Niestety, okazało się, że bardzo dużym konkurentem dla bloga jest facebook, do którego, i przykro mi to przyznać, zaglądam ostatnio częściej, niż tutaj. Zapewne sprawia to i forma, tam na facebooku można wypowiadać się krócej i od razu widać reakcję czytelników, a tutaj jest bardziej “monologicznie”. Wracam jednak ad rem: piłka nożna. Postanowiłam podsumować, na swój prywatny użytek, to co się działo. Oglądałam prawie wszystkie mecze. Kiedyś za czasów DOBREJ POLSKIEJ PIŁKI NOŻNEJ byłam regularną kibicką. Potem mój zapał stygł. Ciekawe dla mnie były komentarze, które spontanicznie powstawały po wstydliwym odpadnięciu naszej drużyny. “Nic się nie stało, byli wspaniali; nie opuścimy was drużyno; etc” I tutaj przypomniała mi się kasiążka Rene Girarda, francuskiego antropologa, pracującego w USA, autora książki “Kozioł ofiarny”. Tamże Girard opisuje różne rytuały występujące we wszelkich czasach i kulturach. Opisuje potrzebę ludzi do tworzenia mitów i mechanizmy związane właśnie z ową strategią “kozła ofiarnego”. Istnieje, jak pisał, “zapotrzebowanie na bogów”. Wyznacza się kogoś (grupę) na czynienie funkcji boga, znaczącej roli, aby następnie móc go poniżyć i upokorzyć. Tak to bywa z ludzkością. Książkę polecam, a wracając do metafory Girarda: mechanizm ten funkcjonuje doskonale przy analizie piłki nożnej. Grupa ludzi, która zaczyna spełniać potrzebę społeczeństwa (no, znacznej jej części) gra rolę bogów. Cały mechanizm łatwy do uchwycenia. Wywyższeni, w pełni korzystający z ofiar składanych przez społeczeństwo nagle upadają i pownni być ukarani, ponieważ nie spełnili oczekiwań, których się podjęli. Zresztą zwycięstwo i upadek są wpisane w mechanizm. Zwycięstwo utrzymuje grę, upadek ją kończy. Mechanizm, moim zdaniem, sprawiedliwy. Wchodząc do gry wiemy, jak może się ona skończyć. Jeśli będziemy zwyciężali – będziemy trwali, niepowodzenia odsuną nas od wszystkiego i ci, którzy nam dali władzę, bycie bogiem etc. mają prawo do egzekucji swoich nadziei, pieniędzy etc. Mechanizm “bez sentymentów”, ale tak to już bywa. Kiedy politycy przegrywają; powinno rozliczyć się ich z ich decyzji, efektów działań etc; sportowców powinno się potraktować tak samo: przegrali, a więc niech poniosą konsekwencje. Bez sentymentów: w pierwszym i drugim przypadku. Jednak, niestety tak nie bywa. Świętujemy upadłe powstania narodowe, z upadłych polityków robimy ekspertów, a kiepskim sportowcom mówimy “nic się nie stało”. Specyfika narodowa, czy co?
Piłka nożna po raz ostatni.
Autor
jantos
Moje życie zawodowe jest z pracą ze studentami. Ukończyłam dwa fakultety, ale już pod koniec drugiego rozpoczęłam pracę na uczelni (najpierw na AGH, potem przez 40 lat na Uniwersytecie Jagiellońskim). Ale także przez 23 lata prowadziłam działalność gospodarczą, byłam członkiem prezydium Izby Przemysłowo - Handlowej w Krakowie ; przez 22 lata byłam radną Krakowa (wiceprzewodniczącą Rady Miasta, a potem przez dwie kadencje przewodnicząca Komisji Kultury) Zobacz wszystkie wpisy opublikowane przez jantos