No i proszę doczekaliśmy się. Do tej pory funkcjonowało pojęcie (i zjawisko) mizoginizmu, a tutaj czytam o czymś innym : mizoandria. No proszę, walczymy o parytety, a tutaj publikowany jest tekst Waltera Hollsteina, który głosi potrzebę obrony mężczyzn. Może próbka:”
W zbiorowej pracy amerykańskich psychiatrów „Men in Transition” (1982) Wolfgang Lederer odnotowuje np: „To maszyna pozbawiła mężczyznę jednej z nielicznych naturalnych przewag nad kobietą, jego większej siły fizycznej. Do karczowania ziemi i zaorania równo pola potrzebny był silny mężczyzna; teraz kilkunastoletnia dziewczyna może prowadzić traktor. Mężczyzna stał się dodatkiem do własnych wynalazków i w ten sposób pozbawił się siły, niezależności i kreatywności”.
Michel Foucault mówi w tym kontekście o „zdyscyplinowanym społeczeństwie”. Chodzi tu o to, że owi mężczyźni, którzy do tej pory jako małorolni chłopi, dzierżawcy czy robotnicy rolni sami w dużej mierze określali rytm swojej pracy i życia, musieli przyzwyczaić się do dyktatu jednostajnej maszyny. Oznacza to: planowanie czasu według cudzych oczekiwań, sprawność fizyczną odpowiednią do wymogów stawianych przez maszyny; regulamin fabryczny znoszący osobistą wolność, poza tym oddzielenie miejsca pracy i życia ze wszystkimi wynikającymi stąd konsekwencjami dla kontaktów międzyludzkich i wychowywania dzieci. Kto nie dostosuje się do tego „zdyscyplinowanego społeczeństwa”, będzie musztrowany w specjalnie stworzonych domach poprawczych, zakładach karnych i więzieniach.”
Więcej… http://wyborcza.pl/1,76842,8250006,Mezczyzna_zdegradowany.html?as=1&startsz=x#ixzz0xX8Vg700