Poczytałam sobie o przebiegu ostatnich wydarzeń w Izraelu. I to w różnych miejscach: od gazet izraelskich, poprzez amerykańskie po ostatni numer Wprost. Prawie wszędzie pojawiają się opinie analizujące sytuację gospodarczą Izraela. W Izraelu bezrobocie sięga 5% (jest więc to tak zwane „bezpieczne bezrobocie”); wzrost gospodarczy to 5,6%. Wydawałoby się, że nie jest źle (pomijam oczywiście niebywale istotny element, jak permanentne przebywanie w stanie wojny). Piszę o sytuacji gospodarczej i roli państwa, które coraz mniej staje się państwem opiekuńczym. Ludzie jednak żądają państwa opiekuńczego. Chcą, aby to ono brało podatki (coraz większe!) i zarządzało życiem ludzi: temu się zabierze, a temu da. Dafne Leef, która zainicjowała ostatnie wydarzenia w Izraelu (ogłosiła na facebooku protest przeciwko cenom mieszkań i rozbiła namiot w środku miasta)powiedziała dziennikarzom gazety „The Marker” – „nie mam zielonego pojęcia o ekonomii, ale powinno być tak, jak chce naród”. I nic dodać.
Tęsknota za państwem opiekuńczym.
Autor
jantos
Moje życie zawodowe jest z pracą ze studentami. Ukończyłam dwa fakultety, ale już pod koniec drugiego rozpoczęłam pracę na uczelni (najpierw na AGH, potem przez 40 lat na Uniwersytecie Jagiellońskim). Ale także przez 23 lata prowadziłam działalność gospodarczą, byłam członkiem prezydium Izby Przemysłowo - Handlowej w Krakowie ; przez 22 lata byłam radną Krakowa (wiceprzewodniczącą Rady Miasta, a potem przez dwie kadencje przewodnicząca Komisji Kultury) Zobacz wszystkie wpisy opublikowane przez jantos