Mirek Dzielski – polski liberał. „Kapitalizm da wolność i dobrobyt.”

W wydaniu sobotnio-niedzielnym " Rzeczpospolitej" ukazał się tekst Andrzeja Sadowskiego poświęcony Mirkowi Dzielskiemu. W sobotę została odsłonięta tablica poświęcona Dzielskiemu. Dowiedziałam się od wdowy, pani  prof.Dzielskiej, że Mirosław Dzielski – wybitny liberał polski, został pośmiertnie odznaczony Krzyżem Komandorskim przez…prezydenta Kaczyńskiego. Nikt wcześniej, a było wielu kolegów Mirka ministrami i VIPami, nie pomyślał o tym, aby w ten sposób  nagrodzić jego znaczący wkład do mysli liberalnej.  Przeydent dał i śmiem podejrzewać, że Dzielskiego nie doczytał do końca (albo może nie zaczął czytać??).

Sadowski napisał" Mirosław Dzielski jako chrześcijański liberał wierzył, że kapitalizm da wolność i dobrobyt, że nie jest tylko wolnym rynkiem, ale "systemem konstytuowanym również przez wartości chrześcijańskie".

Tytuł 111

Zaniedbałam nieco swoje obowiązki wobec pamiętniczka, ale za to staram się więcej działać. Wspieram, jak tylko mogę Jarka Gowina i Irka Rasia, ponieważ chciałabym, aby to oni dostali się do sejmu. Pierwszy z nich ma tę podstawową zaletę, że ma osiągnięcia poza polityką, ma co robić. Dla mnie jest to ważna sprawa. Ludzie działający i żyjący "dla polityki" a nie "z polityki", są niezależni, wierniejsi prezentowanym poglądom;  nie przywiązują się na śmierć do miejsca posła, senatora, radnego, potrafią odejść.  Chociaż władza ma czarowną moc, kusi, obiecuje, sprawia, że człowiek wydaje się sam sobie wyższy, piękniejszy, mądrzejszy. Mam nadzieję, że oprze się jej Gowin i zachowa zdrowy dystans i umiar. Mam nadzieję!! Rasia popieram, ponieważ jest niezwykle ambitny, ale przy tym chce mu się robić coś, co przynosi pożytek. Jego aktywność jest nie knajpianą aktywnością budowania układu (co jest właściwością wielu równolatków Irka), ale angażuje się w sprawy Krakowa a przede wszystkim Huty.

PS Najpierw mnie rozśmieszyła informacja jednej z radnych umieszczona w ulotce, gdzie w rubryce "zawód" napisała "wiceprzewodnicząca rady miasta", a potem zrobiło mi się smutno. Jak mamy wierzyć w moc sprawczą posłów, których aktywność i doświadczenie zawodowe sprowadza się do przepychanek, dzięki którym wywalcza się miejsce na liście, przewodniczenie komisjom etc.

PS Mój syn, który powiedział, że listy i partie startujące w wyborach nie dają propozycji, które mógłby w pełni poprzeć (do tej pory zawsze głosował na UPR, ale mariażu UPR z LPR – nie zaakceptował), po obejrzeniu sprawozdania ze spotkania wyborczego PISu w Katowicach, stwierdził, że zapewne zagłosuje na PO. Socjalizm PISu jest absolutnie nie do przyjęcia przez kogokolwiek, kto ma jakiekolwiek pojęcie o gospodarce. Kroplą, która dopełniła wszystkiego było wystąpienie prof.Religii ubolewającego nad niedowfinansowaniem szpitali. "Musimy mieć więcej na szpitale" – mówił. Nie powiedział tylko tego, skąd powinno być to "więcej" i na ile wystarczy. Profesor zresztą wyraził opinię wszystkich profesorów medycyny, którzy używając państwowych szpitali, jak swoich prywatnych, nie dopuszczą do jakiejkolwiek zmiany.

Tytuł 112

Od paru dni męczy mnie grypa. Ledwo żyję. Czytam i oglądam telewizję. Wzdycham za jednomandatowymi okręgami wyborczymi, a zwłaszcza wtedy, kiedy przypomnę sobie, jak się układało listy (nie tylko w PO, ale wszędzie). Dla tych, którzy twierdzą, że jow – to populizm i wygrywanie osób, które są jedynie popularne, ale nieprzydatne w działalności społeczno-politycznej, przywołuję ostatni wynalazek PISu – miłego i sympatycznego poetę krakowskiego. Argument przeciwko jowom jest więc niepoważny.

