Zaczynają się zajęcia na uczelni. Mam ich olbrzymią ilość. Lubię zajęcia ze studentami, ale coraz gorzej znoszę takie przeciążenia pracą. Z uczelni pędzę do rady miasta ewentualnie do firmy. Wieczorami piszę jakieś teksty. Chyba trzeba coś zredukować. Wyglada na to, że coś samo tak jakby się redukowało.
Złożyłam ze swoimi ekipami prawie dziesięć projektów do Kapitału Ludzkiego (czytaj tzw. pieniędzy europejskich), żaden z projektów nie przeszedł. Wolny rynek w edukacji szkoleniowej, dzięki bezpłatnym kursom praktycznie nie istnieje. Wygrywają ci, którzy dostają wsparcie finansowe z pieniędzy publicznych. Tak więc zamordowano rozwój wolnego rynku. Wygrywają nie lepsze produkty, ale te, które dostają pieniądze publiczne. Dzisiaj zapytałam urzędniczkę, dlaczego kolejne pieniądze dostaje wciąż jedna, ta sama firma, która nie realizuje zamówień,to znaczy źle trafia w potrzeby społeczeństwa, a następnym konkursie znów dostaje pieniądze. Pani odpowiedziała, że tak się dzieje, ponieważ jedna komórka sprawdza efektywność działania firm a druga przydziela nowe fundusze. I to wcale nie jest śmieszne, to jest straszne.