIS zadziałał politycznie i EURO nie będzie. Sugerowałam, aby w tej sytuacji odnalazło się PO.

No cóż!!Opatrzność zesłała łódź, ale znów nikt z tego nie skorzystał.

Byłam w Oblęgorku, w Busku Zdroju i odpoczęłam.

EURO? Stadion na 60 tys.

Nie powiem, że bardzo się zmartwiłam tym, że nie będzie u nas  w Krakowie EURO.

Inwestycje miejskie to nie jest realizacja bieżących potrzeb, ale wizja miasta za parędziesiąt lat. Tak też, w perspektywie czasowej powinno się widzieć jego problemy komunikacyjne, logistykę, kulturę. Przed każdą decyzją dotyczącą inwestycji wśród wielu pytań powinno znaleźć się i to, jaki użytek będą miały z inwestycji następne pokolenia. Niekiedy zdaje się, że łatwiej coś zbudować, niż potem o to dbać. Dobry ekonomista, jak i dobry gospodarz miasta powinien widzieć nie tylko skutki widoczne i bezpośrednie podjętych działań, ale i ich konsekwencje oddalone w czasie.

           

Czy prognozy demograficzne wskazują na niezbędność budowania olbrzymich i bardzo kosztownych obiektów sportowych? Czy stadiony zadaszone lub nie, będą niezbędnym elementem do życia za dwadzieścia, trzydzieści lat? Jakie inwestycje mogą stać się uciążliwym balastem a jakie staną się podstawą funkcjonowania społeczeństwa? Czy miasto zabezpieczyło istnienie bibliotek miejskich i czy one będą potrzebne mieszkańcom, czy jest odpowiednia ilość basenów, jak powinien funkcjonować system bezpieczeństwa mieszkańców, czy zostały odpowiednio zapewnione wszelkie udogodnienia dla ludzi niepełnosprawnych i starszych, co powinniśmy zrobić, aby utrzymać miejsca pracy dla ludzi po 45 czy 50 roku życia. Pytań szczegółowych i bardziej ogólnych będzie zapewne bardzo wiele.

A zamiast paru basenów stadion na 60 tysięcy ludzi????