W obliczu niekończącej się listy programów państwowych, niespełniających swojego zadania i zaglądającej w oczy ruiny ekonomicznej, w 1984 roku nowozelandzcy politycy zaangażowali się w coś, co Organizacja Ekonomicznej Kooperacji nazwała "najobszerniejszym programem liberalizacji ekonomicznej, kiedykolwiek przedsięwziętym w rozwiniętym kraju". Wszelkie dotacje rolnicze zostały wstrzymane w ciągu dwóch lat. Cła zostały obcięte o 2/3 prawie natychmiastowo i w miarę upływu czasu były ciągle zmniejszane. Dziś, przeciętna nowozelandzka stopa ceł wynosi 3,2 %- co w rzeczywistości oznacza jednostronny wolny handel. W gruncie rzeczy, ponad 90 % wszystkich importowanych towarów wkracza do kraju kompletnie wolnych od jakiegokolwiek kontyngentu, cła czy innych restrykcji.
Podatki zostały gwałtownie obcięte. Górna granica wynosi obecnie 33 %, czyli połowę tego co było wcześniej. Przeciętny podatek dochodowy wynosi obecnie 21,5 %. W ogóle natomiast nie istnieje podatek od majątku i podatek obrotowy.
Edukacja działa według najnowocześniejszych wzorców. Wolny rynek zdecydowanie poprawił jakość usług oświatowych. Dlaczego nikt u nas, w pięknym kraju nad Wisłą nie zainspiruje się wydarzeniami w Nowej Zelandii. Chyba trzeba poczekać!!
Polecam: www.kapitalizm.republika.pl