Małopolska znów pod wodą

Dzisiaj zadzwoniła do mnie dziennikarka pytając o kampanię wyborczą wojewody Stanisława Kracika, który będzie kandydatem na prezydenta Krakowa. Jak może koncentrować się Kracik na kampanii, kiedy ma znów powódź ? Może zajmować się Małopolską, albo własną osobą. Wybiera, jak widać Małopolskę. I powstaje pytanie: czy to jest wybór słuszny? Jeśli zaniedbywałby swoje obowiązki wojewody, to wszyscy krzyczeliby, że został wojewodą, aby zostać prezydentem, kiedy wypełnia funkcję wojewody, media pytają: a co z kampanią. A co z panującym? Cokolwiek zrobi lub czego nie zrobi obecnie panujący prezydent, to i tak jest… po nazwisku. Podejrzewam, nawiasem mówiąc, że panujący prezydent wykorzystuje także techniki podprogowe (perswazję subliminalną) na przykład w kinach w czasie seansów etc. Dzięki tejże technice mieszkańcy tak jakby nie zauważali knotów zarządzania, błędów, a nawet i za przeproszeniem, tupetu w wypowiedziach jaśnie nam panującego. Inaczej trudno wytłumaczyć ślepotę krakusów.

30 rocznica nieporozumień sierpniowych

 Pisałam o wzruszeniu mojej pamięci na wspomnienie czasów Solidarności. I to, co się dzieje jest wielkim, żenującym spektaklem, nie zasługującym na takie jubileuszowe potraktowanie. Widzieliście zapewne Państwo, co się stało. Była to akademia na cześć Jarosława Kaczyńskiego. Mogę jedynie powiedzieć, że dobrze zrobiłam wiele lat temu wypisując się z Solidarności. Wtedy stwierdziłam, że już mi nie po drodze ze związkiem zawodowym. I pamiętam zdziwienie moich kolegów na uczelni , którzy pytali, dlaczego to robię,

Uroczysty Zjazd Solidarności – to Polska właśnie. Nic dodać i nic ująć. Lepsi i gorsi. Manipulacji ciąg dalszy. I jak to często bywa głos kobiety, Henryki Krzywonos-Strycharskiej, zabrzmiał jak głos sumienia:



30 lat minęło

Wzruszająca jest dzisiaj data. Mój syn zawsze mówi: o zbliża się koniec lata, mama wpada w okres wspomnień wspomnień i „się rozkleja”. Wczoraj byliśmy w Krakowie na pikniku poświęconemu 30 lecia powstania Solidarności. Było dużo ludzi, ale wielu też nie było.

W czasie Solidarności byłam w obecnym wieku mojego syna. Jakże to było inne pokolenie.

Makiawelizm prezydenta

Dzisiaj rano pani poseł Senyszyn wypowiadała się w radiu Kraków na różne tematy. Jak się wszyscy domyślamy zaczęło sie od krzyży w szkołach etc, ale wśród wielu wypowiedzi była i ta mówiąca o pretensjach lewicy do pana prezydenta miasta Krakowa. Pani poseł powiedziała, że prezydent nie wyraża zgody na przykład na oddanie lewicy pewnych stanowisk w urzędzie (wymieniła tutaj funkcję wiceprezydenta lub „jakiegoś pelnomocnika”). I wtedy pomyślałam, mając w pamięci adorację prezydenta pani poseł w trakcie jej wyborów do parlamentu, że niemożliwe jest (w tym pokoleniu) taki dowód niewdzięczności, ale że jest to gra na „niepartyjność”. Lewica podkreśla niewdzięcznośc prezydenta wobec lewicy, jego niepokojącą (według nich!!) rodzącą się niezależność polityczną itp. „Taki apolityczny się staje” – będą głosili coraz głośniej. I jest to makiawelizm, Szanowni Państwo, ponieważ ta kadencja ma w programie apolityczną wizję prezydenta. I tyle. I na tym ma polegać pomoc krakowskiej lewicy. A potem i tak się zapewne dogadają.  Pokolenie 50+ nie jest tak wredne, jak nowy narybek. Młodzi by nie pamiętali o wdzięczności, wśród 50+ (a tymbardziej 60+) – jest to mało prawdopodobne.

