Lobbing i złe konotacje

Pojęcie lobbing budzi w Polsce bardzo złe skojarzenia. Przede wszystkim jest to synonim afer. Ktoś przychodzi do kogoś, aby załatawić sprawę sobie, albo grupie zawodowej. której jest członkiem. Prawy polityk nie kontaktuje się więc z nikim, zrywa kontakty ze swoją grupą zawodową, albo jej unika, a najlepiej jest, kiedy nie ma żadnych kontaktów, albo jeszcze lepiej – nie miał kontaktów, jest tzw. zawodowym politykiem czytaj na niczym się nie zna i znać nie musi. Uchwala jednak uchwały, ale nie podejmuje kontaktów z grupami, których one będą dotyczyły, nie kontaktuje się, ponieważ nie powinien i w ten sposób powstają gigantyczne buble, które utrudniają życie, albo nawet mordują firmy. Sprawa jest trudna. Konsultacje społeczne niezbędne. Wiem, jak może to wygladać: przerobiłam w swoim życiu pracę w Izbie Przemysłowo-Handlowej jako członek Prezydium rady i wiem, co złego mogą uczynić głupie ustawy, z drugiej zaś strony jestem od ośmiu lat radną miejską i poznałam kompetencje radnych dwóch kadencji. Za każdym razem namawiam radnych do konsulatcji społecznych przed podejmowaniem ważnych decyzji, namawiam więc do korzystania z kontaktów z grupami zawodowymi, a więc, Boże mój, popieram lobbing. Na świecie z tą sprawą jako tako sobie poradzono. Może by skorzystać z dobrych wzorców?

Autor

jantos

Moje życie zawodowe jest z pracą ze studentami. Ukończyłam dwa fakultety, ale już pod koniec drugiego rozpoczęłam pracę na uczelni (najpierw na AGH, potem przez 40 lat na Uniwersytecie Jagiellońskim). Ale także przez 23 lata prowadziłam działalność gospodarczą, byłam członkiem prezydium Izby Przemysłowo - Handlowej w Krakowie ; przez 22 lata byłam radną Krakowa (wiceprzewodniczącą Rady Miasta, a potem przez dwie kadencje przewodnicząca Komisji Kultury)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *