Miesiąc: kwiecień 2020
Urzędnik wie lepiej. Przedszkola.
W Krakowie działają przedszkola publiczne i niepubliczne. Utrzymywane są z podatków mieszkańców. Podatki są, między innymi, przeznaczane na to, aby dzieci mogły być w przedszkolach. Podatnik daje na wszystkie dzieci: jedne z nich chodzą do przedszkola X, drugie do Y. Podatnik nie wskazuje ile powinno iść pieniędzy za dzieckiem pierwszym, a ile za drugim. Logicznym jest, że powinno tyle samo.
I tu pojawia się urzędnik, który decyduje: przedszkole X dostaje 100% dotacji, a przedszkole Y – 85% (albo mniej), zaś przedszkole Z – aż 120%. Nie rozumiem tego od samego początku. Nie rozumiem i nie będę przyjmowała jakiejkolwiek argumentacji. Przedszkola niepubliczne – to jest wybór rodziców (niekiedy i konieczność). I nam władzom miasta nic do tego, że rodzice dokonali takiego wyboru. Władza ma być sprawiedliwa w rozdziale podatków, a NIE JEST.
Walczę o sprawiedliwy podział podatków przeznaczonych na przedszkola (bez względu na to, czy są publiczne, czy niepubliczne, ponieważ podatnika to nie interesuje – on nie zaznacza w swoich rozliczeniach, ile ma iść na to, a ile na inne, po prostu płaci podatki). I będę.
Pamiętniczek w czasie pandemii.
Wczoraj rząd przesłał do krakowskiego Szpitala Uniwersyteckiego TIRy … ze sprzętem o wartości 3,5 miliona złotych. Wymieniono, co dostanie szpital: 20 tys. fartuchów, pół miliona rękawic nitrylowych, pół miliona masek chirurgicznych, 10 tys. przyłbic, 100 tys. czepków
10 tys. kombinezonów ochrony biologicznej.
Szanowni Państwo prawie półtora miesiąca od czasów ogłoszenia pandemii!!.
Nie wiemy, dlaczego teraz: czy zakupiono, czy wcześniej nie można było tego kupić. Nie wiem.
W każdym razie społeczeństwo zorganizowało się szybciej. No więc może , jeśli suweren jest taki zorganizowany, a rząd działa tak opieszale – to po co nam rząd?
Postaram się opisać, jak zadział suweren – zresztą jeden z wielu.
Światowa Organizacja Zdrowia ogłosiła stan pandemii nowego koronawirusa, alarmując o rosnących zakażeniach na świecie i niezdecydowanych działaniach rządów. Dyrektor generalny WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus oświadczył, że spowodowana koronawirusem SARS-CoV-2 choroba COVID-19 może być określana jako pandemia. Tyle. I zaczęło się . Wyznaczono szpitale, które miały podjąć pracę z ludźmi chorymi.
W sobotę 14 marca dostałam telefon od rzeczniczki Szpitala Dziecięcego w Prokocimiu, która zwróciła się z prośbą o znalezienie kogoś, kto przygotuje maseczki bawełniane dla personelu.
Wcześniej odbyłam rozmowę w sprawie pomocy dla krakowskich szpitali z panią dr Katarzyną Góralczyk. Najpierw szyło maseczki parę osób, potem okazało się, że równolegle taką akcję podjęła grupa osób „Maseczki dla krakowskich medyków”. Dr Góralczyk powiedziała mi, że trzeba sprowadzić, kupić dla Krakowa ochronne przyłbice produkowane w Pile przez tamtejszego właściciela drukarek 3D. I że są one w miarę tanie, ale kasa potrzebna . Tak więc stałam się początkiem i najważniejszym fundraiserem akcji . dziennie robiłam dziesiątki telefonów do różnych ludzi, w tym prezesów spółek, zamożnych obywateli Krakowa.
W czwartek 19 marca dostałam telefon z Francji od człowieka, który powiedział, że pod Krakowem jest szwalnia jego kuzyna, która mogłaby włączyć się w szycie bawełnianych maseczek. I tak się stało. Dostaliśmy parę tysięcy przepięknie uszytych maseczek od pana Mateusza R. – właściciela szwalni (z ich materiałów).Zaczęłam si e zastanawiać nad drukarkami 3D. Przecież w Krakowie musi być to samo, co w Pile. Musi być i u nas sprzęt. Najpierw myślałam, żeby były drukowane ustniki do respiratorów, które są jednorazowe, a potrzeba ich mogłaby się okazać ogromna. Toteż 17 marca zadzwoniłam o 8.oo rano (nie mogłam się doczekać ranka) do profesora z AGH – prosząc go, aby zwołał na AGH ludzi od drukarek 3D i żeby zaczęli się przygotowywać do pracy. Profesor skontaktował się (na moją prośbę) ze Szpitalem Uniwersyteckim i studenci z Koła Naukowego przekazali maski, które mieli do szpitala. W czwartek dostałam od profesora namiary telefoniczne na asystenta AGH mgr Jacka Wesoła, z którym zaczęliśmy działać.
