Zbliża się rok akademicki. W Krakowie także.

Umieszczam wpis sprzed paru lat. I niestety: nic się nie zmieniło 🙁

Kraków miasto akademickie.

Kraków jest miastem akademickim. Do wyboru mamy 33 uczelnie, z czego 19 to szkoły niepubliczne. Liczbę studentów w  mieście szacuje się na ponad 220 tysięcy . Największą uczelnią jest Uniwersytet Jagielloński, na którym studiuje prawie 39 tysięcy studentów i pracuje ponad 4 tysiące nauczycieli akademickich. Mamy więc czym się chwalić. Jesteśmy najpopularniejszym miastem wybieranym przez absolwentów szkół średnich. I bardzo jesteśmy z tego dumni. Oczywiście Kraków bardzo dużo zyskuje dzięki studentom. To korzyść dla mieszkańców, którzy wynajmują mieszkania, to radość dla właścicieli pubów, kawiarni, kin, księgarń i wielu, wielu miejsc, które ożywiają się w momencie przybycia studentów. Ponieważ wszyscy mamy świadomość, jakim dobrem jest brać studencka, która przybywa do Krakowa, można zapytać, co robi miasto, aby stan ten utrzymać.

W styczniu 2009 oficjalnie uruchomiono portal „Study in Krakow”. Projekt anglojęzycznej strony o studiowaniu w Krakowie jest wynikiem podpisanej w styczniu 2008 roku umowy o współpracy dziewięciu krakowskich uczelni z Gminą Miejską Kraków w zakresie promocji tzw. Krakowskiego Ośrodka Akademickiego. „Study in Krakow” napisane jest w siedmiu językach, ale , jak sprawdziłam, nikt za bardzo tą stroną się nie interesuje. Na przykład społeczne media, a wśród nich facebook, był aktualizowany ostatnio  w lutym 2015 roku.

W Krakowie jest jedna z najlepszych uczelni medycznych. Jednak to nie w Krakowie, ale w Lublinie powołano przy udziale samorządu Klaster Lubelska Medycyna, która stała się platformą współpracy i początkiem projektu związanego z turystyką medyczną. Lublin postanowił stać się miejscem, do którego przyjadą mieszkańcy bogatych krajów, aby tam się leczyć. Prezydent miasta  Krzysztof Żuk wychwalał osiągniecia stomatologii lubelskiej,( ale to przecież Kraków jest miastem, w którym kształci się najlepszych specjalistów). I jak twierdził, „chodzi o to, aby potencjał lubelskiej stomatologii przekuć w projekty biznesowe”. Misją lubelskiego klastra jest budowanie sieci wzajemnych powiązań, wymiany informacji, wiedzy i doświadczeń, mających na celu wsparcie rozwoju branży medycznej i pro-zdrowotnej w Lublinie . W klastrze współpracują 103 podmioty. Przeważającą część, bo aż ok. 80 członków, stanowią podmioty lecznicze (w tym m.in. 4 szpitale kliniczne) oraz firmy produkcyjne z branży medycznej, a także uczelnie i jednostki naukowe, szpitale publiczne, instytucje z otoczenia biznesu i przedstawiciele administracji publicznej. Uzyskano także wsparcie dla projektu od Portu Lotniczego.

We Wrocławiu w Urzędzie Miasta działa Biuro do Współpracy z Uczelniami Wyższymi. Do jego zadań należy, między innymi wsparcie wrocławskich uczelni w realizacji postanowień prawa o szkolnictwie wyższym dotyczących współpracy uczelni z otoczeniem społeczno-gospodarczym, rozwoju kapitału społecznego wspólnoty samorządowej, w szczególności działań związanych ze wsparciem rozwoju talentów akademickich we Wrocławiu. Poza tym Biuro współpracuje z  Wrocławskim Centrum Akademickim, które jest łącznikiem między samorządem  i środowiskiem akademickim. Zostało stworzone i jest finansowane przez samorząd. Pracownicy naukowi i przedsiębiorcy korzystają z pomocy Centrum w realizacji projektów naukowo-badawczych. Centrum koordynuje program Visitin professors. Wspiera integracje środowisk akademickich z biznesem.

