Parokrotnie pisałam już o wynikach które uzyskali uczniowie polskich szkół w badaniach PISA (Programme for International Student Assesment). Najlepiej na świecie wiedzą posługują się uczniowie z Szanghaju. W Europie młodych Polaków wyprzedzają tylko 15-letni mieszkańcy Liechtensteinu, Szwajcarii, Holandii, Estonii i Finlandii.
Z raportu wynika, że w 2013 r. osiągnęliśmy jeden z najlepszych wyników na świecie jeśli chodzi o przyrost liczby uczniów, którzy osiągnęli na teście najlepsze rezultaty. Polska coraz częściej podawana jest na świecie jako przykład sukcesu edukacyjnego. W tym roku amerykańska dziennikarka Amanda Ripley umieściła nas w gronie państw z najbardziej efektywnymi systemami edukacji.
Teksty z życia
OECD (Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju) od 2000 r. bada poziom światowego szkolnictwa, oceniając nie stan wiedzy uczniów, ale umiejętności posługiwania się nią. Na tym właśnie opiera się badania PISA, które sprawdzają piętnastolatków z całego świata pod kątem ich zdolności do rozwiązywania problemów, analizowania, argumentowania i interpretowania. Sprawdza się w ten sposób umiejętność myślenia i przygotowanie do dorosłego życia. Aby sprawdzić umiejętność czytania, uczniowie dostają do analizy teksty, z którymi mogą spotkać się w codziennym życiu np. fragmenty instrukcji obsługi czy artykułów prasowych.
PISA to jedno z największych badań umiejętności uczniów na świecie. Bierze w nim udział ok. pół miliona nastolatków. Jak dotąd wypadała w nim Polska? W 2000 r. Polska była dużo poniżej średniej OECD, w towarzystwie Rosji, Grecji i Izraela. W kolejnych edycjach stopniowo awansowaliśmy powyżej średniej w czytaniu i przyrodzie, a w matematyce znaleźliśmy się w grupie „średniaków”.
Polscy uczniowie zajmują 14. miejsce na świecie w matematyce, 10. w czytaniu i interpretacji tekstu i 9. w naukach przyrodniczych. W każdej z tych dziedzin nastąpiła poprawa w porównaniu z poprzednią edycją badania sprzed trzech lat.
Problem z życiowymi problemami
Można więc powiedzieć: sama radość! Postęp, i to w takim tempie. Jest jednak coś, nad czym powinniśmy jeszcze dużo popracować. Dodatkowym elementem badania PISA oceniającego kompetencje gimnazjalistów jest część pod tytułem „Rozwiązywanie problemów”. Dotyczy ona przede wszystkim załatwiania zwykłych spraw z życia codziennego. W tym dodatkowym teście wzięła udział jedna trzecia uczniów, którzy się poddali sprawdzeniu wiedzy. Czego dotyczył niniejszy sprawdzian? Na przykład tak zdawałoby się nieskomplikowanego zadania jak kupienie w automacie biletów na przejazd autobusem. Trzeba przecież najpierw przeczytać instrukcję, wykonać po kolei wszystkie czynności, a jeśli coś po drodze się nie powiedzie, poradzić sobie z zaistniałym problemem…
Te badania PISA są ważne, ponieważ sprawdzają, jak młody człowiek zachowuje się w zetknięciu z jakąś nowością, w trudnych sytuacjach, w których musi sobie poradzić. Powinien umieć zmierzyć się z trudnościami, które napotyka. Musi umieć spontanicznie znaleźć rozwiązanie problemu.
Odpowiedzialni rodzice i dziadkowie
Wyniki polskich uczniów w tej ostatniej części testu PISA są złe. Przeciętny polski uczeń zdobył 481 punktów, podczas gdy średnia dla Niemiec to 509 punktów, a dla Wielkiej Brytanii 517. Odpowiedzialni w dużej mierze za taki stan rzeczy jesteśmy my: rodzice i dziadkowie polskich uczniów. Problem zaczyna się nawarstwiać już wtedy, kiedy wiążemy za nasze dzieci sznurówki (bo się spieszymy), kupujemy bilety w automatach (bo się spieszymy), nie wysyłamy dzieci po zakupy (bo niebezpiecznie), przyrządzamy im posiłki (bo same nie dadzą rady). I dbamy, aby się nie przemęczały, ale przede wszystkim, aby się uczyły. I wyniki już widać.
Bezradność wobec życiowych problemów będzie się powiększała. Dzieci z niezaradnych nastolatków staną się niezaradnymi maturzystami, a potem studentami. Z tymi ja mam do czynienia. Studenci wciąż czekają, aż ktoś za nich coś zrobi. Kupi bilet, naprawi piecyk czy maszynkę do golenia, ustawi odtwarzacz MP3, znajdzie pracę, partnera/partnerkę do życia etc.
Badania PISA na to nam właśnie zwracają uwagę. Pokolenie młodych Polaków staje się niezaradne. Kończą się czasy, kiedy to nie Niemiec, ani Anglik, ale Polak był tym przedsiębiorczym, zaradnym obywatelem Europy, który potrafił naprawić sprzęt, zorganizować wyjazd, manifestację, wszystko. Teraz powstaje pokolenie Niezaradnych Polaków.
I o tym należy myśleć, także i wtedy, kiedy mówimy naszym dzieciom: zostaw, ucz się, ja to za ciebie zrobię.