Czemu służą sondaże?

Divide et impera – dziel i rządź. Zasada sprawdzająca się doskonale. Prezydent w zasadzie nie musi z niej korzystać, ponieważ PO robi to sama. Dzieli się, a rządzić będzie dalej prezydent. Wśród kuriozalnych pomysłów można wymienić ranking zrobiony przez organizacje powołaną przez jednego z posłów PO, która udostępniła wyniki sondaży na preferencje związane z wyborem przyszłego prezydenta Krakowa wskazujące na duże poparcie dla aktualnego prezydenta i bardzo marne dla trzech (uwaga aż atrzech!!) kandydatów PO.  Kiedy rozmawiałam z współautorem sondażu powiedział, że to oczywiste, że etycznie nie można zatajać takich wniosków i że zrobiono to ku przestrodze.

Sondaże przeważnie służą temu, aby ukierunkować myślenie ludzi. Niestety – tak bywa. Jak wszyscy głosują za tym czy tamtym, to przecież mój głos może się stracić, być bezużytecznym, jeśli zagłosuję inaczej. Już o tym pisali filozofowie, że istnieje fenomen zachowań "Się", coś się robi, tak jak wszyscy etc. A "ku przestrodze", hm, ku przestrodze, jak upominam moje dziecko, to robię to w zaciszu domowym (niekiedy głośno, ale w domu), a nie piszę o tym w gazetach "ku przestrodze". Tak myślę o tym, na gorąco, słuchając komentarzy wokół.

Czemu służą oświadczenia majątkowe.

Czemu służą oświadczenia majątkowe? Przed chwilą udzieliłam wyjaśnienia dziennikarzowi, dlaczego tak a nie inaczej wygląda stan mojej firmy, inny zapytał o tak zwane źródła inne, opiewające na sumę 2 tysięcy złotych. Spodziewam się jeszcze paru telefonów w tej sprawie. Potem zasiądą przed internetem rodacy analizujący moje źródła, wpływy, wyływy etc.  

    Wiktymologia mówi także i o tym, w jaki sposób człowiek staje się ofiarą, jak poprzez swoje zachowanie prowokuje przestępców do przestępstw. Często w mediach spotyka się teksty, wskazujące na konieczność nie okazywania stanu posiadania, ponieważ epatowanie prowokuje przestępców, a tu masz mój stan posiadania publikuje internet. Tak właśnie wygladają działania antykorupcyjne. Ci zaś, którzy nie będą chcieli brać udziału w spektaklu "obejrzyjcie co mam", nie będą chcieli także być radnymi. W dalszym ciągu pokutuje model: zobaczcie, jaki jestem uczciwy, mam czterdzieści lat, nie mam niczego, ale chcę zarządzać pieniędzmi podatników, dajcie mi więc prawo do decydowania o pieniądzach tych, którzy zarobili i płącą podatki. Uczciwy, to ten, który niczego nie ma. Jakiś głupi jest ten świat. W końcu dojdzie do tego, że jedynie bezrobotni na zasiłkach bedą mieli możliwość a przede wszystkim chęci do publikowania swoich zeznań podatkowych. I ich nikt nie będzie analizował medialnie.

Eh, pozory, pozory.

Obchody 3 Maja

Wczoraj było Święto Flagi. Rozdałam na Rynku mniej więcej  400 biało-czerwonych flag. Najchętniej je przyjmowali starsi ludzie, młodzi niekiedy odmawiali, ale akcja udana.

Dzisiaj zaś obchody Konstytucji 3 Maja. Niewielu radnych miejskich z PO. Szkoda. Wieniec dotarł pod pomnik.

i jeszcze nieco o absolutorium

Zgodnie z art.28a ust.3 usg, w przypadku nieudzielenia prezydentowi absolutorium rada może podjąć uchwałę o przeprowadzeniu referendum w sprawie odwołania prezydenta z powodu nieudzielenia absolutorium. Może, ale nie musi. Jest też możliwe i to, że rada nie przyjmuje uchwały o przeprowadzeniu referendum, mimo wcześniejszego nieudzielenia absolutorium prezydentowi. Prezydent może więc pełnić funkcję bez nieudzielenia mu ansolutorium.

Cały więc problem polega nie na nic nie znaczących manifestacjach. Najistotniejsze zdaje się być  przygotowanie kandydata na walkę z obecnie panującym prezydentem. Jeśli się tak nie stanie obecny prezydent założy dynastię, stanie się wiecznie panującym królem … etc. I wtedy juz nic mu nie zagrozi.

Normalność i nuda

W jednej z gazet czytam sobie forum dyskusyjne na ten czy inny temat. I cóż widzę: na temat wczorajszych harców radnych 9 wpisów, mało zresztą ciekawych, ale za to inne tematy zdają się interesować ludzi bardziej.

Jak widać już mało kogo bawią lokalne quasi-polityczne zabawy. Niekiedy wydaje nam się, że jesteśmy bohaterami wielkich bitew a to są zaledwie małe szturchańce, których nikt nie zauważył. Szkoda tylko miasta.