Interesująca inicjatywą jest na przykład Akademia Młodych Uczonych i Artystów. Jej członkami mogą zostać osoby do 35 roku życia, które wyróżniają się wybitnymi osiągnięciami naukowymi. Jak piszą twórcy  „Członkowie Akademii tworzą prawdziwie interdyscyplinarne grupy badawcze (np. psychiatria i informatyka, sztuki plastyczne i informatyka, filozofia i matematyka) i prowadzą w swoim gronie projekty naukowe. Obecna na każdym spotkaniu Akademii wielość perspektyw poznawczych jest ucieleśnieniem źródłowych dla nauki idei: jedności wiedzy oraz jedności poznania.”

Warto wspomnieć o programie nazwanym „Mozart”. Jest to działalność polegająca na budowaniu partnerstwa nauki i biznesu. Budżet miasta finansowo wspiera te partnerstwa. Program działa od 2012 roku. Do tej pory rekomendacje uzyskało 137 partnerstwa. W bieżącym roku został ogłoszony nabór na ostatnią edycję. Myślę, że byłoby bardzo dobrym pomysłem skonsultowanie władz naszego miasta z władzami Wrocławia w sprawie  przebiegu programu i jego efektów.

Wrocław w zeszłym roku został wyróżniony przez  Strategy Awards 2016 magazynu fDI Intelligence, który co roku tworzy rankingi miast najbardziej przyjaznych dla inwestycji, o najlepszej strategii rozwoju i łączących w swojej działalności rozmaite dziedziny życia społecznego, takie jak kultura, biznes czy nauka. W rankingu Strategy Awards 2016 zostało docenione właśnie Wrocławskie Centrum Akademickie – wyróżnienie przyznano w istotnej dla rozwoju miasta kategorii „relacje nauki z biznesem”. W uzasadnieniu podano, że ,,Wrocławskie Centrum Akademickie oferuje szeroką platformę porozumienia dla władz miejskich, uczelni wyższych oraz biznesu i ułatwia dobrą współpracę tych trzech grup na arenie miasta. Dodatkowo jest to pierwsza w Polsce inicjatywa tego rodzaju”.

Ciekawe inicjatywy łączące potencjał akademicki z życiem miasta spotykamy także w innych miejscach Polski. Są to bardzo dobre przykłady, z których można by skorzystać poszerzając ofertę współpracy nauki z biznesem, nauki z potrzebami samorządu. Kraków, jak się wydaje, mógłby wciąż jeszcze więcej skorzystać z tego, ze jesteśmy jednym z największych miast akademickich mających na pewno najlepsze uczelnie.

 

 

Relacje partie – suweren.

klamstwoOgłoszono listy kandydatów. Jest 300 kandydatów na 43 miejsca w Radzie Miasta Krakowa. Jak już pisałam wcześniej w tekście http://jantosmalgorzata.blox.pl/2018/08/Czego-uczy-nas-suweren.html  listy są układane według  mechanizmów reakcji suwerena. Argumentów nie będę tutaj powtarzała. Teraz więc zaczyna się wspólna gra. Suweren (nie ten biorący udział i zaangażowany), ale taki suweren uliczny, który mało się interesuje, ale jest na tyle obywatelski, że pójdzie i zagłosuje. Wie, że polityka to świństwo, ale wie także, że miastem musi ostatecznie ktoś zarządzać. Zostawmy więc suwerena i bądźmy mu wdzięczni za to, że pójdzie.

Popatrzmy, w tym kontekście na drugą stronę: układacze list, znają zachowanie suwerena. Wiedzą, że trzeba listy ułożyć tak, żeby weszli ci, którzy wejść powinni. Reszta, jeśli taka zostanie – niech walczy. Obserwuję to od lat i wiem, że zawsze są jakieś niespodzianki. Z listy mogą wejść w danym okręgu 3 niekiedy 4 osoby. Suweren jest niekiedy nieprzewidywalny. Przyznaję. Zmobilizuje się w jakieś grupie i nagle wskakuje ktoś, kto brał udział w Tańcu z Gwiazdami i bum, coś się miesza na listach(oczywiście „Taniec z Gwiazdami” jest symbolem, metaforą, chociaż mnie dotknął ów Taniec kiedyś tam osobiście ;).

