W Wielkiej Brytanii powstało Ministerstwo Samotności. Nazwa, jak by się mogło wydawać , brzmi, jak kolejne ministerstwo z książki George’a Orwella „Rok 1984”. Tam, u Orwella, były ministerstwa obfitości, prawdy czy miłości. A Wielka Brytania ma od niedawna Ministerstwo Samotności. Badania wskazują, że aż 9 milionów Brytyjczyków, a więc ponad 14% populacji jest „często lub zawsze samotnych”. Raport został zrobiony przez specjalną komisję rządową. Premier Teresa May, powołując na stanowisko ministra Tracey Crouch powiedziała, że samotność to smutna rzeczywistość współczesnego świata. A czym jest samotność? Definicji jest wiele. Można przyjąć najkrótszą z nich, że samotność to subiektywne odczucie wynikające z braku satysfakcjonujących relacji z innymi ludźmi.
Izolacja społeczna staje się problemem nie tylko w Wielkiej Brytanii. Jak podaje „Forbes” międzynarodowe czasopismo zajmujące się najważniejszymi wydarzeniami gospodarczymi i strategiami biznesowymi, w USA wskaźnik samotności podwoił się od lat 80. W 2014 roku John Cacioppo, światowej sławy ekspert od samotności, profesor Uniwersytetu w Chicago, alarmował, że poczucie samotności może zwiększyć ryzyko przedwczesnej śmierci u osób starszych o 14%.
W zeszłym roku w Waszyngtonie odbył si e doroczny zjazd Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego. Zaprezentowano wyniki ogólnonarodowej ankiety przeprowadzonej przez American Association of Retired Persons (AARP). Okazało się, że blisko 42,6 mln Amerykanów po 45. roku życia cierpi na przewlekłą samotność. Badaczka i autorka , raportu Julianne Holt-Lunstad. zaprezentowała wyniki ze 148 badań, w których udział wzięło łącznie ponad 300 tys. uczestników. Wykazała, że silniejsze więzi społeczne przekładały się na zmniejszenie ryzyka przedwczesnego zgonu o 50 proc. Badaczka mówiła, że eksperci z wielu krajów alarmują, że już mamy do czynienia z epidemią samotności.
Amerykański badacz samotności, James J. Lynch zgadza się, że brak kontaktów społecznych może negatywnie wpływać na nasze zdrowie. W prowadzonych od czterdziestu lat badaniach koncentruje się na wpływie samotności na ryzyko zachorowania na choroby krążenia w młodym wieku. W jednej ze swych książek formułuje też wniosek, że samotność to ciągle niedocenianie zagrożenie zdrowia publicznego. Podkreśla, że w badaniach wskaźnik śmiertelności (niezależnie od przyczyny śmierci) jest wyższy w populacji osób rozwiedzionych, owdowiałych i żyjących samotnie i to bez względu na rasę i płeć.
U osób określających się mianem samotnych stwierdzono wyższy opór naczyniowy krwi oraz zwężenie naczyń krwionośnych, które skutkuje wzrostem ciśnienia tętniczego krwi. Zdaniem specjalisty, ludzie samotni po 50 roku życia obarczeni są wyższym ryzykiem nadciśnienia niż ich rówieśnicy. Tymczasem schorzenie to prowadzić może do groźnych konsekwencji zdrowotnych.
W 2006 roku naukowcy przeprowadzili badanie, w którym udział wzięło 2800 kobiet z rakiem piersi. Okazało się, że chore, które rzadko widywały przyjaciół i rodzinę, obarczone były pięciokrotnie wyższym ryzykiem śmierci niż pacjentki utrzymujące wiele kontaktów społecznych.
Samotność jest problemem nie tylko ludzi starszych, ale także i młodych. W XXI wieku używa się wobec niej prestiżowego określenia „singiel”. Poczucie bycia samotnym i wyalienowanym może pojawić się na każdym etapie rozwoju zarówno u przedszkolaka, jak i nastolatka. Maluchom może być trudno zaaklimatyzować się w przedszkolu albo czują się niepewnie w roli pierwszoklasisty. Wiele wyzwań na płaszczyźnie relacji międzyludzkich stoi przed młodzieżą, która przeżywa dodatkowo bunt i rozterki w związku ze zmianami hormonalnymi.
Oczywiście istnieją co najmniej dwie kategorie: osamotnienie i samotność z wyboru i są one czymś innym. Ministerstwo Samotności w Wielkiej Brytanii będzie wspierało tych osamotnionych. Osamotnienie można opisać jako poczucie ogromnej samotności, której przyczyn często ludzi nie rozumieją.
Problem dotyczy także i Polski. Według spisu powszechnego z 2013 roku ponad 5 milionów gospodarstw domowych jest jednoosobowych.
Świat oparty na mediach społecznościowych tworzy pozory kontaktów i nie wyklucza poczucia osamotnienia. Może więc i w Polsce (a może i w Krakowie) już pora na stworzenie miejsca dla Pełnomocnika do spraw samotności?