W Gazecie krakowska aktorka, którą darzę osobistą sympatią, w długim wywiadzie podkreśla, jak bardzo się brzydzi polityką, która jest be.  Jeśli pokażemy jeszcze więcej wywiadów artystów, pisarzy, profesorów etc, a oni wszyscy będą mówili o ohydzie polityki, to zapewne już żaden, w miarę pożądny człowiek nie odważy się działać politycznie.

Coraz więcej nawoływań do brania udziału w wyborach. A ja coraz bardziej jestem przekonana, że jest to niedobra droga. Ludzie podkreślają swoją absencją wyborczą stosunek do polityki uprawianej "listowo" (czytaj. walka wewnątrz partii o miejsca na listach wyborczych, najczęściej nie mającą wiele wspólnego z przydatnością kandydatów dla polityki, gospodarki etc). Wyborców traktuje się jak mięso, które przyjdzie, zagłosuje na to, co grupy partyjne wcześniej zadecydowały. A może powinno się nawoływać DO NIE -GŁOSOWANIA. Gdyby nikt nie głosował – to może coś by się zmieniło, może zaczęłoby się poważnie traktować wyborców? Bzdurne jest także powoływanie się, w owych agitacjach za głosowaniem,  na odzyskaną wolność, demokracjię, obywatelskość, z których mamy, jakoby, szansę korzystać. Przepraszam, jak to wszystko ma się do układów, dzięki którym na przykład pani x-y czy tez pan z znaleźli się na miejscach tzw. "biorących". Świadomość mechanizmów wewnątrzpartyjnych, o których wiemy już wszyscy, nie potwierdza poczucia mojej wolności czy obywatelskości.

Debaty, debaty

Wczorajsza debata niczego interesującego nie wniosła. Rozmowy lewicowej opcji socjalizmu z prawicową opcją socjalizmu. Wszystko robiło wrażenie przećwiczonego spektaklu, gdzie nawet emocje zagrano nie najlepiej. Strata czasu. A w mieście też coś tak martwo, żadnych akcji, plakatów, tak wstydliwie – jakby wszyscy wiedzieli, kto ostatecznie wygra.

Tytuł 113

Wczoraj w Krakowie miała miejsce konwencja wyborcza PO. Byłam na niej. Temperament nie tyle polityczny ile życiowy prof. Bartoszewskiego zachwycił mnie. Dziarski 85-letni człowiek wypowiadający się z poczuciem humoru, prowokacyjnie, z genialnym wyczuciem medialnym (budujący swoją wypowiedź tak, że wszystkie media w Polsce cytowały jego zdania). A poza tym pełna sala, aplauz, hymn etc. Normalnie.

Tytuł 114

Przed nami są do skonsumowania bardzo duże pieniądze z Kapitału Ludzkiego – kolejnych tzw. pieniędzy europejskich. Punktacja za projekty została tak skonstruowana, że będą wygrywały projekty, jak napisano, "interesujące" i nowatorskie. Znaczy to nie mniej ni więcej, tylko to, że o poziomie bycia "interesującym projektem" decydować będą urzędnicy. Nie firmy, nie ludzie chętni do podjęcia zadań, ale urzędnicy. Tak więc Rzeczpospolita Urzędnicza tak jak i Urzędnicza Europa kwitną i trzmają się zdrowo, coraz lepiej. 

Tytuł 115

Polska Konfederacja Prywatnych Przedsiębiorców Lewiatan zaproponowała, aby każdemu ugrupowaniu politycznemu, startującemu do wyborów, każdemu politykowi zadać parę pytań. Odpowiedzi na te pytania mogą pomóc wyborcom ocenić poziom wiedzy kandydata na temat gospodarki a także okreslić wizję przyszłej, powyborowej Polski. Polecam sprawdzić pytania http://www.pkpplewiatan.pl/?ID=91238&article_id=188193 Przy okazji można przeczytać postulaty jednej z organizacji przedsiębiorców. Ale któż przejmuje się przedsiębiorcami? Chcemy nieustająco Polski solidarnej a nie liberalnej. Więcej jest tych, którzy biorą pracę niż tych, którzy ją dają. Więc w czym problem. Kiedyś wydawało mi się, że interesy ludzi pracy, przedsiębiorców reprezentować będzie PO a teraz to już nie wiem…

Tytuł 116

1. Wybory paraliżują zwykłą (czytaj  "ku dobru społecznemu") aktywność rajców miejskich, marszałka , pełnomocników i wielu innych, ponieważ są oni zajęci innymi sprawami. Wybory się przecież zbliżają. Toteż, kiedy zaproponowałam paru kolegom przyjrzenie się sprawom, które powinno się załatwić teraz (zgodnie z zasadą, że najbardziej owocne działania, które osiągają wyznaczone sobie cele mają miejsce w pierwszych dwóch latach kadencji), usłyszałam, że teraz nie mają czasu.

2. Już wiem, kończąc wczorajsze dywagacje dotyczące  obowiązku bycia profesorem (raczej męskim niż profesorem kobietą) aby móc być prezydentem miasta Krakowa – można by ten krakowski kommpleks nazwać syndromem Dietla. Profesor medycyny, rektor UJ a potem prezydent miasta. Postać wybitna we wszystkim, co robił. I tak już po Dietlu zostało. Chociaż w międzyczasie było paru nie-profesorów.

3. "Newsweek" zaprezentował tekst nazywający nasze miasto seksogrodem. Podobno, jak twierdzi  autorka "Newsweeka", do Krakowa zjeżdżają tysiące wielbicieli  nieletnich dziewcząt i chłopców.  Prostytucja dziecięca szerząca się w Krakowie. Czy o taką turystykę zabiegaliśmy?

Tytuł 117

1.Wczoraj spotkałam panią profesor z UJ, świetną kobietę, o wyrazistych poglądach politycznych (kiedyś współtworzącą PO w Krakowie), dobrą organizatorkę (jest dziekanem jednego z wydziałów), którą zaproszono na listy wyborcze PO do sejmu. I oczywiście odmówiła. Siedzieliśmy, w parę osób, przy kawie i zastanawialiśmy się, dlaczego tak jest. Dlaczego ci najbardziej przydatni dla polityki ludzie albo są odrzucani przez tzw. góry partyjne albo sami się usuwają i nie garną. Niby pytania retoryczne, ale warto je niekiedy postawić. Polityka staje się sprawą wstydliwą. Można ją krytykować ale, broń Boże, nie wypada się w nią angażować.

2.Ze strony drugiej zastanawiające jest to, jak, chociażby w Radzie Miasta, swoje role radnych postrzegają ci  najbardziej wykształceni, te utytułowane najwyżej "wykształciuchy". Można podsumować, na podstawie mijającego roku, że rada jest dla nich raczej dietą niż funkcją i poczuciem misji.  I tutaj takie jest zabawne  stawianie w Krakowie w wyborach prezydenckich na profesorów. Kraków winien mieć prezydenta profesora!! Mieszczańskie rozumienie władzy. Oj przydałby się ktoś, kto to ośmieszy. Pamiętam, jak przed ostatnimi wyborami prezydenckimi w Krakowie PO nierwowo wypytywało paru profesorów czy nie zechcieliby zostać prezydentem Krakowa. A być może jest tak, że ludzie nadają się do działania, ponoszenia odpowiedzialności za swoje decyzje etc. i nadają się do pełnienia pewnych funkcji albo nie. I kropka. I nijak się ma do tego bycie profesorem. Krakowie Ty kochany!

Tytuł 118

Z zainteresowaniem śledzimy historię Janka i Nelli. Nic to nowego i niezwykłego w świecie. Żona Sylvio Berlusconiego- Veronica Lario zawsze podkreślała, że nigdy nie głosowała na partię swojego męża czy też  na niego. W Polsce od czasów transformacji, kiedy plokujemy o wszystkim, ta historia jest pierwsza. Spotkałam dzisiaj Janka na ulicy Dunajewskiego. Chyba będę go częściej spotykała. Szkoda, że wcześniej nie dbał o Kraków, nawet poprzez pokazywanie się na ulicach, wśród ludzi. Oddalił sie od krakusów. I być może i to sprowokowało wydarzenia, które, od paru lat, dzieją się wokól niego i go dotyczą.