No właśnie: w jakim celu one istnieją? Zdaje się, że pytanie ma bardzo wiele odpowiedzi. Mnie udało się nie być w partii, w czasach kiedy wyboru zbytniego nie było. Wtedy w tamtej partii bywali i ci, którzy byli ideologicznie przekonani, co do idei głoszonej przez nią (i tych, w miarę upływającego czasu było coraz mniej) i ci, którzy dzięki przynależności załatwiali sobie swoje interesy (od małych począwszy po bardzo znaczące). A jak to jest teraz: partii jest nieco więcej i w zasadzie mechanizm jakby podobny: na początku wstępowali do nich ci, którzy mieli takie przekonania, jakie głosiła ta, czy inna partia, potem zaś (patrz wyżej) podłączali się ci, którzy mieli w tej, czy innej swoje interesy do załatwienia. Jednak w każdym człowieku istnieją (tak mi się wydaje) POGLĄDY. Oczywiście są też „ludzie bez właściwości”, a więc ci, którym wszystko jedno. Patrzę więc na partię (pierwszą w moim życiu), którą z wielkim aplauzem zakładałam – i widzę wokół siebie coraz więcej ludzi, którzy „nie pasują”. I oczywiście zadaję sobie pytanie: czy to ja nie zauważyłam, że już nic od niczego się nie różni, czy moje pojęcie partii jest tak bardzo staromodne, czy tak naprawdę liczą się cele aktywnej i samolubnej jednostki?
Po co są partie.
Autor
jantos
Moje życie zawodowe jest z pracą ze studentami. Ukończyłam dwa fakultety, ale już pod koniec drugiego rozpoczęłam pracę na uczelni (najpierw na AGH, potem przez 40 lat na Uniwersytecie Jagiellońskim). Ale także przez 23 lata prowadziłam działalność gospodarczą, byłam członkiem prezydium Izby Przemysłowo - Handlowej w Krakowie ; przez 22 lata byłam radną Krakowa (wiceprzewodniczącą Rady Miasta, a potem przez dwie kadencje przewodnicząca Komisji Kultury) Zobacz wszystkie wpisy opublikowane przez jantos