Niestety, nie stawiłam się na debatę o "odpłatności za studia", na którą zostałam zaproszona w roli prelegenta, ponieważ zmogło mnie zapalenie krtani. Przestałam, ku radości rodziny, mówić. I już. Dzisiaj jest trochę lepiej. Powinnam być w lepszej kondycji, ponieważ zbliża się sesja na uczelni, ostatnie wykłady, zaliczenia etc. Nie mogę więc być chora.
Czytam sobie i się zastanawiam, jak to jest, że wiele osób odnoszących sukcesy w biznesie ciągnie polityka? Prawda jest taka, że nie można zajmować się dużym biznesem bez "kokietowania" i zyskiwania sympatii polityków Ale jak to jest, że zostawia się biznes idąc w politykę? Przecież nie jest to porzucanie stresującego biznesu dla stabilizacji. Dariusz Sobiczewski współtwórca firmy pośrednictwa ratalnego Lukas po sprzedaniu firmy zniknął i nie wiadomo, co robi; Krzysztof Musiał właściciel niemieckiej filii w Polsce firmy ABC – zajął się zbieraniem dzieł sztuki. I to jakoś rozumiem. W pewnym momencie kusi bycie rentierem i się nim stajemy. Ale jak można biznes zamienić na politykę? Łukasz Fołtyn, twórca Gadu-Gadu sprzedał 55% udziałów firmie Naspers i angażuje się w politykę, Janusz Palikot zrezygnował z biznesu na konto polityki. Cóż tak frapującego jest w tych zamianach? Czyżby chodziło o walkę dusz, decyzje przekraczające granice własnej firmy, popularność wykraczającą poza rankingi najbogatszych Polaków. Coś musi być więcej? Zapytam posła Palikota w poniedziałek. I zapewne nie usłyszę krótkiego opisu zaistniałej sytuacji…