Dyrdymały Redaktor Paradowskiej.

Ostatnie wydanie „Polityki” poświęcone jest w dużej części Krakowowi. Jest parę tekstów poświęconych naszemu miastu. Pisane są one przez osoby, które mieszkają w Krakowie, znają miasto od podszewki, wiele rozumieją. Są dobre teksty państwa Szostkiewiczów: Marty i Adama, , Rafała Romanowskiego  i tekst (oczywiście o polityce) pani redaktor Janiny Paradowskiej o krakowskiej polityce. Pani redaktor, z która się parę razy spotkałam, w rozmowach podkreśla, że nie za bardzo wie, co w Krakowie się dzieje. Patrzy na miasto z odległości Warszawy. Uzyskuje wiedzę o Krakowie to tu, to tam (może na przykład u naszego wspólnego fryzjera, do którego chodzimy). Oczywiście o polityce może pisać każdy, kto uważa, że się na niej zna. Osobnym i bardziej trudnym zagadnieniem jest sprawa samorządowości. Trzeba rozumieć, jak funkcjonują samorządy. Kto rządzi, kto odpowiada za decyzje etc. Pani Paradowska wykazuje tutaj, z całym szacunkiem, absolutną ignorancję. Pisze, z przeproszeniem, dyrdymały. Być może na stanowisku, jaki zajmuje – naczelnej komentatorki politycznej w „Polityce”  – nie musi zdobywać jakiejkolwiek wiedzy – ponieważ po prostu wie. Gdyby zechciała się nieco poduczyć, pisząc o funkcjonowaniu samorządu – to poleciłabym na przykład świetny raport „Narastające dysfunkcje, zasadnicze dylematy, konieczne działania”, który  powstał dzięki grupie ludzi z Uniwersytetu Ekonomicznego pod kierownictwem profesora Jerzego Hausnera . Tam ( a książeczki dwie są osiemdziesięciostronicowe, więc dadzą się przeczytać bez zbytniego zmęczenia) napisano, jak działa samorząd, jaki jest zakres zadań jednostek. Książeczki są poświęcone pamięci profesora Michała Kuleszy – konstruktora współcześnie działającego samorządu. Gdyby pani redaktor chociaż pobieżnie przerzuciła  owe prace (napisane prostym, zrozumiałym językiem) wiedziałaby zapewne więcej o tym, co dzieje się we wszystkich samorządach – także i tym krakowskim. Być może wtedy nie napisałaby dyrdymałów o szantażowaniu prezydenta przez radę. Zrozumiałaby kto naprawdę rządzi, a kto odpowiada za pomyłki , a kto za sukcesy tego, co dzieje się w mieście. Ponieważ nie zna zasad i nie zechciała ich poznać – napisała tekst posługując się „popularnymi, wziętymi z ulicy (a może i usłyszanymi u fryzjera)” sloganami. Zresztą, których autorami są urzędnicy prezydenta (i rzecz oczywista on sam). Tak jednak, rzetelny, popularny dziennikarz nie pisze. Jednostki samorządu terytorialnego to osobny temat, do analizy którego po prostu wypadałoby się nieco przygotować. To nie do końca tylko i przede wszystkim polityka.

PS napisałam powyższa analizę tekstu bynajmniej nie obrażona komentarzem pani redaktor dotyczącym mnie. Naprawdę mam dystans do moich deklaracji i poczucie humoru. Zdenerwowało mnie popularne i mało profesjonalne jej podejście do tego, czym jest samorząd.

Wciąż brak miejsc w przedszkolach.

Kraków od wielu lat boryka się z problemem braku miejsc w przedszkolach.
Z jednej strony jest to logistyczne zagadnienie do rozwiązania dla władz miasta, z drugiej zaś interesująca informacja wskazująca na zmniejszające się problemy demograficzne. Może jest lepiej niż mówią demografowie. W każdym razie władze miasta nie mogą sobie poradzić z zapewnieniem pełnego dostępu do usług przedszkolnych. W sytuacji, w której miasto, ze swoimi placówkami przestaje zaspokajać potrzeby, naturalną reakcją urzędników miejskich powinno być zachęcenie obywateli miasta posiadających odpowiednie uprawnienia do otwierania placówek niepublicznych.