Donosy do skarbówki

Do skarbówki wpływa rekordowa liczba informacji od „życzliwych” – zauważa „Rzeczpospolita”. Najczęściej informują o przekrętach podatkowych sąsiadów, byłych małżonków i pracodawców lub konkurencyjnych firm.

Najwięcej sygnałów o nieprawidłowościach podatkowych dostaje Urząd Kontroli Skarbowej (UKS) w Warszawie. W 2009 roku było ich 553, a w pierwszej połowie tego roku już 354. W czołówce są też Poznań i Katowice, w ubiegłym roku przyjęły po ponad 400 zgłoszeń od obywateli.

Listy piszą też księgowe i wspólnicy, a nawet prawnicy skarżący się na szkodliwe dla innych działania konkretnych firm. Często skarbówka staje się ostatnią deską ratunku w sprawach niewypłaconego wynagrodzenia czy zakończonego przed czasem najmu. Ile takich donosów jest zasadnych? Np. w Poznaniu na 101 kontroli ponad połowa potwierdziła informacje od obywateli, zaś UKS w Gdańsku w latach 2007 – 2009 odzyskał dzięki takim informacjom 17 mln zł podatków.

 
Morał : donoszenie jest dobre. I świetnie, że państwo odzyskało 17 mln złotych. Urzędnicy zapewne będą wiedzieli najlepiej, jak dobrze wykorzystać pieniądze podatników.
 
Dziwny ten kraj nad Wisłą. Pochwalają prohibicję (patrz przypis niżej), będącą podstwą milionowych majątków handlarzy narkotyków, a i donosicielstwo zyskuje także pochwalną opinię. A piszę to wszystko dzień przed 30 rocznicą powstania Solidarności. Więc chyba nikt nie wymyślił systemu, w którym prawo jest proste, jednoznaczne i oczywiste, a więc wszyscy go przestrzegają, ponieważ nie ma sensu oszukiwać. A miało być tak  wspaniale. Też w to wierzyłam.

 

Dług Krakowa w rankingu.

W utworzonym przez „Puls Biznesu” rankingu pokazującym dług w przeliczeniu na jednego mieszkańca przoduje Wrocław z kwotą prawie 2,8 tys. zł. Dalej są: Kraków – niecałe 2,6 tys., Warszawa – niespełna 2,5 tys. i Toruń z 1,9 tys. zł.

Najkorzystniej w tej klasyfikacji wypadły: Szczecin – 640 zł, Katowice – 732 zł, Kielce – 830 zł i Gorzów Wielkopolski z kwotą zadłużeniem 885 zł na jednego obywatela.

Manipulacje: odsłona pierwsza

Zaczyna się rozpaczliwa faza w zarządzaniu miastem. Cokolwiek się powie, napisze, wygłosi jest natychmiast podsumowywane, że jest to zachowanie polityczne. Przykad, proszę bardzo: wczoraj analizowana była propozycja programu współpracy miasta z organizacjami pozarządowymi. Dokument, który nam przedłożono jest niedobry. Skonsultowałam go z wieloma osobami, aby nie być jednostronną. Wszyscy potwierdzili moje zdanie. Wygłosiłam więc opinię na sali obrad. Proponowałam, aby odesłać go do autorów, aby napisali jeszcze raz. I wtedy ruszyli na mnie radni – obrońcy urzędników prezydenta. Merytorycznie nie przygotowani, ale napastliwi. Koniec końców moją propozycję odesłania dokumentów odrzucono (zrobili to ci, którzy nie za bardzo wiedzieli o co chodzi, ale byli z klubu konkurencyjnego!?). Tak więc nie wiadomo, jak potoczą się sprawy ważnego dokumentu. Jeśli zrobię poprawki (a bardzo trudno jest zrobić poprawianie bardzo złego tekstu) – to i tak te poprawki radni z klubu innego – odrzucą. Najgorzej wyjdą na tym organizacje pozarządowe. Skóra cierpnie!! Co zrobić, aby dokument był dobry i satysfakcjonujący organizacje pozarządowe? na dzisiaj nie wiem. Pomyśleć można, że tak dzieje się wyżej, w Sejmie, gdzie nie jest ważna sprawa, ale przede wszystkim autor jej rozwiązania. Po nas nawet i potop.