Jeśli ktoś odważny i mądry nie wprowadzi jednomandatowych okręgów wyborczych będzie tak, jak było wczoraj. Handlowanie i targowanie się do ostatniej chwili. Żałosne było wystawanie za drzwiami rady prezydenta miasta z grupką radnych, którzy telefonowali do posłów. Pokrzykiwania, wydzieranie sobie papierów, jak za czasów Miłościwie Nam Panującej Polski Szlacheckiej. I zginiemy marnie, my samorządowcy, jak nie zdejmie się (przynajmniej w znacznej części) upolitycznienia rady. Z drugiej strony negocjacje zostawione na ostatnią minutę, bezsensowne i nie dające niczego. I wielki tryjumf członków klubu PISu. Trudno zresztą się im dziwić. Przez trzy lata niewiele mieli do powiedzenia, jako klub, w radzie. Niektórzy mówią, że przeszli do podziemia i ponoć byli i są niesamowicie zaradni, jeśli chodzi o własne, prywatne plany i sprawy. I postać niedoceniana przez wielu: mały, niepozorny człowieczek, ale utalentowany. Kiedy był w klubie PO – część radnych platformisatych dzielnie pracowała z prezydentem, kiedy "odszedł" z PO, przeniosła się za nim ta współpraca. Przez parę miesięcy zagubiony, mało znaczący, a teraz, jak feniks z popiołów, biegają za nim PISowcy i powoli wydłubuje radnych z PO. Podejrzewamy, że w nowym roku odejdzie jeszcze paru.
Przed Świętami w Radzie
Autor
jantos
Moje życie zawodowe jest z pracą ze studentami. Ukończyłam dwa fakultety, ale już pod koniec drugiego rozpoczęłam pracę na uczelni (najpierw na AGH, potem przez 40 lat na Uniwersytecie Jagiellońskim). Ale także przez 23 lata prowadziłam działalność gospodarczą, byłam członkiem prezydium Izby Przemysłowo - Handlowej w Krakowie ; przez 22 lata byłam radną Krakowa (wiceprzewodniczącą Rady Miasta, a potem przez dwie kadencje przewodnicząca Komisji Kultury) Zobacz wszystkie wpisy opublikowane przez jantos