            Funkcjonowanie przedszkoli niepublicznych jest dla miasta korzystne. Po pierwsze przedszkola te są tańsze. Każde dziecko otrzymuje w przedszkolach publicznym wsparcie finansowe z gminy, jednakże dziecko w przedszkolu niepublicznym otrzymuje zaledwie 85% tej sumy. Sytuacja taka jest konsekwencją zaszłości, które były spowodowane decyzją
poprzednich rad miasta. Przedszkola niepubliczne są więc dla miasta tańsze. Pięć niepublicznych przedszkoli stwarza możliwość istnienia całkowicie bezpłatnego przedszkola.
W Nowym Sączu ponad 40% przedszkoli to placówki niepubliczne prowadzone przez stowarzyszenia, fundacje, podmioty prywatne. Urząd Miasta w Krakowie mając duże problemy z zabezpieczeniem dostępności dla potrzebujących nie prowadzi polityki zachęcania do tworzenia placówek niepublicznych.

            Małe przedszkola mogą stać się wsparciem i pomocą dla miasta. W urzędzie miasta, w Wydziale Edukacji można dowiedzieć się o wymaganiach stawianych przed chętnymi do tworzenia przedszkoli (niestety dostęp do wstępnych informacje na stronie internetowej miasta www.krakow.pl nie jest prosty).

            Należy w pierwszej kolejności zaapelować do osób mających uprawnienia do prowadzenia tego typu placówek, aby odważyły się poprowadzić niepubliczna przedszkole, następnie przydzielić urzędnika w Wydziale Edukacji, który pomoże chętnej osobie przedrzeć się przez gąszcz niekiedy absurdalnych przepisów i pomoże je zinterpretować. Ponieważ istnieje duża dowolność w tychże interpretacjach, należy budować rozwiązania pozytywne i przychylne, a nie zniechęcające kandydatów. Koniecznym zdaje się organizowanie spotkań pokazujących bardzo pozytywne przykłady już istniejących przedszkoli. I wreszcie naturalnym wydaje się łączenie deweloperów z chętnymi do tworzenia placówek (przedszkoli, szkół czy też żłobków). Każdy mieszkaniec nowego osiedla będzie przychylniejszy i bardziej zainteresowany zamieszkaniem w miejscu, gdzie od samego początku funkcjonować będzie sklep, przychodnia lekarska, przedszkole i szkoła. . Deweloperom należy przygotować dane niezbędne do utworzenia na nowo powstających osiedlach miejsc, gdzie będą mogły zacząć funkcjonować przedszkola.
Wśród najistotniejszych danych to przede wszystkim: wysokość w pomieszczeniach przedszkolnych powinna wynosić co najmniej trzy metry, toaleta musi być przy każdym pokoju zabaw, jeśli w przedszkolu jest wyżywienie potrzebne są dwa osobne wejścia, tak by żywność była wnoszona inną drogą, a nie tą, którą wchodzą ludzie, przy cateringu w kuchni musi być zainstalowana umywalka; powierzchnia używana przez dzieci powinna wynosić co najmniej dwa metry kwadratowe na malucha. To są wyznaczniki najważniejsze, o innych można się dowiedzieć w urzędzie miasta.

            Dobrze byłoby, aby każde nowo powstające osiedle miało przygotowane zaplecze, które będzie się składało między innymi z przedszkola i żłobka. To wszystko jest w granicach możliwości. Deweloperom powinno zależeć na atrakcyjności miejsc, które oferują kupującym, ludzie chcą tworzyć firmy, miasto winno się stać pośrednikiem i miejscem kontaktów. Wystarczy tylko chcieć.

 

Hiobowe wieści dla miasta.

Przeczytałam dzisiaj rano wczorajszą gazetę. Równocześnie i dzisiejszą. Tak więc mam wieści z dwóch dni jednocześnie. I co zwróciło moją uwagę: ano hiobowe wieści dla miasta: będzie strasznie: po pierwsze pan prezydent mówi, że jeśli nie będzie igrzysk w Krakowie to cytuje „Trzeba dać szansę obejrzenia na żywo takich igrzysk mieszkańcom, większość z nich nigdy ich nie zobaczy, jeśli nie odbędą się w Krakowie”. Na ostatniej stronie gazety też nas straszą: szef agencji koncertowej Alter Art. Mikołaj Ziółkowski mówi, że w tym roku nie odbędzie się w Krakowie „Live Music Festival” ponieważ będzie zmiana nowego głównego sponsora. I co to będzie! Co to będzie… nie zobaczymy na żywo.

Dlaczego o tym piszę. Może i dlatego, że przypomniała mi się książka współcześnie nam żyjącego niemieckiego dziennikarza, który pisał o drodze ludzkości zmierzającej do permanentnej zabawy, kiedy już nic się nie liczy ale pozostaje nieustająca trwająca zabawa. Może jest i tak, jak pisał Johan Huizinga w „Homo ludens. Zabawa, jako źródło kultury”, że u podstaw ludzkiego działania jest zabawa, gra i współzawodnictwo. Cóż więc będzie, kiedy nie zobaczymy tego, czy innego koncertu, meczu, występu. Zgroza. Koniec świata.

