Pan Premier Donald Tusk zapowiedział, że w 2010 roku nie będzie podwyżki podatków. Podniosły się głosy krytyki. Doradca Pana Prezydenta Lecha Kaczyńskiego – Pan Ryszard Bugaj – oświadczył, że to fatalna wiadomość. Jego zdaniem podatki powinny zostać podwyższone – zwłaszcza „najbogatszym”.
Podatków nie należy podwyższać, a zwłaszcza „najbogatszym”. Ci naprawdę najbogatsi nie płacą w Polsce podatków, więc się nie przejmują. Ci co płacą swoje wynagrodzenia negocjują (jak są menadżerami), albo ustalają (jak są właścicielami) z uwzględnieniem stawki podatkowej. Wyższa stawka – wyższe wynagrodzenie. Trzeba je „wrzucić w koszty”, czyli przerzucić podatek na klientów (wcale nie „najbogatszych”). Najbogatszych stać na to, aby zatrudnić specjalistów od wyszukiwania ulg i różnych rozwiązań, które umożliwią im wykorzystywanie wszelkich możliwości, aby podatków płacić mniej. Tej możliwości nie mają ci, mniej bogaci. Oni nie zatrudniają doradców podatkowych. Jeśli więc zamiast podatku progresywnego wszedłby liniowy – problemów by nie było (i beznadziejnie głupiej wypowiedzi pana doradcy). Straciłoby za to pracę wielu doradców podatkowych.