Stary rok minął
w Nowy się zmienia
niech się Wam spełnią
wszystkie marzenia!!!
w Nowy się zmienia
niech się Wam spełnią
wszystkie marzenia!!!
Niech nadchodzące Święta Bożego Narodzenia przyniosą ze sobą nadzieję, błogosławieństwo, wiele radości,
W tych wyjątkowych dniach podzielmy się opłatkiem i radością z tego, co minęło i co jeszcze przed nami, zadowoleniem z dokonań i nadzieją, że realizacja następnych też nam się powiedzie, sukcesami w każdej dziedzinie życia i ich kontynuacją w następnym roku, życzeniami zdrowia, szczęścia i pomyślności.
Przeczytałam dzisiaj informację o tym, że w Izraelu kobiety unikają służby wojskowej. My to znamy i pamiętamy (raczej w wynkonaniu męskim!). Pierwszą rzeczą, jaką robili przyjęci na studia mężczyźni – to prosili o zaświadczenie o tym , że są studentami, aby móc je zanieść do WKU ( przypominam:Wojskowa Komisja Uzupełnień). W Izraelu kobiety, które czeka dwuletnia służba wojskowa korzystają z możliwości odmówienia pójścia do wojska, motywując odmowę względami religijnymi (ortodoksyjny judaizm). Wtedy izraelska armia korzysta z dostępu do facebooków pań i dość często widzi je tam w strojach bynajmniej nieortodoksyjnych lub w lokalach, gdzie nie serwują koszernych potraw. Stosowane też są prowokacje: mianowicie kłopoty mogą mieć panie, które dadzą się skusić na imprezkę zaoferowaną w facebooku w czasie szabasu.
Według danych w Izraelu ponad 35% obywatelek odmawia służby wojskowej.
Morał: 1.Może ludzie jednak nie lubią być w wojsku? 2. Należy uważać na informacje, które się umieszcza w facebooku.
Jak wyglądają roszady personalne w magistracie po wyborach wybranego na trzecią kadencję prezydenta JM. Po pierwsze uwierzyłam, głupia naiwna, w to, że prezydent chce zmian. Zatrudnił nowych zastępców. Ha, pomyślałam sobie, chce przyspieszenia, chce zmian, coś będzie się działo. A tutaj kuku, prezydent dokonał zmian pozornych. Poprzesuwał ludzi, tym dał funkcje wiceprezydentów, tamtych byłych zrobił doradcami (z niezłymi pensjami). Co prawda, tzw. doradcy jeszcze nie wiedzą, co należy do ich obowiązków, ale już wiedzą za ile. Z zespołu byłych wiceprezydentów zostawił osobę, która nie chce, za żadne skarby, nie chce wprowadzić jakichkolwiek zmian (ale za to pisze blog!!) i kiepsko sobie radzi z wypełnianiem swoich funkcji. Tak więc rokowania dla miasta są niezbyt ciekawe. Dziennikarz napisał „A obiecywana rewolucja w organizacji magistratu zapowiada się jako niewielka korekta„. I tyle.
Po dłuższym czasie wreszcie wracam. Skończyła się kampania wyborcza, spłaciłam długi. Znajomy, kiedy go pytałam, czy jest sens przyjmować funkcję wiceprzewodniczącej rady miasta na parę miesięcy (PIS czyha na to, aby, śladem poprzedniej kadencji – wyrzucić nas z zajmowanych funkcji, o czym dosłownie poinformowała nas radna tego klubu), powiedział : „pewnie, że tak – zostanie po tym ślad w twoim CV”. Zresztą okazuje się, że jedną z podstawowych zadań rady, tak jak i pana prezydenta, jest zajmowanie się stanowiskami. Tego się zwalnia, tego przyjmuje, a tak naprawdę, to się nie zwalnia tylko gdzies tam upycha.
Zastanawiający dla mnie jest fenomen Silvio Berlusconiego. 74-letni premier Włoch, defrauduje kasę państwa, obraża wszystkich, jest nonszalancki, chamski, pokazuje się publicznie z młodymi prostytutkami – a naród go kocha. Nic nie jest w stanie przekonać Włochów do tego, aby kazali odejść mu na zasłużoną emeryturę. Berlusconi farbuje włosy, jest śmieszny i straszny, a naród go kocha. Jaką rolę pełnią politycy? Po co istnieją, jak jest ich rola w społeczeństwie? Jeśli ktoś zechciałby na nie odpowiedzieć, nie mógłby pominąć fenomenu Berlusconiego.
PS Aż strach pomyśleć, że naród też tak zakocha się w naszym, miejscowym prezydencie. Toż przed nami, biorąc pod uwagę wiek Berlusconiego i miłościwie nam panującego – to, jak nic, parę kadencji (minimum!)
Polecam odsłuchanie wypowiedzi z mojej pierwszej (w tej kadencji) wizyty w radiu Kraków.