W niedzielę byłam na koncercie Cassandry Wilson. Też przecież jestem „homo ludens”. Mam prawie wszystkie jej płyty. Lubię jej głos. Koncert był niezbyt udany. Artystka bez charyzmy, zespół znudzony, zajmujący się na scenie przede wszystkim sobą, ospały etc. Trzeba było zostać w domu z płytami Wilson.

Wracając do życia pozbawionego tego, czy innego wydarzenia medialnego. Ja sobie je wyobrażam. A może i będzie tak, kiedy starzejące się społeczeństwo Europy będzie preferowało koncerty domowe, nie będzie chadzało na stadiony na mecze, będzie bardziej lubiło ścieżki zdrowia. Zresztą kto wie.

Mnie wieści hiobowe w każdym razie nie przestraszyły. Świat się kręci dalej.

Wolność gospodarcza – wciąż nie zrealizowane marzenie.

Współczesna polska rzeczywistość nie ceni i nie toleruje wolności gospodarczej, która jest zdominowana przez wszechobecność państwa wyrażającą się między innymi poprzez bogatą ofertę wszelkiego typu koncesji. Część z nich można wykupić od państwa , część zaś reprezentowana jest społeczeństwu jako wynik sprawiedliwości władzy i tej nie można (teoretycznie) kupić, można ją, w dowód łaskawości władzy, jedynie otrzymać. Tworzone są wielowarstwowe komisje, które badają zasadność wniosków, wydają decyzje, które następnie weryfikują i niekiedy wycofują, a niekiedy przedłużają ich ważność. Działalność państwa odwołuje się do sprawiedliwości, a więc normy etycznej. I rzeczywiście moralność występuje tutaj w wielu aspektach. Działanie etyczne ma miejsce w pracy urzędnika państwowego, który posiada świadomość swojej, niczym nieograniczonej władzy, bo przecież państwo ograniczając wolność dla  podmiotów gospodarczych daje nieograniczoną wolność urzędnikom. Ze strony drugiej występuje pokorny petent oczekujący na decyzję władzy. Mówimy więc tutaj o moralności petenta funkcjonującego w państwie dystrybucyjnym stwarzającym pozory wolnego rynku. Problem jest trudny.

                A więc co powinno należeć do funkcji podstawowych rządu, który współpracuje z obywatelem państwa. Tą istotną funkcją powinno być stworzenie możliwości, dzięki którym nastąpi realizacja działań gospodarczych obywatela. Celem zaś owych działań powinna być maksymalizacja długoterminowych wartości finansowych tegoż obywatela. Jeśli władza nie zapewnia jak najdogodniejszych warunków do rozwoju gospodarki, działania gospodarcze zamierają lub zbliżają się do korupcji i wszelkiej innej nieuczciwości. Nie ma podstaw do mówienia o etyczności w biznesie w sytuacjach skrępowania i ograniczeń wolności gospodarczej.

                Etyka biznesu jest uniwersalna, ponieważ uniwersalne są zasady znajdujące się u jej podstaw. Przesłanką państwa w ujęciu demokratycznym, jest doktryna praw człowieka. Wedle niej wszyscy ludzie, bez żadnej różnicy, mają z natury – czyli niezależnie od ich woli, prawo do życia, do wolności, do bezpieczeństwa. Ci, którzy w danym momencie historycznym zostali uprawnieni do sprawowania władzy muszą uszanować te prawa, nie naruszając ich, a także, co więcej, muszą bronić.

                 Państwo prawa odzwierciedla klasyczną doktrynę o wyższości rządów prawa nad rządami ludzi, wyrażonej w formule lex facit regem.(prawo czyni króla). Prawa powinny być jednoznacznie sformułowane i obowiązujące wszystkich. Mechanizmy konstytucyjne powinny mieć na celu obronę jednostki przed nadużyciami ze strony władzy i powinny być gwarantami wolności człowieka.

                Wolność gospodarcza powstaje wtedy, kiedy ograniczy się rolę państwa (samorządu), które, nie powinno przeszkadzać w działalności jednostki. Państwo dbające o tę wolność jest równocześnie państwem prawa zredukowanym w swojej roli do minimum.

                We współczesnej rzeczywistości polskiej państwo (rząd) niestety,  w dalszym ciągu rozbudowuje się i utrwala swoją dominującą pozycję.

                Najważniejszą wartością jest wolność jednostki, także i w sensie gospodarczym.

