Pamiętam, jak parę lat temu do Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan przyjeżdżali irlandzcy menadżerowi ucząc nas, jak ważną rzeczą jest kapitał ludzki i że dzięki inwestycom w ludzi Irlandia zwycięża. Wszyscy byliśmy zachwyceni wzrostem gospodarczym małego państwa. Z zazdrością słuchaliśmy opowieści, że do Irlandii wracają ludzie, którzy wyjechali za chlebem. I nagle, trudno w to uwierzyć. Irlandia bankrutuje.
Nawet zagorzali pesymiści nie byli w stanie wyobrazić sobie gorszego początku roku dla Irlandii:kryzys systemu bankowego, upadła bogata w tradycje Waterford Wedgwood, największy eksporter, Dell, przenosi produkcję do Polski, rekordowy wzrost bezrobocia. W obliczu dziur budżetowych państwo może stracić swoją wiarygodność finansową.
Dobrobyt Irlandii spada teraz jeszcze szybciej, niż rósł od początku lat 90-tych. Według szacunków wiodącego instytutu badań ekonomicznych ESRI, bajeczny, jak na zachodnioeuropejskie warunki, sześcioprocentowy wskaźnik wzrostu w 2007 roku spadł teraz do minus 2,4 procent. Irlandia, jako pierwsze państwo UE popadła w recesję. Liczba osób bez pracy wzrosła do 300 tys. Aktualna stopa bezrobocia to 8,3 procent. Tak wygląda gospodarcze, pełne wyhamowanie.
Perspektywy na bieżący rok są jeszcze gorsze. Podobnie jak ESRI rząd liczy się z czteroprocentowym spadkiem produktu krajowego brutto (PKB). Ekonomiści prognozują, że stopa bezrobocia podskoczy do dwunastu procent. Czy rok 2010 przyniesie ponownie skromny wzrost, stoi pod dużym znakiem zapytania. Zapaść na rynku nieruchomości doprowadziła do kryzysu bankowego i zahamowała konsumpcję. Ponadto w recesji znalazły się także najważniejsze rynki eksportowe Irlandii, jak amerykański i europejski.