Co będzie z wiosną – jesienią?

ptaszekMiałam właściwie nie pisać o „Wiośnie”,  ale sprowokował mnie tekst profesora Rafała Chwedrouka umieszczony w „Rzeczpospolitej” w piątek 8 lutego, ,

Profesor analizuje, między innymi, odbiorców i wyborców partii Roberta Biedronia. I pisze: cyt:”Czy Wiosna ma szansę zaktywizować wyborców dotychczas niebiorących udziału w wyborach? Chwedrouk odpowiada : „w wyborców, którzy w ostatnich kampaniach wędrowali z PO do Nowoczesnej i z powrotem. To elektorat w największym stopniu skłonny akceptować rewolucję obyczajową, zarazem mocno rynkowy” i dalej  [Wiosna} to Ryszard Petru z elementami programu Palikota […]

I prawdę powiedziawszy, bardzo mnie ta analiza zdziwiła: to ja przecież jestem tym elektoratem. Poznałam program „Wiosny” i zaprawdę nie widzę w  nim fragmentu, któremu mogłabym uwierzyć.  Oczywiście nie piszę tutaj o zwierzętach, małżeństwach, kościele. Pisze o sprawach wolnego rynku i nie wiem za bardzo, w którym punkcie jest „Wiosna” wolnorynkowa i liberalna?

Chwedrouk pisze: “polski lewicowy wyborca na razie nie usłyszał od Biedronia kluczowych dla siebie treści”.

Przepraszam, Szanowny Panie, to kto w takim razie je usłyszał?

A może cały problem niezrozumienia tekstu wypowiedzi Chwedrouka wynika z tego, że kompletnie rozjechało się pojęcie „lewica”, „prawica”, „liberalizm”. W latach 90 na łamach wielu czasopism, między innymi takich, jak „Po prostu” , „Ład”, „Tygodnik Powszechny” „Konfrontacja” – toczyły się długie dyskusje nad tym, co oznaczają owe pojęcia. Pisali o tym Michnik, Robert Malicki ( „Ład” 1993 „Siedem grzechów głównych prawicy”),Paweł Śpiewak w „Res Publica” etc. Usiłowano wtedy zdefiniować pojęcia między innymi także i w tym celu, aby ułatwić dyskusje toczące się między politykami, aby nadać odpowiedni azymut tym rozmowom, zidentyfikować ugrupowania. Potem takich dyskusji nie podejmowano. Zaczął się … posmodernizm polityczny, kolaże łączące niemożliwe z niemożliwym. I teraz już w zasadzie nic nie wiadomo.

Czytamy o koncepcji na przykład HOBHOUSE’A. Niektórzy głoszą liberalizm socjalny i twierdzą, że są liberałami socjalnymi.  A z przeproszeniem: o jaki liberalizm chodzi: liberalizm w sensie amerykańskim, czy europejskim? Co powoduje takie rozmycie pojęć? Nie, nie ich ewolucja – co oczywiście jest zrozumiałe, ale totalne rozmycie? Powoduje dezorientację, zagubienie ludzi, niejasności, które nie doprowadzają do dialogu. Ponieważ sami już nie wiemy, gdzie są granice naszych przekonań. Może więc i z tego powodu dialog staje się tak trudny?

Autor

jantos

Moje życie zawodowe jest z pracą ze studentami. Ukończyłam dwa fakultety, ale już pod koniec drugiego rozpoczęłam pracę na uczelni (najpierw na AGH, potem przez 40 lat na Uniwersytecie Jagiellońskim). Ale także przez 23 lata prowadziłam działalność gospodarczą, byłam członkiem prezydium Izby Przemysłowo - Handlowej w Krakowie ; przez 22 lata byłam radną Krakowa (wiceprzewodniczącą Rady Miasta, a potem przez dwie kadencje przewodnicząca Komisji Kultury)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *