Konferencje "kobiece" w Krakowie.

Od 1 marca w Krakowie prawie codziennie jest konferencja poświęcona sprawom kobiecym.

Zaczęło to się 1 marca Pierwszym Małopolskim Kongresem Kobiet, którego byłam współorganizatorką. Na Kongres przybyło ponad 1300 kobiet. Bardzo duża aula Audytorium Maximum wypełniona po brzegi. Kobiety różne: starsze i bardzo młode, z całej Małopolski. Panie profesor z krakowskich uczelni, kobiety w mundurach służb więziennych, policji, straży, wojska i kobiety z koła gospodyń wiejskich w ludowych strojach. Różnorodność, zapał, entuzjazm. Do końca, na wszystkich panelach (a było ich 10) wypełnione kobietami sale. Wokół sal wiele wystaw prezentujących organizacje pozarządowe, sponsorów, wszelkie fundacje i stowarzyszenia. Atmosfera festynu. Dużo ruchu, przemieszczania się. Przed Audytorium niewielka manifestacja przeciwników, jak mi powiedziano, „feminizmu”. Patronat pani prezydentowej Anny Komorowskiej. Nie przyjechała. Przysłała pozdrowienie na filmiku.

Potem 5 marca – konferencja „Niedoceniony potencjał kobiet” zorganizowana przez Instytut Studiów Strategicznych (a tak naprawdę przez Annę Szymańską -Klich). W hotelu Andels. Konferencja międzynarodowa. I tutaj, zapewne dzięki wpływom Ani Szymańskiej-Klich nie było pozdrowień z filmiku, ale osobisty udział ministra Władysława Kosiniak- Kamysza. Żałuję, że kiedyś nie udało mi się go zaprosić na jedyną w swoim rodzaju konferencję poświęconą  mieszkalnictwa dla seniorów. No, ale zapewne ma bardzo wiele obowiązków. Tematy podobne, jak na naszej konferencji: o sile kobiet, o ich determinacji, o możliwościach, jakie przed nami stoją.

Następnie 8 marca konferencja Ewy Bieleckiej (napisano przez Stowarzyszenie Na rzecz Rozwoju i Erga Omnes) poświęcona wiedzy i władzy kobiet. No tutaj to już było zupełnie inaczej. Przed wejściem osobista rewizja ochroniarzy, a potem dwadzieścia minut wystąpienia Donalda Tuska. O tym, że pomimo tego, że „polityka” jest rodzaju żeńskiego – to tak naprawdę jest rodzaju męskiego. W polityce jest za mało miejsca dla kobiet. Wśród publiczności, jak i wśród panelistek inne kobiety: raczej celebrytki, ustawiające się potem z zapałem do zdjęć z premierem. Tematy: no cóż podobne: o balansie pomiędzy pracą i życiem zawodowym, o przeszkodach w osiągnięciu sukcesów, o kobietach sukcesu.

Potem 9 maja : po raz kolejny spotkanie zorganizowane przez Martę Patenę pod tytułem „Kobiety 50+”. I tutaj niczego nie napiszę, ponieważ nie byłam. Musiałam zaangażować się w sprawy rodzinne.

Jutro jestem prelegentką na spotkaniu poświęconym sprawom ważnym dla kobiet pracujących w służbach tzw. mundurowych.

Parę dni marca i pięć spotkań kobiecych.

Otwierając Kongres Kobiet powiedziałam, że marzec staje się miesiącem, w którym ważne są spotkania kobiet i że będzie ich dużo. Oczywiście wysyp tychże konferencji nie był przez organizatorki zaplanowany.  Spotkania  z jednej strony były w jakimś sensie  uzupełnieniem, ale i tego trudno nie zauważyć i konkurencją. Czy dodają jakąś szczególną wartość? Nie wiem. Z kolejnej konferencji, z całym dla niej szacunkiem, wyszłam ponieważ znudziłam się. Wiedziałam co będzie potem mówione.

Co będzie dalej? Ważne są te spotkania. Może z nich powstanie solidarność, a może, na czym bardziej by mi zależało: zauważanie profesjonalizmu zawodowego. Może już nikt niedługo nie powie, że w Krakowie nie jest jeszcze dobry czas na to, aby kobieta była rektorem uczelni, czy prezydentem miasta. Zostanie po prostu „Ktoś Dobry” bez względu na uzasadnianie, że kobieta czy mężczyzna. Ważne są to spotkania, ponieważ angażują kobiety, one po prostu chcą brać w nich udział. To są elementy pozytywne. A inne? Najprawdopodobniej nie zaistnieje możliwość współtworzenia wspólnego wydarzenia, będą one wciąż obok siebie, do czasu, aż któreś się wypali i zabraknie energii organizatorkom. Każde z nich ma liderkę i ona ciągnie całe wydarzenie, ale też i zbiera profity. Czy to złe: myślę, że nie. Tak to przecież bywa na tym świecie: „nie ma darmowych obiadów”. Wszystko ma swoją cenę. I chyba pytanie podstawowe: czy spotkania te mają sens dla pozostałych, tych autentycznych uczestniczek, czy one na tym korzystają. Wydaje się, że tak. W każdym razie, po Kongresie podchodziło do mnie wiele kobiet i pytały, czy będzie kontynuacja. Może będzie.

Autor

jantos

Moje życie zawodowe jest z pracą ze studentami. Ukończyłam dwa fakultety, ale już pod koniec drugiego rozpoczęłam pracę na uczelni (najpierw na AGH, potem przez 40 lat na Uniwersytecie Jagiellońskim). Ale także przez 23 lata prowadziłam działalność gospodarczą, byłam członkiem prezydium Izby Przemysłowo - Handlowej w Krakowie ; przez 22 lata byłam radną Krakowa (wiceprzewodniczącą Rady Miasta, a potem przez dwie kadencje przewodnicząca Komisji Kultury)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *