Najserdeczniejsze życzenia radosnych Świąt Wielkanocnych wypełnionych nadzieją budzącej się do życia wiosny i wiarą w sens istnienia.
Najserdeczniejsze życzenia radosnych Świąt Wielkanocnych wypełnionych nadzieją budzącej się do życia wiosny i wiarą w sens istnienia.
Dzisiaj wieczorem zamiast spotkań tzw.politycznych, wybrałam koncert Alessandro Scarlattiego. I był to zdecydowanie dobry wybór.
Polecam Festiwal Misteria Paschalia. Liczę na więcej dobrych wrażeń. Nie będę, niestety, mogła być w niedzielę w filharmonii a będzie muzyka Telemanna, Vivaldiego i Bacha. I już teraz żałuję.
Spotkała mnie dzisiaj bardzo niemiła historia. Dwa miesiące temu rozpoczęłam realizowanie wymyślonego przeze mnie projektu. Projektu chyba dość atrakcyjnego, ponieważ zaproszeni do niego goście postanowili go sobie przywłaszczyć. Dzisiaj oglądając materiały przeznaczone do dalszych publikacji, zobaczyłam, że pomysł stał się nie-mój. Są wymienieni wszyscy, bez autora, czyli beze mnie.
Ochrona własności intelektualnej w dalszym ciągu w Polsce nie istnieje. Może najwyższa pora na upublicznione procesy, w których powinno się pokazać wszelkie przypadki piractwa intelektualnego.
Murray N. Rothbard, uczeń Misesa, ekonomista i libertarianin napisał książkę pt. "O nową wolność. Manifest libertariański", w której znalazły się następujące słowa poświęcone edukacji:
"Najbardziej ambitna próba zwiększenia kontroli nad dziećmi, jaką podjęli zwolennicy szkół publicznych, miała miejsce w Oregonie na początku lat dwudziestych. Stan Oregon, niechętny istnieniu nawet zatwierdzonych przez władze szkół prywatnych, uchwalił 7 listopada 1922 roku przepis, który wprowadzał zakaz działania prywatnych szkół i obowiązek uczęszczania wszystkich dzieci do szkół publicznych. Był to szczyt marzeń pedagogów. Nareszcie wszystkie dzieci miały być poddane „demokratyzacji” w jednolitym systemie oświatowym. Na szczęście w 1925 roku przepis został uznany przez Sąd Najwyższy za sprzeczny z konstytucją (Pierce v. Society of Sisters, June 1, 1925). Sąd Najwyższy orzekł, że „dziecko nie jest wyłącznie stworzeniem należącym do państwa”, i stwierdził, że przepis wprowadzony w Oregonie podważał „podstawową teorię wolności, na której opierają się wszystkie rządy w Unii”. Fanatycy szkół publicznych nigdy już nie posunęli się ponownie tak daleko. Pouczające będzie jednak zdać sobie sprawę, jakie siły zmierzały do zakazu konkurencji ze strony prywatnych szkół w Oregonie. W czołówce zwolenników wprowadzenia tego prawa nie było – jak można by się spodziewać – liberalnych ani postępowych wychowawców czy intelektualistów. Czołówkę stanowił silny wówczas w północnych stanach Ku Klux Klan, który dążył do zniszczenia systemu katolickich szkół parafialnych i chciał zmusić wszystkie dzieci katolików i imigrantów, by poddały się ideologii neoprotestantyzmu i amerykanizacji wpajanej przez szkoły publiczne. Warto zauważyć, że Klan wyrażał przekonanie, iż wprowadzenie takiego przepisu jest konieczne „dla ochrony wolnych instytucji”. Zastanawiające, że najbardziej żarliwymi zwolennikami tak zachwalanego „postępowego” i „demokratycznego” systemu szkół publicznych były skrajnie bigoteryjne odłamy społeczeństwa amerykańskiego, ludzie, którzy z chęcią wytępiliby w Ameryce wszelką różnorodność".
