W prawyborach wśród kobiet PO zdobyła ponad 45% głosów. Miła to była dla mnie informacja. Znaczy to, że kobiety zaczynają myśleć ekonomicznie, a nie życzeniowo, że zastanawiają się skąd wziąć pieniądze i co należy zreformować. Podejrzewałam, że jednak bliższe kobietom są poglądy lewicowe, a jednak …Znaczy to także, że wciąż obdarzają zaufaniem partię PO, i że nie można zawieść takiego elektoratu.
Miesiąc: wrzesień 2011
III Kongres Kobiet – refleksje
Byłam w Warszawie na III Europejskim Kongresie Kobiet. W Sali Kongresowej było nas 3 600 kobiet. W różnym wieku, z różnymi doświadczeniami, umiejętnościami. Wnioski i obserwacje kobiet na Kongresie były następujące: Kobiety mają w Polsce równe z mężczyznami prawa, ale nie mają równych szans i możliwości. Choć są lepiej wykształcone, to jednak nie mają równego dostępu do rynku pracy, karier, władzy, dobrobytu oraz bezpieczeństwa. Są także często ofiarami dyskryminacji, biedy, przemocy, handlu. Trzeba to szybko zmienić, by konstytucyjny zapis równości stał się faktem.
Dawno temu twierdziłabym, że postulaty te są niepoważne: przecież mnie osobiście nie dotyczą. Potem miałam mozliwość spotkania kobiet ze wsi czy małych miasteczek i zrozumiałam, że są one prawdziwe i aktualne.
Mam parę spotrzeżeń: zbyt mało pokazano kobiet spoza Warszawy. Właściwie w 90% to były Warszawianki, niekiedy miałam wrażenie, że jesteśmy tłem (i to dość pokaźnym), aby móc zaprezentować mieszkanki stolicy. Poziom merytoryczny był wysoki. Rozmawiałyśmy o ekonomii Europy, jej sytuacji ekologicznej, demograficznej. O finansach świata, zagrożeniach kryzysowych, edukacji, ekologii. Było bardzo dużo paneli. I oczywiście były różne, o różniącym się poziomie.
Niekiedy reakcja tzw. sali rozbawiała mnie, kiedy któraś z prelegentek powiedziała zdanie, które zostawało przyjmowane entuzjazmem (i miałam uczucie uczestniczenia w „Seksmisji” Juliusza Machulskiego).
Spotkania takie uważam, za ważne. Są potrzebne, aby móc (być może?) zbudować coś innego w polityce, ekonomii, aby wreszcie zaczęto uważać kobiety za ekspertki w wielu ważnych sprawach. Nie lepszego, tak nie napisałam, ale innego, ponieważ twierdzę, że piorytety w zarządzaniu zapewne byłyby inne.
podsumowanie konferencji.
Wczorajsza konferencja udała się. Zaproszeni goście ze Szwecji (przyjechała pani dyrektor szkoły i nauczyciel matematyki), ze Słowacji, z Węgier i z Niemiec – stawili się w komplecie. Publiczność dopisała (ponad 160 osób). Wnioski, mam nadzieję, powstaną. Kontakty zostały nawiązane. Zaproszeni, zagraniczni goście przyślą swoje wystąpienia, przetłumaczymy je i udostępnię.Jedna z uczestniczek konferencji powiedziała mi, że dobrze, że wreszcie i u nas mówi się o zaniedbaniach związanych z zauważeniem ucznia zdolnego i z pracą z nim.
W Polsce, w myśl obowiązujących przepisów oświatowych, uczeń zdolny może uczyć się swoim tokiem indywidualnym. Rozwojowi takiego ucznia sprzyjają programy i klasy autorskie – niestety, jak wynika z raportu NIK, w praktyce stosuje się je niezwykle rzadko. W polskich szkołach, dzieci o dużym potencjale intelektualnym często traktowane są jak dzieci szczególnej troski – ich kształcenie na odpowiednim poziomie zależy głównie od dobrych chęci nauczycieli, którzy prowadzą koła zainteresowań. Ze względu na swą dużą aktywność psychoruchową i emocjonalną, często są izolowane i traktowane jako uczniowie stwarzający problemy wychowawcze – zdarza się nawet, że zostają zidentyfikowani jako mało zdolni i przypisani do klas specjalnych.
