Kontynuuję poprzedni temat. Po wydarzeniach związanych z ACTA pojawiła się we wszystkich mediach niesamowita ilość komentarzy. Wśród nich był i taki, który mnie zastanowił. Redaktor w jednej z krakowskich gazet napisał, że protest przeciwko podpisaniu ACTA był sygnałem protestu młodych przeciwko władzy starych. Może i tak było. Zresztą zawsze w historii świata tak bywa: młodzi dość szybko stają się starymi, których rządy krytykują następni młodzi. Wszystko więc jest tak, jak być powinno i jak to zwykle bywa. Jednak mnie martwi w tym wszystkim jedna rzecz, ci młodzi, którzy eksponują bardzo wyraźnie swoje aspiracje do przejęcia władzy – są w swoich poglądach bardzo socjalni (ba, powiedziałabym nawet socjalistyczni). Opiera to się przede wszystkim na gigantycznej wprost roszczeniowości. Nam się należy, należy się innym, którzy są biedni, niezaradni etc. Nieproporcjonalna ilość młodych ludzi nawet nie usiłuje znależć zatrudnienia, ponieważ „pracy na rynku nie ma”, część z nich nie pracuje i się nie uczy. Ale żąda opieki, zadbania etc. Znika gdzieś przedsiębiorczość młodych ludzi. A może „nie pytaj gdzie znależć pracę, ale kogo zatrudnić?” I co będzie, jeśli właśnie ci młodzi przejmą władzę? Kto będzie organizował, zarabiał, porządkował, jeśli wszyscy będą „tylko żądali zadbania, ponieważ im się należy”. Duch „pracy u postaw” w Europie umiera. Europa wraca do socjalistycznych korzeni, których się na krótko pozbyła (ta tzw. Europa Zachodnia).
Cytat z „Forbsa” z 2009 roku: „Zdarzyło się to w Connecticut w średniej wielkości sieci fast foodów. Jej szef miał problem z młodymi pracownikami, którzy odchodzili tak często, że nie nadążał z naborem nowych. W końcu zaczął pytać tych, którzy porzucili jego firmę, dlaczego tak postąpili. Jak się okazało, dwie trzecie z nich zrezygnowało z pracy dlatego, że grill, na którym smażyły się hamburgery, pryskał im olejem na spodnie i te nadawały się
tylko do wyrzucenia. W tej banalnej historyjce koncentrują się najbardziej charakterystyczne przypadłości, jakie HR-owcy przypisują pokoleniu Y (roczniki 1980-2000): brak lojalności wobec firmy, niska etyka pracy i problemy w komunikacji, szczególnie ze starszymi pokoleniami. Można na to jednak spojrzeć bardziej racjonalnie. Konsumeryzm spowodował, że życie młodego człowieka jest dziś coraz droższe. Dlatego młodzież coraz wcześniej idzie do pracy, zwykle byle jakiej, tylko po to, żeby zarobić na zakupy. Jeśli więc młody człowiek niszczy w pracy ubranie, na które właśnie zapracował, to zatrudnienie w takiej firmie rzestaje mieć sens.”
A tak a propos tych innych (na których liczę!!) polecam: http://austriacy.pl