Mój dziadek był Węgrem i niestety nie dbał o to, aby jego syn (a mój ojciec) mówił po węgiersku. No i tak, mam rodzinę oobok Tokaju i niestety kontaktów nie utrzymujemy. Szkoda, ponieważ chętnie teraz poczytałabym prasę węgoierską, pogdałabym z ludźmi, a tak – to zostaje mi tylko to, co mi podają w naszych mediach. I prawdę powiedziawszy coraz mniej rozumiem. W nowej węgierskiej konstytucji przewidziano limit zadłużenia do wysokości 50% PKB (czyli o 10 punktów procentowych niższy, niż w Polsce). Podatek CIT wynosi 19%, a dla małych i średnich przedsiębiorstw 10% (!!!tak,tak). Od 1 stycznia bieżącego roku obowiązuje podatek liniowy ze stawką 16% (pozostają ulgi dla dzieci). Za to VAT wynosi 27% (prasa i książki – 5%). Podwyżkę VAT Komisja Europejska poparła, ale obniżenia PITu – nie. Agencja ratingowa Standard and Poors obniżyłą poziom wiarygodności ratingowej Węgier do tzw. poziomu śmieciowego. Działania gabinetu Victora Orbana stały się przedmiotem krytyki ze strony międzynarodowej prasy (także i polskiej). Więc najprawdopodobniej podwyżka podatków jest dobra (według Komisji Europejskiej), a obniżki już nie. Eh, późno. Wrócę do analiz jutro. Może coś się wyjaśni i to bez potrzeby zgłębiania problemów po węgiersku.