Badania NIK potwierdzają, że w szkołach publicznych kształcenie uczniów wybitnie uzdolnionych traktowane jest jako problem marginalny – brakuje nie tylko odpowiednich programów, ale również nagród motywujących, w postaci stypendiów.
Konferencję, po raz pierwszy w historii wsparły finansowo firmy zewnętrzne, po prostu, według własnej woli dali kasę. I jest to wydarzenie bez precedensu. Łukasz Pawlikowski – wybitny 14-letni wiolonczelista (od października student w konserwatorium w Brukseli) podarował nam minirecital i zrobił niesamowite wrażenie na wszystkich.
Teraz tylko tą kroplą trzeba drążyć skałę.
Podjęłam decyzję, więc walczę.
Wina Tuska (autor RD)
Centrum Adama Smitha o emeryturach.
DROGA PRZEJŚCIA
• Wszystkie podatki nałożone na pracę tzn.ZUS, składki i podatki zostają połączone. Przedsiębiorcy płacą jeden łączny podatek od sumy wszystkich wypłaconych wynagrodzeń jednym przelewem do jednego urzędu skarbowego;
• Od dnia 1 stycznia 2012 roku emerytury wypłacane są wg następujących zasad:
a) emerytury wg dotychczasowych zasad otrzymają przechodzący na nią w roku 2012;
• Wszystkim pozostałym pracującym emerytura zostaje przeliczona na dotychczasowych zasadach na dzień 31.12.2011 roku za okres pracy do tego dnia. Osoby starsze będą otrzymywały część emerytury obywatelskiej i część emerytury na dotychczasowych zasadach.
c) Od 1.01.2012 do momentu przejścia na emeryturę naliczana jest już wysokość wg emerytury obywatelskiej;
d) Osoby, które w roku 2012 skończą 18 lat, będą otrzymywały wyłącznie emeryturę bywatelską;
e) Każde dziecko, wobec którego obywatel wypełniał obowiązek alimentacyjny, powoduje, że można przejść na emeryturę o np. 2 lata wcześniej;
f) Zlikwidowany zostaje podatek od wypłat emerytur, ZUS przestaje go naliczać i pobierać;
g) Udział w Otwartych Funduszach Emerytalnych jest dobrowolny;
h) Wysokość emerytury obywatelskiej na dzień 1.012012 wynosi 900 zł;
i) Wobec zrównania w prawach wszystkich obywateli KRUS traci rację bytu i zostaje zlikwidowany.
EFEKTY:
• Prosty, jednolity dla wszystkich obywateli system emerytury obywatelskiej;
• Tani w utrzymaniu bo nie wymagający kosztownej personalizacji i poboru
zindywidualizowanych składek;
• Likwidujący dyskryminację kobiet ze względu na posiadanie i wychowywanie dzieci, systemowo
realizujący politykę prorodzinną;
• System nie blokujący aktywności i zachęcający do jej podejmowania.
Tekst pochodzi z lutego bieżącego roku. Może jeszcze jest aktualny. MNie się zdaje być bardzo sensownym.
Praca z wybitnie uzdolnionymi uczniami.
Czy muszę pisać program?
