Jak jest z sukcesami Rady i porażkami prezydenta (i odwrotnie). Na przykład: ja wymusiłam interpelacjami, uchwałami kierunkowymi i telefonami zrobienie przetargu na energię elektryczną. A dzisiaj od rana mówi się i pisze o takiej świetnej akcji urzędu (czytaj prezydenta). Mam więc oszczędności 15 milionów, ale kto o tym pamięta. Sukces: oczywiście urzędu. Prawdę powiedziawszy nie rozumiem takiego postepowania. Przecież to nie wstyd przyznać, że ktoś – coś zasugerował i jest to dobre i trzeba wykorzystać. Niekiedy podejrzewam, że wiele inicjatyw (i jak tu się wyrazić subtelnie) dotyczących nachalnego PR prezydenta wychodzi z jego … personelu, który chce się przypodobać, prześcigając się w pochlebstwach. I tu należy być czujnym: pochlebstwa są niebezpieczne zwłaszcza jak się traci dystans do świata.
I z dedykacją dla wszystkich wybitne dzieło, ponadczasowe i jakże dobre:
Pieter Brueghel (młodszy) „Pochlebcy”