Etyka w ogóle (a w tym i etyka biznesu) nakazuje przede wszystkim zwyczajne przyzwoite postępowanie w interesach. Cóż jednak zrobić, jeśli istnienie firmy jest zagrożone. Nie tylko dla właściciela jest to bardzo trudne pytanie, ale i dla pracowników, których miejsca pracy są niepewne.

                Zagrożenia moralne istnieją tam, gdzie zasady funkcjonowania instytucji prowokują robienie, tego, czego się nie powinno czynić. W każdym przedsiębiorstwie występują konflikty interesów, które mogą być rozstrzygalne w obszarze dających się wyjaśnić rozwiązań moralnych. Wiele zachowań etycznych określa się jako jednoznacznie naganne – do nich należy łapówkarstwo Stwarza ono konflikty interesów, które z konieczności owocują naruszeniem wymagań etyki. Cóż jednak czynić, jeśli do zachowań niemoralnych nakłaniają urzędnicy państwowi. Czy chronić własne poglądy za wszelką cenę, nawet tę związaną z likwidacją miejsc pracy, czy też pójść na współpracę objawiającą się korupcją w imię celów innych (może wyższych) związanych z przetrwaniem firmy. Czy w dalszym ciągu, wobec faktu zaistniałych pytań dotyczących własnego istnienia jako przedsiębiorcy i istnienia firmy można nieustająco wierzyć zasadzie „etyka się opłaca”.

                Być może i dzisiaj rodzi się kolejna potrzeba połączenia sfer bycia człowieka w etyce, polityce i gospodarce. Pomimo tego, że w rzeczywistości polskiej sfery te zbliżają się jedynie w coraz bardziej skandalicznych aferach gospodarczych, politycznych i na pewno nie etycznych, potrzeba ta jest widoczna.

                Pytanie „czy bycie etycznym się opłaca” wydaje się być nadal aktualne.

 

 

Referendum w Krakowie.

Pan prezydent (który zagląda na mojego bloga, a więc Dzień dobry) odpowiedział dziennikarzowi, który zapytał „Kiedy pan wpadł na pomysł referendum” – zjadliwie i sarkastycznie „A proszę pana w piątek o 15.10, nie 15.40”. No i jest decyzja. Ja mogłabym powiedzieć, że gdyby pan prezydent uważniej słuchał tego, co mówię, to mniej wydawałby na sondażepo prostu przeze mnie przemawia prawda pozasondażowa. I gdyby posłuchał wcześniej mojego stanowiska w sprawie stadionów – to nie byłoby ….. niechlubnego spadku dla potomnych.  I budżet obywatelski byłby najwcześniej w Polsce. Takie czasy. Trzeba zmieniać sposoby zarządzania. I przykładem zmieniającej się metody jest i budżet obywatelski i referendum. Wracając do Igrzysk Olimpijskich.  Teraz wydaje się, że nie koniec manewrów pt'”Igrzyska Olimpijskie”. Jeszcze będzie na koniec wskazanie osoby odpowiedzialnej. OSOBY nie , jak zwykle radnych. I moim zdaniem, OSOBA poleci. Nie poleci. Prezydent nie wyrzuca, znajdzie inne miejsce, za godziwą…. Tak mi się wydaje. Chociaż, kto wie, co podpowie „kolejny piątek o 15.10”?

Liberalizm z katedry. Krakowska Szkoła Ekonomiczna.

W historii naszego miasta zostają od czasu do czasu odkrywane wydarzenia, które przez lata były schowane, a które warto przypomnieć. U nas w Krakowie, w dalszym ciągu przede wszystkim liczy się tradycja i trudno podejrzewać, że kiedykolwiek mogło pojawić się cokolwiek, co mogło być inspiracją i awangardą. A tak było. Przykładem może być choćby Krakowska Szkoła Ekonomiczna, która powstała wokół Krakowskiego Towarzystwa Ekonomicznego w 1921 roku. Szkołę tworzyli profesorowie Wydziału Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego: Adam Krzyżanowski, Adam Heydel i Ferdynand Zweig. Istotnym i nowatorskim programem szkoły był głoszony przez inicjatorów liberalizm, który koncentrował się wokół zagadnień teoretycznych istnienia i funkcjonowania gospodarki wolnorynkowej.

