Dzisiaj usłyszałam, że Wyższa Szkoła Biznesu – National-Louis University jest na sprzedaż. Zmarwiło mnie to. Także i z tego powodu, że pół roku po otwarciu mojej prywatnej szkoły w 19991 roku uczącej i przygotowującej do zawodu sekretarki ruszyła w Nowym Sączku szkoła, którą stworzył między innymi Krzysztof Pawłowski. Pamiętam, że tak było, ponieważ paru uczniów z mojej szkoły przeniosło się wtedy do Nowego Sącza. W owym czasie Wyższa Szkołą Biznesu, po krótkim swoim działaniu mogła się poszczycić takim sprzętem komputerowym w pracowniach, o jakim mało kto słyszał. Mówiono, że sam pan rektor i założyciel szkoły latał do USA i tam uzyskiwał wsparcie finansowe górali na emigracji. W każdym razie szkoła zdystansowała wszystkich innych tempem swojego rozwoju. Potem, nie wiem zresztą dlaczego (no, może się domyślam) sprowadzono do Nowego Sącza publiczną filię Wyższej Szkoły Zawodowej. A potem sukcesywnie rozpoczęto, poprzez wspieranie publicznej edukacji, budowanie konkurencji. W każdym razie moja maleńka (przy tej z Nowego Sącza) rozwijała się pomaleńku, a tamta – błyskawicznie. I nagle dzisiaj okazało się, że Wyższa Szkoła Biznesu – National-Louis University ma długi ponad 12 milionów, idzie niż demograficzny i szkoła została wystawiona na sprzedaż.
I zrobiło się przykro. Zdawało się, że któraś z naszych niepublicznych szkół ma sznase stac się zalążkiem czegoś na kształt założonego przy wsparciu purytańskiego duchownego i działacza społecznego J.Harvarda Uniwersytetu w Cambridge, a tu proszę: edukacja niepubliczna wykrusza się.