Pan prezydent zaproponował zmianę okregów wyborczych. Na czym polega problem? Przede wszystkim na kalkulacji i statystyce. Wszystkie okręgi można przeanalizować i zobaczyć, jak i gdzie głosowali ludzie. Na przykład duże bloki – to elektorat pana prezydenta, zasobniejsze osiedla – to wyborcy PO etc. Wystarczy tak połączyć okregi, aby domniemanie wyborów jednej, drugiej czy kolejnej opcji było przewidywalne. Tak naprawdę w Krakowie zmiana okregów przede wszystkim wpłynie na wybór ekipy pana prezydenta, nieco mniej PO i chyba najmniej PISu. Sprawa dotyczy więc ekipy prezydenta. I co jest najbardziej interesujące: wspiera go w działaniu PIS. Nie ważne, że popierają oni panującą władzę, najważniejsze, że PO dostanie mniej miejsc (oczywiście nie kosztem PISu, ale ludzi prezydenta, w tym „byłych członków” PO). W atmosferze takich oto kalkulacji odbywają się rozmowy o nowych okręgach.
Wnioski
1. Przy jednomandatowych okręgach wyborczych sprawy by nie było.
2. Na każdym szczeblu władzy nie liczy się dobro czegokolwiek, ale przede wszystkim animozje, zwycięscy i przegrani.
3. Nie ma się co denerwować, jak mówią przepowiednie Majów – ma być koniec świata w 2012 roku. Ale i tak szkoda, że tak anachronicznie brzmią hasła mówiące o dobru publicznym etc, etc Chociaż chyba zawsze w polityce liczyło się przede wszytkim zwycięstwo nad rywalem, a sprawy inne były zawsze na kolejnych planach.
4. I przede wszystkim wygra nasz Kandydat!!