Istotną zasługą Krzyżanowskiego i Zweiga była próba zdefiniowania liberalizmu, który koncentrował się przede wszystkim wokół zagadnień teoretycznych gospodarki wolnorynkowej. Jak pisali wyżej wymienieni: kolektywizm pokazuje się pod postaciami socjalizmu, nacjonalizmu i etatyzmu. Krzyżanowski w jednym ze swych tekstów stwierdził, że określenie doktryny liberalizmu mianem indywidualizmu jest trafniejsze. Ważny dla indywidualizmu jest interes jednostki.  Przy pominięciu zasady naczelnej – indywidualizmu – poczucie bezpieczeństwa może uczynić z człowieka więźnia, a z państwa – strażnika więziennego. Krzyżanowski indywidualizmem nazywał dążenie do rozluźnienia więzów, ograniczeń wynikających z przynależności jednostki do państwa i do innych zrzeszeń mniej lub bardziej przymusowych „gwoli zapewnienia jej możności pełnego, swobodnego rozwoju”. Podobną definicję znaleźć można u Zweiga, dla którego indywidualizm doktryny liberalnej przejawiaj się w traktowaniu społeczeństwa jako zespołu jednostek zjednoczonych podziałem pracy i wymiany. Interes jednostki, jak pisał Zweig, wysunięty jest zawsze na plan pierwszy. W poglądach krakowskich profesorów wyraźnie słychać echo poglądów J.S. Milla- kontynuatora demokratycznej i liberalnej myśli w duchu Johna Locke’a. Jego najważniejszym dokonaniem było dostrzeżenie zagrożeń dla demokracji (i ogólnie wolności obywatelskiej) ze strony jej samej. Mill postulował, aby do konstytucji wprowadzić dodatkowe zapisy gwarantujące podstawowe wolności obywatelskie oraz uniemożliwiające monopolizację władzy.

Do tych podstawowych wolności John Stuart Mill zaliczał:

  • wolność
         zgromadzeń, zrzeszania się i tworzenia grup nacisku;
  • wolność
         wygłaszania publicznie swoich poglądów – czyli zakaz cenzury
  • gwarantowanie
         prawa do bycia „mniejszością” – czyli zakaz prześladowania w
         jakikolwiek sposób osób o innych niż większość poglądach.

Z kolei jako zabezpieczenia prawne przed monopolizacją władzy Mill proponował:

  • proporcjonalne,
         a nie większościowe wybory do ciał przedstawicielskich;
  • stworzenie
         „niezależnego korpusu urzędniczego” – czyli apolitycznych stanowisk
         w administracji rządowej, które nie podlegałyby wpływom politycznym;
         członkowie tego korpusu powinni być wybierani przez konkursy i wykonywać
         tylko takie polecenia polityków, które są zgodne z prawem oraz alarmować
         opinię publiczną bądź odmawiać ich wykonywania, jeśli są sprzeczne z
         prawem;
  • prawo
         antymonopolowe – czyli udzielenie rządowi prawa do rozbijania
         niebezpiecznych monopoli w gospodarce.

Indywidualizm dla liberałów stanowił i stanowi do dzisiaj istotę takich pojęć jak wolność, równość, własność, postęp. Wolność liberalna może funkcjonować przy sprawnie funkcjonującym państwie. Czym naturalnym jest istnienie państwa, struktury nadrzędnej wobec jednostki (tylko w sensie organizacyjnym), władzy dbającej o bezpieczeństwo człowieka. Poczucie bezpieczeństwa było dla Zweiga, jak i Krzyżanowskiego warunkiem istnienia wolności jednostkowej.

Indywidualizm – poczucie bezpieczeństwa – wolność. Tym, co pozwala zachować równowagę między poczuciem bezpieczeństwa a suwerennością jednostki jest zaakceptowanie zasady równości wobec prawa. Jednostka, która złamie sferę wolności kogoś innego musi uznać konieczność zadziałania państwa, ponieważ to ono w sferze nadzorowania porządku prawnego
jest zobowiązane do przywrócenia porządku.

                Pisząc o wolności krakowscy liberałowie wskazywali na bardzo ważną rolę parlamentaryzmu, który, jak pisał Krzyżanowski „jest fortecą wzniesioną przez polityków liberalnych”. Parlamentaryzm jest gwarancją wolność i ograniczonych kompetencji państwa, jego
przeciwieństwem jest etatyzm będący wyrazem omnipotencji potężnego aparatu biurokratycznego niszczącego swobodę obywateli. Parlament musi wszelkie ograniczenia jednostki regulować i precyzyjnie określać za pomocą ustaw. Jednak powinien regulować niewiele spraw. Ustawy są potrzebne po to aby wykluczyć, czy też ograniczyć wszelkie dowolności interpretacyjne. „Liberalizm –jak pisał Zweig – uważa wolność za najlepszą, najskuteczniejszą i najtańszą zasadę rządzenia i gospodarowania”.