Najbardziej mnie denerwują układy z układaczami. Wciąż w moim myśleniu istnieje teza, że jeśli podejmuję się jakiegoś obowiązku – to powinnam pracować. A to jest, Szanowni Państwo, myślenie dość daleko odbiegające od rzeczywistości. Powtarzam: najważniejsze jest mieć dobre układy partyjne z układaczami. I tak sobie patrzę i co widzę: pan/pani  obecna/y radna/y.  Na radzie widywaliśmy ich dość rzadko (zwłaszcza po godzinie 20.00 to już w ogóle), aktywność prawie żadna, zaangażowanie zerowe, a tutaj masz: patrzę i widzę „miejsce biorące”, czyli wysokie (patrz: „Czego uczy nas suweren”). I to, zapewniam, wpływa dość demotywująco na wszystkich.  I mnie się to nie podoba.

Są jeszcze i inne sytuacje: układacze  chętnie by kogoś z listy wywalili, dbając o swoich protegowanych, ale jakoś nie wypada: bo media się doczepią, etc. Zawsze jednak można to wytłumaczyć: że protegujemy nowych, bo starzy zużyci, etc.

A mnie się marzy taka sytuacja w społeczeństwie obywatelskim, że świadomy wyborca będzie miał listę ułożoną alfabetycznie (i gdzie kandydaci nie będą za każdymi wyborami zmieniali nazwisk, aby być wyżej na liście) i będzie wiedział, na kogo powinien zagłosować i to zrobi – wyszukując na liście.

I wydaje mi się, że już przyszłe wybory będą oparte na autentycznych działaczach społecznych, a listy partyjne będą odsunięte. Oczywiście moje marzenia są związane z zaangażowaniem wyborców, a teraz, jak widzę,  ludzi coraz mniej interesuje partycypacja w życiu społecznym.

Tak mi się marzy. Ale jak to było: „I Have a Dream”. I niekiedy sny się realizują J

Finansowanie kampanii wyborczych (przykład Rady Miasta).

kasa_polskaPrzeszłam przez parę kampanii wyborczych. Za każdym razem dziwiło mnie to, iż mało kto wie, jak wygląda ich finansowanie. Jestem więc przekonana, że należy wyjaśnić mechanizmy finansowania kampanii. W każdym razie tych, które są do rady miasta. Mechanizmy te znam i o nich chcę napisać.

Nie można wygrywać wyborów nie dysponując środkami finansowanymi na prowadzenie kampanii wyborczej. Jak przeczytałam, szukając podstaw do wytłumaczenia uzasadnienia limitów na kampanie, wprowadzenie pełnej swobody związanej z pozyskiwaniem środków na taką kampanię oraz ich wydatkowaniem rodzi niebezpieczeństwa, z jednej strony związane z zachowaniami korupcyjnymi, z drugiej – z możliwością monopolu podmiotów, których przewaga finansowa będzie zbyt znacząca w stosunku do pozostałych podmiotów uczestniczących w rywalizacji wyborczej.

Jeśli chodzi o komitety wyborcze partii politycznych to finanse mogą pochodzić wyłącznie z funduszu wyborczego partii, który rzeczona partia winna posiadać. Tym samym niedopuszczalne są inne, zewnętrzne formy transferu środków. W konsekwencji wszelkie wpłaty na kampanię takiego komitetu muszą najpierw zostać wpłacone na ten fundusz, a dopiero następnie przekazane na rzecz komitetu wyborczego. Ma to sprzyjać przejrzystości finansowania takiej kampanii.

