Julia Pitera przygotowała projekt ustawy dotyczacej lobbingu. Znając zasadniczość Julii będzie to zapewne bardzo restrykcyjny projekt. Zakłada on na przykład nadzór nad dziaalnością lobbingową CBA. Lobbiści zostaliby podzieleni na zawodowych (działajacych w imieniu konkretnej organizacji i pobierających za to pieniądze) i niezawodowych, którzy pracują tylko we własnym imieniu. Ich dostęp do posłów, ministrów i instytucji państwowych biorących udział w procesie legislacyjnym byłby bardzo utrudniony. Lobbysta miałby obowiązek ujawnić w formularzu publikowanym w internecie, z kim sie spotykał, z jakimi postulatami wystapił, na rzecz kogo działał. opracowane przez niego ekspertyzy tez byłyby upubliczniane. Z kolei urzednicy musieliby też ujawniac sprawozdania ze spotkań z lobbystami. Takie rozwiązania są na przykład w USA, w Niemczech zaś nie jest to już takie restrykcyjne. W waszyngtonie 17 tysięcy lobbystów może podjąć działalność w Kongresie i urzędach administracji, jeśli ich nazwiska są wpisane do specjalnego rejestru.
Sprawa jest bardzo ważna. Nie wyobrażam sobie działalnośći jakiejkolwiek rady, parlamentu bez zaciągania opinii specjalistów. Jeśli się tak dzieje, to jedynie ze szkodą dla tejże działalności. Czy specjaliści to też lobbyści? W każdym razie niech wreszcie będą zasady jednoznaczne, oczywiste i znane wszystkim. Jeśli decydenci będą zaciągali opinii i słuchali ludzi, których przepisy prawne będą dotyczyły – to może będzie mniej gniotów, jakie są produkowane (podkreślam także w szacownej Radzie Krakowa). No właśnie, gdzie przebiega granica?