Niebezpieczne dla prawidłowego funkcjonowania parlamentaryzmu jest zachwianie równowagi pomiędzy władzą uchwałodawczą a wykonawczą. Krzyżanowski analizując Konstytucję Marcową z 1921 roku doszedł do wniosku, że była ona notorycznie łamana i to przede wszystkim przez samych parlamentarzystów. Według niego zamach majowy w 1926 roku i rządy sanacji nie respektowały zasad podziału władzy, pogłębiały etatyzm i ograniczenia wolności obywatelskich.

Według Ferdynanda Zweiga liberalizm był systemem, w którym powinny się pomieścić różne nurty i szkoły polityczne akceptujące tylko główne wytyczne. Liberałem należy nazwać każdego, kto domaga się realizacji wolności, jak jest możliwa  w konkretnej sytuacji politycznej i ekonomicznej. Poglądy Zweiga były zdecydowanie bardziej pragmatyczne niż Krzyżanowskiego.

Trzeci z profesorów Adam Heydel także, jak dwóch wymienionych, krytykował etatyzm i interwencjonizm gospodarczy  polityki międzywojennej.

Po drugiej wojnie światowej liberalizm w Polsce już nie miał szans zaistnienia.

 

Strefy parkowania.

Kolejny raz piszę o absurdalnym bałaganie, jaki się zaczął jakiś czas temu z parkomatami i parkowaniem w Krakowie. Coraz więcej mieszkańców z poszczególnych ulic wywiera wpływ na radnych, urzędników, aby miejsca ich zamieszkania objąć płatnym parkowaniem. Oczywiście jest to pożyteczne dla urzędu, więc się wprowadza coraz to nowe ulice, osiedla. Bez pomysłu i chaotycznie. Nie podoba mi się to, ponieważ nie ma pomysłu dotyczącego całego miasta. Rozwiązań brak, a decyzje są podejmowane pod wpływem jednej, paru grup mieszkańców. Sprowadziłam do Krakowa na sesję rady i obrady poszczególnych komisji firmę węgierską, która zajmuje się opracowywaniem koncepcji parkowania w miastach, budowania parkingów, komunikacji miejskiej. Wszystko musi być spójne, aby mogło bez zarzutu działać. Pokazywali w jaki sposób podchodzi się do takich rozwiązań. Ile czasu zajmuje przygotowanie, jak precyzyjnie musi być przeanalizowane całe miasto. Firma miała doświadczenie, ponieważ opracowywała duże europejskie i azjatyckie miasta. Nie chodziło mi oczywiście o zatrudnienie tej, czy innej firmy, ale chciałam pokazać metodę (sic!!). Jak się zabrać do sprawy. Niestety zapanował chaos, który ma tendencje wzrostowe. Az się boję pomyśleć, co będzie się działo dalej.

Najbardziej ekscytujące było wybieranie prezesa dla nowo-powstającej spółki parkingowej. I być może stało się jasne, dlaczego nie korzysta się z doświadczeń firm, którym można by zlecić wykonanie zadania: po prostu nie byłoby miejsca dla prezesa.

W każdym razie ja w tym momencie odżegnuję się od podejmowania jakichkolwiek decyzji. Niech nikt w przyszłości nie obarcza mnie odpowiedzialnością za to, co się stanie za parę miesięcy, czy lat z Krakowem. Ja, jako 1/43 Rady Miasta wyobrażałam sobie i nawoływałam i radnych i prezydenta do decyzji wolniejszych, ale przemyślanych w kontekście wielu czynników, a nie tylko tego jednego: powiększania do niewyobrażalnych rozmiarów stref płatnego parkowania.

Konferencje "kobiece" w Krakowie.

Od 1 marca w Krakowie prawie codziennie jest konferencja poświęcona sprawom kobiecym.

Zaczęło to się 1 marca Pierwszym Małopolskim Kongresem Kobiet, którego byłam współorganizatorką. Na Kongres przybyło ponad 1300 kobiet. Bardzo duża aula Audytorium Maximum wypełniona po brzegi. Kobiety różne: starsze i bardzo młode, z całej Małopolski. Panie profesor z krakowskich uczelni, kobiety w mundurach służb więziennych, policji, straży, wojska i kobiety z koła gospodyń wiejskich w ludowych strojach. Różnorodność, zapał, entuzjazm. Do końca, na wszystkich panelach (a było ich 10) wypełnione kobietami sale. Wokół sal wiele wystaw prezentujących organizacje pozarządowe, sponsorów, wszelkie fundacje i stowarzyszenia. Atmosfera festynu. Dużo ruchu, przemieszczania się. Przed Audytorium niewielka manifestacja przeciwników, jak mi powiedziano, „feminizmu”. Patronat pani prezydentowej Anny Komorowskiej. Nie przyjechała. Przysłała pozdrowienie na filmiku.