Komitety wyborcze są zobowiązane do posiadania rachunku bankowego, na którym będą gromadzone jego środki finansowane. Bezwzględną zasadą jest istnienie wyłącznie jednego takiego rachunku, który zakładany jest w oparciu o zaświadczenie o przyjęciu zawiadomienia o utworzeniu komitetu.

Wracając jednak do rachunku bankowego to wpłata na niego jest jedynym możliwym środkiem wsparcia finansowego komitetu. Dodatkowo również rzeczona wpłata może być dokonana wyłącznie czekiem rozrachunkowym, przelewem lub kartą płatniczą, co pozwala na identyfikacje wyborcy. Tym samym niedopuszczalne stają się wpłaty gotówkowe.

Podstawowe znaczenie dla finansowania kampanii wyborczej mają jednak limity wpłat oraz wydatków dokonywane na rzecz komitetów wyborczych. Określony został bowiem maksymalny poziom wpłat od osoby fizycznej.

Dodać trzeba, iż w sytuacji gdy osoba wpłaci na rzecz komitetu środki przekraczające limit to nadwyżka ta przepada na rzecz Skarbu Państwa. Z drugiej strony ustawodawca zdecydował się ograniczyć wydatki komitetów wyborczych. Limit ten określony jest osobno w wyborach do rady gminy, rady powiatu i sejmiku województwa. Ustala się go poprzez pomnożenie liczby mandatów obsadzanych w okręgach, w których komitet zarejestrował swoje listy oraz maksymalną kwotę, która może być wydatkowana na jeden mandat radnego w danej jednostce samorządu terytorialnego. W przypadku gmin limity te są zależne od liczby mieszkańców gminy..

Komitety wyborcze nie mogą przyjmować wartości niepieniężnych takich jak chociażby bezpłatny druk ulotek czy plakatów czy też darmowe udostępnienie sali na spotkanie z wyborcami. Jedynym wyjątkiem jest możliwość świadczenia pracy na rzecz komitetu, polegająca na rozpowszechnianiu ulotek i plakatów wyborczych. Dodać również trzeba, że za taką wartość niepieniężną powinny być również uznane usługi świadczone na rzecz komitetu, których cena została ukształtowana poniżej wartości rynkowej tego typu świadczeń.

W ramach jednego łącznego limitu wydatków na kampanię wyborczą komitet swoimi środkami dysponować może dowolnie. Jego wewnętrzną sprawą jest, ile środków przeznaczy on na wspólną kampanię wyborczą prowadzoną w okręgach, a ile na promowanie poszczególnych kandydatów. Może się więc zdarzyć, że kandydat do rady miasta z pierwszego miejsca na liście może dysponować na przykład pięciokrotnie czy dziesięciokrotnie większym limitem, niż kandydat z miejsca ósmego.

Dalszym pytaniem jest więc to, skąd się biorą pieniądze przeznaczone na kampanie. Ano stąd, iż kandydat dokonuje wpłaty równej swojemu limitowi bądź większej na Komitet Wyborczy Wyborców. Z jednej strony jest więc dobroczyńcą wspomagającym Komitet. Z drugiej strony dostarcza Komitetowi faktury za usługi wystawione na Komitet Wyborczy Wyborców. Tak więc, Szanowni Czytelnicy, żadna partia nigdy nie wspierała mnie swoimi finansami. Najpierw wpłaciłam wartość swojego limitu na konto Komitetu Wyborczego Wyborców, a następnie dostarczyłam na tę sumę faktury na Komitet Wyborczy Wyborców.

Wszystko odbywa się oczywiście pod nadzorem Państwowej Komisji Wyborczej, która bazuje na sprawozdaniach wyborczych, jakie przedstawiają jej poszczególne komitety wyborcze.

Powyższy tekst był dla mnie bardzo istotny, ponieważ chciałam wyjaśnić wszystkim, iż moja wygrana kampania wyborcza nie kosztuje moich wyborców, ale to ja sama, osobiście będę płaciła za swoją kampanię. Po prostu finansuję  siebie samą. Tak należy rozumieć podpisy pod każdym plakatem, który kompletnie zaciemnia rozumienie finansowania kampanii wyborczej.