Szanowni Państwo,
Stało się tak, że na życzenie matki-partii i oczywiście z własną zgodą startuję do Sejmu RP. Miejsce mam świetne – numer 5, w okręgu numer 13 (być może ta 13 nie będzie feralna, chociaż zapewne dla kogoś z 28 osób na liście zapewne będzie). Dlaczego o tym piszę dzisiaj, ponieważ dostałam e-maila od pani, która napisała: znam pani bloga, czytam o tym, co pani robi w mieście, a gdzie znajduje się pani program, jaki ma pani światopogląd, jakie idee. I tutaj zaaczęłam się zastanawiać: jak to jest z polityką, czy przyzwyczailiśmy ludzi do tego, że tworzymy literaturę pod tytułem: zrobię, wybuduję, rozdam, wesprę etc. Przecież to wszystko jest … literaturą. Prościej jest popatrzeć na to, co człowiek zrobił, co sobą reprezentuje, czego w swoim życiu dokonał. Dla mnie istotne jest i to, czy w swoim życiu pracował i czy ma dom, rodzinę, sukcesy – te poza polityką. Ludzie, którzy mają gdzie wrócić, kiedy polityka już nie będzie ich chciała, są samodzielni, rzetelniejsi w wykonywanych zadaniach, nie trzymają się kurczowo polityki, aby w niej być za wszelką cenę. Nie prostytuują się za kolejne miejsce na kolejnych listach. Ale ludzie chcą wiedzieć, co napiszę na paru stronach, a może tylko na jednej ! Zapewne i tak nikt nie zechce mnie rozliczać z tego, co napiszę, a potem, co zrobię. Przecież tak się podchodzi do wszystkich słów wszystkich polityków. Więc niech nie będzie te pare zdań jedyną miarką mojej przydatności. Zobaczcie Państwo to, że 20 lat temu otworzyłam jedną z pierwszych szkół prywatnych w Polsce, że jestem całkiem dobrym wykładowcą na uczelni, że zbudowałam wiele mądrych (i nieco głupich) pomysłów na edukację w Krakowie, że jestem przeraźliwie i nieprzyzwoicie pracowita, że pojawiło się sporo wywiadów ze mną, że podsunęłam prezydentowi Krakowa, z których skorzystał … prezydent Poznania etc, etc, etc. I co ja mam napisać w programie! Ponieważ dość sprawnie „posługuję się piórem” już niedługo napiszę.
Rada i prezydent
Samorząd terytorialny jest instytucją demokratycznego państwa. Jego rolę umocniła Konstytucja Rzeczpospolitej Polskiej z 2 kwietnia 1997 roku, która. nie zawiera definicji samorządu terytorialnego, ale dostarcza wielu elementów konstrukcyjnych, które pozwalają określić samorząd za część składową władz publicznych.
Konstytucja RP przyjęła w art.169 tradycyjny podział organów jednostek samorządu na stanowiące i wykonawcze. I niestety, wydaje się, że ten podział jest już nieaktualny. Nastapiło to w 2002 roku, kiedy to tzw. organ wykonawczy (jednoosobowy organ wybierany w wyborach powszechnych, równych, bezpośrednich, w głosowaniu tajnym) spowodował zasadniczą zmianę trybu ich odwołania, które może się odbyć tylko w drodze referendum gminnego – z inicjatywy rady lub mieszkańców, czy też na wniosek wojewody. Organ wykonawczy stał się tak naprawdę ciałem zarządzającym, o bardzo rozbudowanych kompetencjach. Rada zaś stała się, o czym parokrotnie już pisałam, organem skurczonym, o niewielkich możliwościach wpływania na zarządzaniem miastem, gminą etc.
Ustawa gminna zastrzega (art.18) do wyłącznej właściwości Rady między innymi uchwalanie statutu gminy, ustalanie wynagrodzenia prezydenta, stanowienia o kierunkach jego działania, przyjmowania sprawozdań z jego działalności; powoływania skarbnika miasta; sekretarz miasta; uchwalania budżetu miasta; udzielanie lub nie udzielanie absolutorium z wykonania budżetu; podejmowanie uchwał w sprawach majątkowych miasta. Taka jest teoria. Praktyka jest zupełnie inna. Prezydent buduje budżet, prezydent zarządza miastem. Rada jest potrzebna do medialnych usprawiedliwień potknięć w zarządzaniu prezydenta, wójta, burmistrza. Powinno się więc określać prezydenta, wójta, burmistrza – nie mianem organu wykonawczego, ale organem zarządzającym, a Radę – jako organ doradczy. Rada powinna stać się ciałem w takim mieście, jak Kraków, najwyżej 23 osobowym. Oczywiście taki podział zakresu obowiązków powinien zdecydowanie określić zakres odpowiedzialności. Odpowiedzialność za funkcjonowanie miasta, wsi, gminy etc powinna jednoznacznie znaleźć się po stronie prezydenta, wójta, burmistrza. Zakres władzy winien przecież równać się zakresowi odpowiedzialności.