Potem 5 marca – konferencja „Niedoceniony potencjał kobiet” zorganizowana przez Instytut Studiów Strategicznych (a tak naprawdę przez Annę Szymańską -Klich). W hotelu Andels. Konferencja międzynarodowa. I tutaj, zapewne dzięki wpływom Ani Szymańskiej-Klich nie było pozdrowień z filmiku, ale osobisty udział ministra Władysława Kosiniak- Kamysza. Żałuję, że kiedyś nie udało mi się go zaprosić na jedyną w swoim rodzaju konferencję poświęconą  mieszkalnictwa dla seniorów. No, ale zapewne ma bardzo wiele obowiązków. Tematy podobne, jak na naszej konferencji: o sile kobiet, o ich determinacji, o możliwościach, jakie przed nami stoją.

Następnie 8 marca konferencja Ewy Bieleckiej (napisano przez Stowarzyszenie Na rzecz Rozwoju i Erga Omnes) poświęcona wiedzy i władzy kobiet. No tutaj to już było zupełnie inaczej. Przed wejściem osobista rewizja ochroniarzy, a potem dwadzieścia minut wystąpienia Donalda Tuska. O tym, że pomimo tego, że „polityka” jest rodzaju żeńskiego – to tak naprawdę jest rodzaju męskiego. W polityce jest za mało miejsca dla kobiet. Wśród publiczności, jak i wśród panelistek inne kobiety: raczej celebrytki, ustawiające się potem z zapałem do zdjęć z premierem. Tematy: no cóż podobne: o balansie pomiędzy pracą i życiem zawodowym, o przeszkodach w osiągnięciu sukcesów, o kobietach sukcesu.

Potem 9 maja : po raz kolejny spotkanie zorganizowane przez Martę Patenę pod tytułem „Kobiety 50+”. I tutaj niczego nie napiszę, ponieważ nie byłam. Musiałam zaangażować się w sprawy rodzinne.

Jutro jestem prelegentką na spotkaniu poświęconym sprawom ważnym dla kobiet pracujących w służbach tzw. mundurowych.

Parę dni marca i pięć spotkań kobiecych.

Otwierając Kongres Kobiet powiedziałam, że marzec staje się miesiącem, w którym ważne są spotkania kobiet i że będzie ich dużo. Oczywiście wysyp tychże konferencji nie był przez organizatorki zaplanowany.  Spotkania  z jednej strony były w jakimś sensie  uzupełnieniem, ale i tego trudno nie zauważyć i konkurencją. Czy dodają jakąś szczególną wartość? Nie wiem. Z kolejnej konferencji, z całym dla niej szacunkiem, wyszłam ponieważ znudziłam się. Wiedziałam co będzie potem mówione.

Co będzie dalej? Ważne są te spotkania. Może z nich powstanie solidarność, a może, na czym bardziej by mi zależało: zauważanie profesjonalizmu zawodowego. Może już nikt niedługo nie powie, że w Krakowie nie jest jeszcze dobry czas na to, aby kobieta była rektorem uczelni, czy prezydentem miasta. Zostanie po prostu „Ktoś Dobry” bez względu na uzasadnianie, że kobieta czy mężczyzna. Ważne są to spotkania, ponieważ angażują kobiety, one po prostu chcą brać w nich udział. To są elementy pozytywne. A inne? Najprawdopodobniej nie zaistnieje możliwość współtworzenia wspólnego wydarzenia, będą one wciąż obok siebie, do czasu, aż któreś się wypali i zabraknie energii organizatorkom. Każde z nich ma liderkę i ona ciągnie całe wydarzenie, ale też i zbiera profity. Czy to złe: myślę, że nie. Tak to przecież bywa na tym świecie: „nie ma darmowych obiadów”. Wszystko ma swoją cenę. I chyba pytanie podstawowe: czy spotkania te mają sens dla pozostałych, tych autentycznych uczestniczek, czy one na tym korzystają. Wydaje się, że tak. W każdym razie, po Kongresie podchodziło do mnie wiele kobiet i pytały, czy będzie kontynuacja. Może będzie.

Praca w niedzielę.

W chwili obecnej szacowna Rada Miasta Krakowa rozpatruje sprawę dotycząca wprowadzenia ograniczenia handlu w Wigilię, Wielki Piątek i niedziele do godziny 12.00.