I zaczyna się

Wczorajsza rada miasta pokazała, że zaczyna się trudny a i mało ciekawy okres pracy rady. Po pierwsze wydarzeniem wzbudzjącym emocje kolegów było wypowidzenie się na temat absolutorium. Czym jest ansolutorium:  to „określona w prawie przysługująca określonym przedstawicielskim organom i uruchamiana zazwyczaj corocznie, kompetencja do oceny, czy prowadzona przez ich organy wykonawcze działalność finansowa zgodna jest z prawem i założonym planem, który najczęściej nazywa się budżetem”, inna definicja mówi, że jest to akt organu uchwalającego budżet potwierdzający, że organ wykonawczy (prezydent) wykonał budżet samorządu terytorialnego zgodnie  z prawem”.

Wzmocnienie organu wykonawczego miasta – prezydenta, przede wszystkim poprzez jego wyłonienie w powszechnych i bezpośrednich wyborach, a co za tym idzie osłabienie pozycji rady w stosunku prezydenta (niemożność odwołania go przez radę) powoduje, że instytucja absolutorium, której szczytnym celem jest „rozgrzeszenie” prezydenta z wykonania budżetu bywa najbardziej  medialną okazją do walki politycznej. Tak więc prezydent jakiegokolwiek miasta mający określony układ polityczny w radzie, niezależnie od tego, jak dobrze wykona budżet i tak nie może liczyć na głosy „za”  (co najwyżej na głosy wstrzymujące się, których waga jest analogiczna jak głosów „przeciw”). Mimo nieudzielenia jakiemukolwiek prezydentowi z miasta X absolutorium i tak przeważnie krzywdy mu nikt nie zrobi, ponieważ droga do jego odwołania  w referendum rzadko kończy się pomyślnie dla rady,

Rada nie ma możliwości ocenienia koncepcji zarządzania przez prezydenta miastem. Robi więc to przy absolutorium, co zdaje się byc absurdalne. Być może, poza udzieleniem lub nie udzieleniem absolutorium (jeśli działania finansowe były niezgodne z prawem) powinna mieć możliwość formalnej oceny zarządzania prezydenta miastem i jego koncepcji wizji miasta.

Wczoraj pojawiła  propozycja kolegi z PISu, aby odrzucić absolutorium w pierwszym czytaniu. Rada więc nie wyraziła zgody na procedowanie tego czy jest "za" czy tez "przciw" absolutorium.

Wdzięczność i pamięć?

Przeczytałam gdzieś informacje o starej historii dotyczącej Clintonów. W 1993 roku zgłosiła się do Billa Clintona Kathleen Willey. Ona i jej mąż Ed byli zaciekłymi demokratami wspierającymi dość intensywnie Clintona w czasie jego kampanii. Ed Willey stracił fortunę z powodu krachu w nieruchomościach, a jego zona przyszła prosić Billa o pomoc w znalezieniu pracy, stałej posady, ponieważ pracowała dotąd jako wolontariuszka. Clinton, w słynnym Gabinecie Owalnym zaczyna Willey zaczepiać erotycznie, lekceważąc jej prośby o wsparcie. Willey nie reflektuje na zaloty przeydenta, jej mąż popełnia samobójstwo. Tyle.

Konkurencja – to robienie czegoś lepszego

Roman Kluska powiedział w wywiadzie: "…ogromnie zbiurokratyzowana rzeczywistość ogranicza mpżliwość wyżycia się w biznesie. Energii nie kieruje się na to, co piękne , na zrobienie czegoś lepszego niż konkurencja, ale na relacje z władzą, by dostać zezwolenie, koncesję i to przestaje bawić." Kluska nie przerabiał jeszcze jednej sprawy: dotacji europejskich będących w gestii urzędników. Dotacje dostają jedni, inni nie dostają. Przestaje funkcjonować wolny rynek, pojęcie "konkurencja" – też nie ma sensu. Konkurencję zwycięża się poprzez zrobienie, jak mówi Kluska, "czegoś lepszego" a dzisiaj nie chodzi o to, aby zrobić coś nowatorskiego, lepszego, zachwycić jakością etc, chodzi o to, aby znaleźć dojście do urzędnika, a potem, dzięki temu mieć dotacje.

PS Projekty europejskie dotyczące bardzo dużych pieniędzy nie są kodowane. Pierwszą informacją, jaką dostaje urzędnik jest autorstwo projektu, kto go składa. Procedury te są oczywiście antykorupcyjne(!!??).  Jakiekolwiek egzaminy są kodowane a projekty europejskie nie !!!

Niewidzialna ręka rynku

  Adam Smith pisał:„w każdym kraju interes wielkiej masy ludzi polega i musi na tym polegać, aby kupować rzeczy potrzebne od tych, którzy je sprzedają najtaniej. Twierdzenie to jest tak oczywiste, że śmieszna wydaje się konieczność jego udowadniania. Nigdy by go też nie kwestionowano, gdyby dbała o swój interes sofistyka kupców i fabrykantów nie przyćmiła zdrowego rozsądku ludzi. Albowiem pod tym względem interes kupców i fabrykantów przeciwstawia się bezpośrednio interesom wielkich mas ludzkich”.

I to jest oczywiste. W każdym ustroju, miejscu, państwie, czasie działa ten mechanizm: Ludzie chcą kupować jak najtaniej i sprzedawać jak najdrożej. Takie są mechanizmy rynku. I nikt nie powinien próbować zmieniać tych zasad, a zwłaszcza politycy i urzędnicy.