We wrześniu bieżącego roku naukę rozpoczęła większość dzieci urodzonych w 2003 roku. Był to rok szczególny, ponieważ zanotowano w nim najniższą w powojennej Polsce liczbę urodzeń – zaledwie 351 tysięcy dzieci. Jednocześnie zaczął się ostatni rok nauki dla licealistów urodzonych w 1992 roku, czyli dla ostatniego rocznika liczącego ponad pół miliona dzieci (515 tysięcy). Zestawienie tych dwóch roczników pokazuje skalę problemu demograficznego w Polsce. Po 2003 roku nastąpiło nieznaczne poprawienie się statystyk, ale nie ma co liczyć na osiągnięcie poziomu z 1992 roku. Pomimo tych niepokojących danych szkoła polska nic nie robi. Istnieje bezwład organizacyjny. Oznacza to, ze w szkołach liczby oddziałów i etatów nauczycieli nie zmniejszyły się proporcjonalnie do liczb uczniów. Wynika to przede wszystkim z dążenia do utrzymania poziomu zatrudnienia nauczycieli i z faktu, że w małych szkołach praktycznie nie ma możliwości regulowania ilości i wielkości oddziałów. O takich szkołach mówimy, że są organizacyjnie nieelastyczne. W szkołach elastycznych organizacyjnie wystarczy wprowadzić lokalne standardy zatrudnienia. W Krakowie funkcjonuje coś na kształt bonu edukacyjnego, ale jest to jedynie pozór rozwiązania (!!) Większe problemy mogą być w szkołach na obrzeżach miasta.
W każdym razie wiele spraw będzie do rozwiązania w bieżącej kadencji. Czekam z niecierpliwością na propozycje pana prezydenta. Przede wszystkim na osobę, która będzie wiceprezydentem do spraw edukacyjnych.