Wigilia za głosów było 46% przeciw 54%, w wielki piątek za 47% głosów; przeciw 53%; w niedzielę za 47% głosów, przeciw 53%. Argumentacja ideologiczna. Fuj. Zatrudnienie zmniejszy się o 10-14%.

Rada nie powinna się wtrącać (i nie ma takich uprawnień) w zasady zatrudniania osób. To przecież obszar innych działań i kontroli.

Dyskusja trwa 3 godziny. A przecież nie od nas to zależy.

A inne sprawy należące do rady – leżą. No cóż… 

Małopolski Kongres Kobiet

Marzec będzie miesiącem, w którym odbędzie się bardzo wiele spotkań kobiet. Taki to widocznie jest miesiąc, który przez wiele lat kojarzył się ze świętem kobiet, a teraz zaczyna być łączony ze spotkaniami kobiet na różnych płaszczyznach. Spotkania te nie są manifestacjami dzielącymi płcie, ale kolejnymi etapami tworzenia społeczeństwa obywatelskiego. Kiedy popatrzymy na definicję społeczeństwa obywatelskiego przeczytamy, że jego podstawową cechą jest aktywność i zdolność do samoorganizacji i umiejętność wyznaczania celów. Dalej wyeksponowana jest inna właściwość społeczeństwa obywatelskiego mianowicie świadomość jego członków potrzeb wspólnoty i dążenie do ich zaspakajania, a także poczucie odpowiedzialności. I te wszystkie
właściwości charakteryzuje Kongres Kobiet.

 Każde spotkanie obywateli tworzy nową płaszczyznę kontaktów, możliwość dialogu. Chcemy porozmawiać o sprawach kobiet: o zdrowiu, podejściu do polityki, o możliwościach tworzenia własnych firm, zorganizowaniu czasu pomiędzy wychowywaniem dzieci i pracą, chcemy porozmawiać o partnerstwie w pracy i w domu. Chcemy doprowadzić do zbudowania systemów wsparcia w różnych kontekstach naukowych, biznesowych, społecznyc

Kongres będzie trwał jeden dzień.
Głównym jego hasłem jest: Poznajmy się. Zintegrujmy!. I ta myśl przewodnia towarzyszyła nam w tworzeniu programu. poznajmy się i zintegrujmy. Zobaczmy, co dzieje się w Małopolsce.

Od godziny 10.00 do 13.00 przewidziane są spotkania w głównej auli Audytorium Maximum, po południu zaś proponujemy uczestniczkom Kongresu 11 spotkań panelowych. Wczesnym wieczorem oferujemy uczestniczkom Kongresu koncert tang Astora Piazzolli w wykonaniu żeńskiego kwartetu zespół Airis Quartet z uczestnictwem gościa specjalnego pani profesor. Doroty Imiełowskiej

  Wśród paneli, które trudno tutaj wszystkie wymienić chciałabym przytoczyć tylko parę: tematów: zdrowie kobiety: co powinny kobiety wiedzieć o badaniach diagnostycznych; o rehabilitacji uroginekologicznej, o zagrożeniach chorobami nowotworowymi”; zakładanie firm,
problemy z bezrobociem kobiet (większym, niż bezrobocie mężczyzn), o problemach i możliwościach życia na wsi; o drodze do wyborów samorządowych i politycznych (kobiety w polityce), o możliwości kształcenia się na kierunkach technicznych dla młodych kobiet. Wiele innych zagadnień będzie poruszanych na Małopolskim Kongresie – ważnej i istotnej konferencji społeczeństwa obywatelskiego.

Zaproszone zostały krakowskie intelektualistki, kobiety sportsmenki, kobiety artystki, kobiety polityczki, kobiety tworzące twórcze i dynamiczne środowiska wiejskie. Warto przyjść, zorientować się gdzie można otrzymać wsparcie, pomoc – zaprosiłyśmy wiele fundacji i stowarzyszeń, które będą prezentowały siebie i obszar swojej działalności.

Kongres honorowym patronatem objęła Małżonka Prezydenta RP Pani Anna Komorowska. Mamy nadzieję, że będzie uprzejma osobiście otworzyć Kongres.

Zapraszamy wszystkie Panie do zajrzenia na stronę Kongresu: www.malopolskikongreskobiet.pl. Jeśli nie zdążycie dokonać rejestracji: po prostu przyjdźcie.

Uczestnictwo w Kongresie jest bezpłatne. Dzień 1 marca (sobota) miejsce Audytorium Maximum ul.Krupnicza 33, rejestracja od godziny 9.00, zakończenie koncert o godz.18.00

Przyjdźcie, bardzo dużo napracowałam się nad Kongresem. Chciałabym uwierzyć, że warto było 🙂