A wielu naszym decydentom marzą się w dalszym ciągu urzędowe zarządzenia, dzięki którym będzie się chroniło, jak mówi dyrektor M. "nasze szkoły" (czytaj "nasze" jako publiczne, samorządowe, inne są już nie nasze). Historia się powtarza. Może się nie powtarza, ale zawsze istniała i istnieje taka część społeczeństwa, która nie ufa mądrości i odpowiedzialności ludzkiej, ale uważa, że podstawą dobrego funkcjonowania społeczeństwa jest KONTROLA. Paskudne słowo. Kontrola, tylko i wyłącznie, bez zaufania nie uczy odpowiedzialności, ogranicza a nie rozwija.
Kiedyś w historii, burmistrz miasta zapytał ludzi przedsiębiorczych jak można im pomóc, jeden z nich odpowiedział : "Nie przeszkadzajcie nam!!"
Urzędnicy nie powinni przeszkadzać, ale to jest coraz bardziej oddalający się ideał. Rynek sprawdza, poprzez wyrażane zainteresowanie, jakość produktu a urzędnicy służą ludzom ale nie przez permanentną KONTROLĘ. Służą a nie kontrolują. I znów wybuchła w mieście awantura z niepubliczną edukacją, ponieważ urzędnicy zaniedbali swoje obowiązki (służenia podmiotom czyt. szkołom) a zaczęli straszyć, kontrolować, decydować, zarządzać etc. Dyrektorzy szkół w obłąkaniu, zamiast zadbać o jakość edukacji, nabory do szkół, nie śpią po nocach, ponieważ grupa urzędników im przeszkadza. Dyrektorzy drżą ze strachu, posypują głowy popiołem, ale urzędnicy, istniejący tylko i wyłącznie dzięki nam, tym wszystkim , którzy produkują, oferują usługi etc, znów mogą straszyć, nie odbierać telefonów, puszyć się. Jutro w mediach więcej.
W Krakowie dzisiaj odbył się koncert Joe Zawinula i jego grupy Syndicate. 75 letni dr Honoris Causa w Berklee School of Music grał jak mistrz i nic więcej nie napiszę. Pozdrawiam za to serdecznie Grzesia T., którego recenzję z koncertu, z dużym zainteresowaniem, przeczytam.
Irena Wysocka wspominając swojego przyrodniego brata Włodzimierza Wysockiego przytoczyła zdanie, które często wygłaszał: "Rodzina – to dobrze. Szczęście – to lepiej. Kariera – też nie przeszkadza. Obowiązek – bezwarunkowo."
Byłam w sprawach rodzinnych w Paryżu. Poza ich załatwieniem miałam możliwość pochodzić po ulicach miasta, odwiedzić parę muzeów, zajrzeć do dawno nie odwiedzanych galerii… i poobserwować życie Francuzów, także i od strony politycznej. Francja bardzo intensywnie przygotowuje się do kwietniowych wyborów prezydenckich. Zarejestrowano 12 kandydatów. Większość z nich ma preferencje socjalistyczno-komunistyczne. Aż trudno uwierzyć! I wciąż zadaję sobie pytanie skąd biorą się takie skłonności Francuzów. Nikt i nic nie zmieni ich odwiecznych sympatii socjalistycznych. Madame Royal , jedna z poważniejszych, jak głoszą media, kandydatek, zapowiedziała podniesienie każdej pensji o 250 euro, bezpłatne środki antykoncepcyjne dla wszystkich kobiet od 18 roku życia (nie wiem, czy jest górna granica wiekowa …) i wiele innych rozdawnictw. Nigdzie, o ile się nie mylę, nie wskazała skąd mają się wziąć na to fundusze. Sytuacja ekonomiczna Francji nie jest dobra.
Pierwszą informacją, jaką przeczytałam w Polsce był raport z polskich wypraw po robotników budowlanych do Rumunii. Okazało się, że nikt tam nie garnie się do przyjazdów do Polski. Trzeba poważnie przemyśleć sprawę. Mityczne wydają się rozpatrywania ile przyjedzie do nas pielęgniarek i lekarzy z Ukrainy czy Rosji w miejsce naszych, którzy wyjechalii do Anglii czy Irlandii. A jak nie przyjadą, tak jak robotnicy rumuńscy. To co wtedy? Chociaż zdaje się mało kogo obchodzą te problemy.
Dzisiaj pobrałam z Uniwersytetu do wypełnienia kwestionariusze lustracyjne. Mam miesiąc na przypomnienie sobie swojego życia od …do.
