Szanowni Państwo,
Stało się tak, że na życzenie matki-partii i oczywiście z własną zgodą startuję do Sejmu RP. Miejsce mam świetne – numer 5, w okręgu numer 13 (być może ta 13 nie będzie feralna, chociaż zapewne dla kogoś z 28 osób na liście zapewne będzie). Dlaczego o tym piszę dzisiaj, ponieważ dostałam e-maila od pani, która napisała: znam pani bloga, czytam o tym, co pani robi w mieście, a gdzie znajduje się pani program, jaki ma pani światopogląd, jakie idee. I tutaj zaaczęłam się zastanawiać: jak to jest z polityką, czy przyzwyczailiśmy ludzi do tego, że tworzymy literaturę pod tytułem: zrobię, wybuduję, rozdam, wesprę etc. Przecież to wszystko jest … literaturą. Prościej jest popatrzeć na to, co człowiek zrobił, co sobą reprezentuje, czego w swoim życiu dokonał. Dla mnie istotne jest i to, czy w swoim życiu pracował i czy ma dom, rodzinę, sukcesy – te poza polityką. Ludzie, którzy mają gdzie wrócić, kiedy polityka już nie będzie ich chciała, są samodzielni, rzetelniejsi w wykonywanych zadaniach, nie trzymają się kurczowo polityki, aby w niej być za wszelką cenę. Nie prostytuują się za kolejne miejsce na kolejnych listach. Ale ludzie chcą wiedzieć, co napiszę na paru stronach, a może tylko na jednej ! Zapewne i tak nikt nie zechce mnie rozliczać z tego, co napiszę, a potem, co zrobię. Przecież tak się podchodzi do wszystkich słów wszystkich polityków. Więc niech nie będzie te pare zdań jedyną miarką mojej przydatności. Zobaczcie Państwo to, że 20 lat temu otworzyłam jedną z pierwszych szkół prywatnych w Polsce, że jestem całkiem dobrym wykładowcą na uczelni, że zbudowałam wiele mądrych (i nieco głupich) pomysłów na edukację w Krakowie, że jestem przeraźliwie i nieprzyzwoicie pracowita, że pojawiło się sporo wywiadów ze mną, że podsunęłam prezydentowi Krakowa, z których skorzystał … prezydent Poznania etc, etc, etc. I co ja mam napisać w programie! Ponieważ dość sprawnie „posługuję się piórem” już niedługo napiszę.