Amerykański pedagog, psycholog i, prezes „National Association of Independent Schools” Patrick F.Bassett kiedyś napisał, że nadmiar obecności rodziców w szkole pojawia się wówczas, kiedy wchodzą oni w tryb „helikoptera” to znaczy, że nieustannie wiszą nad dziećmi i pędzą na ratunek, kiedy tylko pojawiają się pierwsze trudności.
Bassett pisał o tych rodzicach, których troska o dobro ich dzieci dochodzi do poziomu zarządzania ich sukcesami w każdym detalu, często ze szkodą dla ukochanych potomków. Twierdził, że najniebezpieczniejsi są ci helikopterowi rodzice, którzy wypraszają u nauczycieli lepsze oceny, usprawiedliwiają złe zachowanie, a nawet grożą konsekwencjami prawnymi, kiedy ich dziecko zostało ukarane.
Taka nadopiekuńczość skutkuje u dzieci wyuczoną bezradnością. Zawsze w tle, kiedy potrzebna jest samodzielność, albo odpowiedzialność za to, co się robi pojawia się podstawowe usprawiedliwienie „dzięki Bogu uratują mnie, albo za mnie podejmą decyzję rodzice”. To jest na początku kariery dziecka w szkole. Potem następuje konsekwentne czuwanie nad dzieckiem, które w międzyczasie staje się studentem, a potem pracownikiem.
Stąd częściowo biorą się problemy wyższych uczelni z rodzicami, którzy próbują zapisać swoje dzieci na lektoraty, seminaria, stąd się biorą problemy pracodawców, z którymi rodzice próbują negocjować pierwsze umowy o pracę i tutaj też jest źródło problemów rodziców, których dorosłe dzieci wracają po studiach do domu, aby „zaoszczędzić pieniądze”.
Z Bassettem zgadzał się Chris Meno, psycholog z Indiana University, który przyznawał, że „helikopterowe rodzicielstwo” wynika często z dobrych aspektów rodziny – z głębokiej troski o dzieci, z przyjaźni z nimi, z chęci ochronienia ich przed zagrożeniami świata. Jednak obaj panowie byli zgodni w tezie, że tacy rodzice potencjalnie wyrządzają wiele krzywd w zamian za niewielkie korzyści.
Kiedy dzieciom (w różnym wieku) nie daje się możliwości samodzielnego radzenia sobie ze swoimi sprawami, nie uczą się rozwiązywania problemów. Nie nabierają pewności swoich zdolności, a to może wpływać na ich samoocenę. Zaś niska samoocena i lęk przed porażką mogą prowadzić do depresji lub znerwicowania. Chris Meno pisał o studentach, ale przecież to dotyczy zarówno młodzieży, jak i dzieci.
Wyrażanie przez rodziców swojego stanowiska wobec nauczycieli i ich spostrzeżeń dotyczących dzieci podczas wywiadówek – to zaleta, ale dążenie do zdobycia specjalnych uprawnień dla swojego dziecka – już nią nie jest.
Jaki jest więc najlepszy model współpracy nauczycieli z rodzicami? W USA działa Krajowe Stowarzyszenie Rodziców i Nauczycieli (National Parent-Teacher Association, National PTA), które jest największą i najstarszą organizacją w Stanach Zjednoczonych wspierającą dzieci w szkolnictwie. Zrzesza miliony rodziców, pedagogów i członków lokalnych społeczności . Organizacja opublikowała Krajowe Standardy Partnerstwa Rodzin i Szkół, które służą jako wzór dla angażowania się rodziców. Standardy są następujące: a) zapraszanie rodzin wszystkich uczniów do społeczności szkoły (członkowie rodzin powinni być aktywnymi uczestnikami życia szkoły i czuć się mile widziani i doceniani); b) efektywna komunikacja (rodzice i pracownicy szkoły powinni się regularnie komunikować w sprawie nauki uczniów); c) wspieranie sukcesów uczniów ((rodziny i pracownicy szkoły powinni współpracować w sposób ciągły, by wspierać naukę i zdrowy rozwój dziecka w szkole i w domu); d) stawanie po stronie każdego dziecka (członkowie rodzin są upoważnieni do bycia adwokatami dzieci zarówno swoich, jak i innych); e) dzielenie władzy (członkowie rodzin i pracownicy szkoły są partnerami, a ich głos jest równie ważny, przy podejmowaniu decyzji, które dotyczą uczniów; wspólnie tworzą strategię, praktyki i programy); f) współpraca z lokalną społecznością .
W materiałach Stowarzyszenia spotykamy się z poradami, jak dotrzeć do rodziców, aby szkoły stały się bardziej otwarte. Czytamy tam, między innymi: „Chodź za rodzicami – wykorzystaj media społecznościowe, jak Facebook czy Twitter”, „Wykorzystaj medialny moment – wykorzystaj to, o czym się mówi w mediach, jako platformę do dyskusji o działaniu szkół i reformie edukacji”; „Niech czytanie będzie zajęciem rodzinnym – propaguj uczynienie z czytania aktywności rodzinnej”; „Sprowadź rozmowę do domu – odwróć do góry nogami sposób naradzania się nauczycieli i rodziców – niech nauczyciele odwiedzają domy swoich uczniów”; „Buduj partnerstwa rodziców – stwórz szeroki wachlarz narzędzi, jak na przykład rodzicielski klub książki lub dawaj uczniom zadania, które wiążą się z potrzebą porozmawiania z członkami rodzin.”
Kiedy rodzice uwierzą w sprawiedliwą i mającą moc twórczą szkołę – może odstąpią od wspierania dzieci na każdym kroku, a wtedy wszyscy: oni sami, ich dzieci i całe społeczeństwo na tym skorzysta.