W zeszłym tygodniu byłam gościem Unii Polityki Realnej, gdzie wygłosiłam prelekcję pod tytułem "Dlaczego kobiety nie głosują na UPR (kulisy pewnego zaniedbania)". Podeszłam do sprawy bardzo rzetelnie. Przygotowałam się, analizując wyniki wyborów. Przyniosłam także na prelekcję wiele cytatów "klasyka" UPR, który na przykład zaczyna swój niewielki tekścik dowcipem "Jak się nazywa blondynka, która wyszła spod prysznica"… dalej owa blondynka nie ma się do niczego, czego tekst dotyczy, ale to już zupełnie coś innego. Dowcip tej klasy a potem można pisać o wszystkim.
Kobiety są większością wśród głosujących i nie wolno ich lekceważyć. Obawiałam się, że to co powiem wywoła reakcję podobną poziomowi owej czystej blondynki , ale wszyscy obecni na sali podeszli do sprawy, powiedziałabym z dużym poczuciem odpowiedzialności. Istnienie każdej partii ma doprowadzać do objęcia władzy. Władzę otrzymuje się od wyborców. A większą część wyborców stanowią kobiety (a wśród nich są i blondynki). Jeśli się chce funkcjonować w polityce, to trzeba myśleć nad marketingiem. Pomijam tutaj istotę poglądów UPR – wiele moich uczonych, ale także mniej uczonych ale inteligentnych koleżanek i znajomych popierają poglądy polityki realnej ale nie zagłosują na UPR bo… . No właśnie, trzeba sie poważnie zastanowić dlaczego "nie". I taką dyskusję chciałam zacząć w UPR.
Po raz kolejny dostałam zaproszenie do udziału w Partii Kobiet. Zapewne nie wstąpię. I to przede wszystkim z powodów ideowych. Nie to, że nie ważne są dla mnie sprawy kobiet. Są. Jednakże podstawową sprawą dla propagowania jakichkolwiek poglądów politycznych są założenia ekonomiczne. Sprawy płci są jednak wtórne. Najpierw musimy posiadać wiedzę i wyobraźnię ekonomiczną. Można wiele chcieć, ale koniecznie trzeba wiedzieć skąd wziąć pieniądze i czy nie lepiej ich … nie brać ale zostawić właścicielom. A Partia Kobiet, o ile wiem, nie interesuje się sprawami ekonomicznymi. Wszystko inne jest zapewne słuszne, ale roszczenia finansowe muszą wskazać źródło: skąd wziąć lub komu zabrać.
Liberalizm J.S.Milla bardzo popierał kobiety i ich prawo do głosowania. Mill był mądrym propagatorem mądrości kobiet, ich prawa do wolności. W czasie wykonywania mandatu poselskiego był pierwszym posłem w historii, domagającym się dla kobiet prawa głosowania w wyborach. W książce, napisanej wspólnie z żoną The Subjection of Women (Poddaństwo kobiet) analizował przyczyny i konsekwencje podporządkowania kobiet mężczyznom. Pisał, że kobiety intelektualnie są równe męzczyznom i przysługują im takie same prawa. Ograniczanie dostępu kobiet do nauki, handlu i pracy zawodowej Mill uznał za nielogiczne i szkodliwe dla społeczeństwa. Ba, Mill był przewodniczącym "Women’s suffrage society" ("Towarzystwa na rzecz prawa głosu dla kobiet").
Jeśli ktoś o poglądach liberalnych (ekonomicznych a także i obyczajowych) mówi o sprawach kobiet (a spraw tych jest wiele i są w dalszym ciągu trudne), to słucham uważnie.
Ale PRZEDE WSZYSTKIM EKONOMIA. Jeśli mądrze a więc odpowiedzialnie potraktujemy sprawy ekonomiczne, to potem możemy głosić WIELKIE i małe hasła, utwierdzające ludzkość w jej wyjatkowości. Jeśli zostawimy zarobione pieniądze ludzom, to tym samym pozwolimy im zajmować się sponsorowaniem sztuki, kultury a nawet hazardu. To oni zadecydują a nie rzesze urzędników zabierających pieniądze innym. Łatwo i głupio jest wydawać nie swoje pieniądze.