Nie pomyślałabym nigdy, że na swoim blogu poruszę sprawy polityki sejmowej. Raczej starałam się zawsze tego unikać. Jednak dzisiaj przy porannych pracach domowych włączyłam TVN i zobaczyłam wywiad z panią wicemarszałkinią Wandą Nowicką. Posłuchałam tego, co panie (pani poseł i pani dziennikarka) mówiły. Czekałam na pytanie dziennikarki, jaki był powód i źródło całego zamieszania. I nie usłyszałam. Jeśli oglądałby program ktoś, kto nie znał wcześniej powodów całego zamieszania – to nie mógłyby zorientować się o co chodzi, albo też wysnuć inne wnioski.
Zapewne jest i tak, że w środku Klubu Parlamentarnego Ruchu Palikota panuje to, co wszędzie to znaczy zazdrość, rywalizacja i podkładanie sobie mniejszych lub większych „świń”. Napisałam „wszędzie” – to znaczy nie tylko Szanowni Państwo, w polityce, ale wszędzie (po przeczytaniu ostatnich doniesień o sytuacji w baletach rosyjskich – nie mam już cienia wątpliwości, że wszędzie!!). Jednak w takiej sytuacji, mając doświadczenie życiowe (piszę o pani wicemarszałkini) – trzeba być rozważnym i nie dawać pretekstów. Pani poseł wzięła, z racji swojej funkcji 40 tysięcy premii. Dopiero po aferze medialnej wszyscy marszałkowie oddali pieniądze na cele charytatywne. Ewa Milewicz, publicystka „Gazety Wyborczej”, zwróciła uwagę, że „polityczki” często okazują się po prostu takie same jak mężczyźni. Te „empatyczne marszałkinie”, jak nazywa je Milewicz, podobnie jak koledzy, skasowały 250 tys. złotych nagrody wypłaconej przez państwo w czasie kryzysu. Gdzie tu więc empatia i wrażliwość, której spodziewano się po kobietach w Sejmie?
– Byłem zaskoczony sprawą tych premii. Za marszałka Schetyny takie rzeczy się nie działy, a tutaj kobiety… podzieliły się kasą po równo. Widać wyraźnie, że ten wizerunek empatii, jaką kobiety niby mają wnosić do polityki, jest nieprawdziwy. Pieniądze smakują niezależnie od płci – odpowiada Jerzy Borowczak, poseł Platformy Obywatelskiej.
I po tym wszystkim zrobiło mi się przykro. Jak można podtrzymywać kobiecą solidarność? I smutne jest, że pani redaktor z TVN nie zapytała, co się stało na początku, nie poruszyła sprawy pieniędzy. Przykre jest i to, że w sprawę włączyły się srodowiska kobiece, które poparły panią poseł. Konflikt został wyreżyserowany tak, jakby dotyczył spraw płci, niewatpliwej arogancji Palikota etc, a zniknął gdzieś początek całej afery.
Więc ja wybieram nie solidarność kobiecą, ale zwykłe ludzkie bycie „w porządku”.