Tak sobie pracuję, ale pora odpocząć. Posłuchajcie:
We wrześniu bieżącego roku naukę rozpoczęła większość dzieci urodzonych w 2003 roku. Był to rok szczególny, ponieważ zanotowano w nim najniższą w powojennej Polsce liczbę urodzeń – zaledwie 351 tysięcy dzieci. Jednocześnie zaczął się ostatni rok nauki dla licealistów urodzonych w 1992 roku, czyli dla ostatniego rocznika liczącego ponad pół miliona dzieci (515 tysięcy). Zestawienie tych dwóch roczników pokazuje skalę problemu demograficznego w Polsce. Po 2003 roku nastąpiło nieznaczne poprawienie się statystyk, ale nie ma co liczyć na osiągnięcie poziomu z 1992 roku. Pomimo tych niepokojących danych szkoła polska nic nie robi. Istnieje bezwład organizacyjny. Oznacza to, ze w szkołach liczby oddziałów i etatów nauczycieli nie zmniejszyły się proporcjonalnie do liczb uczniów. Wynika to przede wszystkim z dążenia do utrzymania poziomu zatrudnienia nauczycieli i z faktu, że w małych szkołach praktycznie nie ma możliwości regulowania ilości i wielkości oddziałów. O takich szkołach mówimy, że są organizacyjnie nieelastyczne. W szkołach elastycznych organizacyjnie wystarczy wprowadzić lokalne standardy zatrudnienia. W Krakowie funkcjonuje coś na kształt bonu edukacyjnego, ale jest to jedynie pozór rozwiązania (!!) Większe problemy mogą być w szkołach na obrzeżach miasta.
W każdym razie wiele spraw będzie do rozwiązania w bieżącej kadencji. Czekam z niecierpliwością na propozycje pana prezydenta. Przede wszystkim na osobę, która będzie wiceprezydentem do spraw edukacyjnych.
Mało mam ostatnio czasu na czytanie książek, nad czym bardzo ubolewam, ale w ciągu paru godzin przeczytałam autobiografię „Nigdy nie jest za późno” napisaną przez Karolinę Witek. Pani Witek jest osobą, a tak mi się wydaje, wciąż niedocenianą. Niesamowity talent biznesowy. Kobieta, która była prekursorem wolnego rynku w Polsce. Tworzyła swoje firmy w czasach socjalistycznych, były to czasy, jak wiadomo, bardzo nieżyczliwe dla prywatnego biznesu. Pani Karolina pisze o tym, jak rozwijał się jej rodzinny biznes , którego była liderką. Pisze jak podglądała rozwiązania na Zachodzie Europy i jak wprowadzała je potem na rynek krakowski. Znam panią Karolinę, ale nie wiedziałam o jej pasji zwiedzania świata, zaskoczyła mnie tym bardzo. Opisuje swoje podróże. Wiele miejsca poświęca mężowi, który już nie żyje. I opowiada, jak w wieku pięćdziesięciu lat rozwijała swoje pomysły. Niesamowita kobieta, która nie ukończyła studiów, nie odbyła żadnych kursów zarządzania, ale miała instykt biznesu. „Nigdy nie jest za późno”. Pani Karolina nie opisuje w książce jeszcze jednego wydarzenia ze swojego życia. Książka, w jakimś sensie poświęcona jest pamięci jej męża Franciszka, więc w naturalny sposób nie wspomina o jeszcze jednym fakcie, na który,jak się okazało też nie jest za późno. Pani Karolina owdowiała w wieku 70 lat i potem wyszła za mąż. Ale to jest chyba temat na kolejną jej książkę pod tytułem „Nigdy nie jest za późno część II”.
Zaczyna się kolejna kadencja Rady Miasta. Już VI. Dla mnie trzecia. Po raz pierwszy jestem w tak olbrzymim klubie liczącym 24 osoby. Pierwsza moja kadencja – to był klub złożony z sześciu osób. Wsród nich byli byli wiceprezydenci (dwie osoby), przewodniczący rady, szefowie komisji i ja nieopierzona, nie znająca się na funkcjonowaniu rady. Z dużym doświadczeniem biznesowym, głową pełna pomysłów, nadzieją na współpracę. Okazało się, że nikt nie chciał mi pomóc, nie pokazał na czym polega samorządowość. Musiałam wszystkiego uczyć się sama. Ale byłam pokorna i grzeczna (w każdym razie na początku). Późniejsze rady były bardzo dużymi zespołami ludzi; kadencja V – to 22 osoby (na początku klubu), teraz 24 osoby. Kadencja V – to przede wszystkim rysujący się od początku olbrzymi konflikt i większa część osób, która nie kryła, że przyszła do rady po to, aby przede wszystkim ustawić siebie. Teraz się zaczyna kadencja VI. Wygląda na to, że pod względem merytoryczności ten zestaw jest zdecydowanie lepszy. Większa część ludzi, to doświadczeni samorządowcy z dzielnic, wiedzą na czym polega praca w Radzie Miasta. Pozostali to też ludzie z doświadczeniem życiowym, mają osiągnięcia swoje własne, prywatne. To też ważne. Niestety, każde z nas to osobowość, ludzie z dużymi apetytami na władzę, silne charaktery. Trudno będzie utrzymać to wszystko w podporządkownym pewnym zasadom rytmie działania klubu. Tym bardziej, że prezydent-elekt przygląda się z boku każdemu z nas i wie, co ma robić.
PS Pomyślałam sobie, że gdyby były okręgi jednomandatowe (oczywiście mniejsze, niż te , w których startowaliśmy) – to ja dostałabym się, ponieważ otrzymałam największą ilość głosów. Chciałabym kiedyś zawalczyć w jednomandatowych okręgach wyborczych. Bez uzależnień politycznych. Może mi się uda.