Homo viator

Weekend_w_Rzymie__panorama

Byliśmy w Rzymie. Po wielu, wielu latach znowu. Jak słusznie zauważyła moja znajoma :”zapewne niezbyt wiele rzeczy tam się zmieniło”. Zapewne tak. Miasto-historia. Ale jednak się zmieniło. Ludzkość się ruszyła z posad świata. Staliśmy się gatunkiem podróżującym. Gigantyczne tłumy i to prawie wszędzie. Ludzie starzy, młodzi; kobiety; mężczyźni; dzieci w wózkach na plecach rodziców. Oczywiście nie doczytałam na wszelkich forach (?) o konieczności zakupienia przez internet biletów do muzeów, więc staliśmy, jak sieroty, trzy godziny przed Muzeum Watykańskim – nawiasem mówiąc w strugach deszczu (całe trzy deszczowe godziny). Z nami stali Holendrzy, Niemcy, Francuzi. Pełna, międzynarodowa grupa homo viator. Nawet, nie powiem, prawie się zaprzyjaźniliśmy. A potem, jak jeden międzynarodowy mur – autentycznej współpracy nie dopuściliśmy (tuż przed kasą) – Hiszpanów, którzy chcieli się po prostu wepchać poza kolejnością.

Świat ludzki ruszył w podróż. Ruszył utartymi szlakami. Wiadomo, co trzeba zobaczyć i gdzie być. Znaleźliśmy muzeum (bardzo dobre zresztą, ze świetnymi obrazami), gdzie ludzi nie było. I oczywiście nie napiszę, jakie to było muzeum, aby nie czynić krzywdy tym , którzy tam trafią i będą mogli dostać się do każdego dzieła sztuki, aby sobie popatrzeć w spokoju (sic!!). Byliśmy w paru kościołach, gdzie znaleźliśmy obrazy mojego ulubionego Michelangelo Merisi da Caravaggio. I oczywiście też nie napiszę – gdzie, bo po co? Poszukajcie sami.

Zastanawiało nas jednak to, że w bardzo wielu miejscach związanych ze sztuką, nie było nawet najmniejszej informacji w języku polskim. Były w rożnych językach świata (w tym po koreańsku, japońsku, szwedzku, holendersku etc), a po polsku – nie. Na ulicach Polaków dużo, przed Muzeum Watykańskim – też bardzo dużo rodaków, a przewodników po polsku brak.

W każdym razie, kończąc powyższe, krótkie co prawda refleksje podróżnicze : należy sobie powiedzieć, jeśli chcecie spokoju w zwiedzaniu to pozostaje (chyba) Mongolia, już nie byłabym tak pewna Gwinei, czy Wysp Wielkanocnych. Jeśli zaś chcecie iść śladami homo viator – to koniecznie kupujcie bilety w internecie. Bilety do metra,  do muzeów, do opery, do teatrów –  wszędzie, ale przez internet. Chyba, że chcecie się zaprzyjaźnić w kolejkach z takimi, jak Wy ofermami międzynarodowymi. 🙂

Autor

jantos

Przez 23 lata prowadziłam działalność gospodarczą, byłam członkiem prezydium Izby Przemysłowo - Handlowej w Krakowie ; cały czas pracuję na Uniwersytecie Jagiellońskim (lubię moją pracę ze studentami, oni chyba też ze mną ;) ); jestem członkinią Komisji Historii Medycyny PAN; od 2002 roku jestem radną miasta Krakowa (byłam wiceprzewodniczącą Rady Miasta, przewodniczącą Komisji Kultury). Więcej biograficznych informacji na www.jantos.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *