Ciąg dalszy poprzedniego wpisu. „Do teatru nie wchodzi się bezkarnie” – mówił Tadeusz Kantor, twórca słynnego Cricot2. Będę jednak ryzykowała i nie zamierzam przestać chodzić do teatrów. Niekiedy udaje mi się trafić na świetny teatr i bardzo dobre spektakle. W ostatnim czasie udało się być (chyba) na wszystkich premierach w krakowskich teatrach. Najmilej wspominam „moje odkrycie”: Krakowski Teatr BARAKAH, działający pod egidą Fundacji Dziesięciu Talentów na Rzecz Teatru BARAKAH, który został założony w 2004 roku przez dwie artystki teatru: Anę Nowicką i Monikę Kufel. Absolwentki PWST, aktorki, połączył pierwszy wspólny projekt „Szafa”.
Byłam na spektaklu „Szyc”. Szyc to balansujący między musicalem a modern-operą, głośny już spektakl na podstawie tekstu Hanocha Levina. Teatr BARAKAH ma siedzibę na krakowskim Kazimierzu. I z całą odpowiedzialnością i sztukę, a przede wszystkim teatr państwu polecam.
Teraz jednak przez moment powinnam powrócić do poprzedniego wpisu. No cóż: swoim studentom mówię, że polityka, bez względu na to, czy człowiek sobie tego życzy, czy nie – jest wszędzie. W każdej (prawie) naszej czynności jest obecna. I okazało się, że wydarzenie w Teatrze Starym także miało niestety ten aspekt. Dzisiaj dowiedziałam się kto był wśród „oburzonej” części publiczności. Wymieniono mi parę nazwisk i aspekt wydarzenia nabrał większego znaczenia. Wśród wymienianych byli ci, którzy dość aktywnie włączają się w wyjaśnienie tzw. „prawdy smoleńskiej”. I teraz powstają kolejne pytania: czy to konserwatywne, upolitycznione (dość mocno) środowisko – będące po prostu przeciwko wszystkiemu co od Tuska (a przecież to Tuskowy minister Zdrojewski nasłał nam Klatę) protestowało przeciwko Tuskowi, czy (w co już mniej wierzę) przeciwko temu, co robi Jan Klata w teatrze. I znów, jakbyśmy nie powiedzieli, sztuka, jej ocena etc. wymieszała się z polityką. No i proszę: a nie mówiłam !!