No właśnie: dostaję po raz kolejny takie pytania od kolejnej osoby. Zapewne jestem. I wciąż głoszę, że nowoczesność to stan umysłu, bynajmniej nie zależny od PESELa. Widziałam młodych-nienowoczesnych i dość posuniętych w latach i bardzo nowoczesnych (jakże świeży i nowoczesny umysł mieli Władysław Bartoszewski czy Stefan Kisielewski).
Przyglądam się temu, co się dzieje na polskiej scenie politycznej. Zastanawiam się jedynie czy można nowoczesność połączyć z konsekwencją poglądów? Zapewne ta droga jest mi najbliższa. Platforma Obywatelska, którą własnoręcznie tworzyłam była mi bliska „koncepcyjnie”. Prawie wszystko mi pasowało. Piszę o początkach mojego zaangażowania w działalność polityczną. Wcześniej byłam tylko obserwatorką i nie należałam nigdy do żadnej partii. Może i szkoda, ponieważ gdybym należała – to wiedziałabym na czym ta gra polega. Byłam harcerką. Entuzjazm i współpracę miałam i mam we krwi. Współpracę, która zapewne jest czymś zgoła rożnym od tak zwanej „współpracy w polityce”.
Na zjeździe „Nowocześni.pl” przedstawiono podstawowe kryteria stawiane kandydatom na listach do parlamentu:
- dorobek zawodowy
umożliwiający po zakończeniu pracy parlamentarnej (NPL popiera dwukadencyjność) poseł musi mieć gdzie wrócić. Innymi słowy – nie dla posłów „dietetycznych”, skłonnych do różnych ustępstw pozwalających na zachowanie mandatu; - znajomość co najmniej jednego języka obcego
sprawa oczywista, mamy XXI wiek, jesteśmy członkiem UE. Przeglądając choćby ogłoszenia o pracę widać, że jest to wymaganie na wiele stanowisk pracy, od naszych parlamentarnych przedstawicieli też mamy prawo tego wymagać; - charakter
wydawać by się mogło, że jest to banał i ogólnik, ale patrząc na niektórych naszych polityków, których cały dorobek polega na trwaniu w polityce opartym na wielokrotnej zmianie barw politycznych, przeskakiwaniu z jednej partii do drugiej – kryterium bardzo rzeczowe.
Dorobkiem moim mogłabym obdarzyć parę osób, język znam, charakter – oj, mam nawet „charakterek”.:)
Tyle. Kiedy słuchałam o czym mówiono na zjeździe to zastanawiałam się „czy wciąż jest to ta sama rzeka” […]