Wcześniej jeszcze obdzwoniłam wszystkie miejsca, gdzie mogły być drukarki 3D (także i firmy prywatne, które bardzo chętnie deklarowały swoją pomoc).
Zaczęła się produkcja z jednej strony szycie maseczek bawełnianych, z drugiej – przyłbic.
Ja zbierałam pieniądze na wkłady do drukarek-na filament. Wszyscy pracowali oczywiście charytatywnie.
Potem odbyła się regularna dystrybucja. Moje mieszkanie przekształciło się w mini-centralę. Pani dr Góralczyk na rowerze rozwoziła maseczki bawełniane, a pracownicy i studenci AGH (potem doszła Politechnika) przyłbice (oczywiście własnymi autami).
Rozwoziliśmy wszędzie: przede wszystkim do szpitali, Domów Pomocy Społecznej, straży miejskiej, policji.
Wydzwaniałam nie tylko do potencjalnych (w potem niekiedy rzeczywistych ) sponsorów, ale i do miejsc, gdzie nasza pomoc byłaby potrzebna. Między innymi trafiłam do szpitala im. Narutowicza, gdzie, jak mi powiedziano , mają tylko 100 przyłbic i koniec. W ciągu paru dni dostali prawie tysiąc przyłbic i od AHG wypożyczony sprzęt do mierzenia temperatury.
W międzyczasie mini-centrali przygotowywałam wykłady dla swoich studentów. Praca niebywale wymagająca. Wymyśliłam wersję, jak myślę, bardzo wygodną dla studentów: nagrywałam po prostu do PowerPointów, do każdego slajdu – komentarz. Studenci pochwalili, a praca dla mnie wielogodzinna.
Podsumowując: jak obliczyłam: nasza praca to ponad 25 tysięcy przyłbic i tysiące maseczek.
Patrząc na ofertę rynku: wypracowaliśmy sprzęt o wartości ponad 700 tysięcy złotych. Jak na grupę społeczników – to, jak myślę, całkiem nieźle.
Teraz wciąż nie jest doskonale, ale sprzęt rządowy uzupełni to, czego nam się nie udało.
Egalitaryzm szpitalny. Triage.
Włoskie szpitale, jak przekazano nam w informacjach, zaczęły stosować zasady priorytetów w leczeniu chorych na koronowirusa: najpierw leczono osoby młodsze i o większej odporności, na końcu starsze, z chorobami współistniejącymi.
Informacja ta wywołała wiele dyskusji w mediach społecznościowych. Trzeba jednak wiedzieć, że pandemia, jak i inne sytuacje graniczne pozwalają na stosowanie specjalnych zasad.
Dominique-Jean Larrey ,chirurg i profesor medycyny w armii Napoleona, jako pierwszy wprowadził w czasie wojny na pole walki ambulanse, których załogi ratując poszkodowanych żołnierzy selekcjonowali rannych ze względu na ich stan: na lżej rannych, których można uratować i tych, którym żaden ratunek już nie pomoże. W roku 1846 brytyjski chirurg John Wilson jako pierwszy opisał zasady segregacji poszkodowanych w wypadkach masowych dzieląc ich obrażenia na: drobne, poważne i śmiertelne.
W okresie pierwszej wojny światowej punkty segregacyjne funkcjonowały już dość powszechnie. Trafiali do nich ranni żołnierze, a lekarz decydował o ich dalszym losie.
Pierwsze wytyczne dotyczące sposobu segregacji pojawiły się około 1980r, wtedy właśnie zespół lekarzy ratunkowych Hoag Memorial Hospital w Kaliforni wraz z ratownikami straży pożarnej Newport Beach opracował system segregacji, który na stałe wpisał się w działania ratowników na całym świecie.
Obecnie wszędzie wykorzystywane są różne systemy segregacji, jednak wszystkie mają wspólny mianownik – uratować jak największą ilość poszkodowanych w sytuacji, gdy siły i środki jakimi dysponujemy są niewystarczające.
W wielu krajach na świecie stosuje się w ratownictwie medycznym zasady dzielenia ludzi na tych, którym pomoc jest najbardziej potrzebna, aż do tych, którzy mogą na pomoc zaczekać. Zwane to jest zasadą TRIAGE (od francuskiego słowa segregacja, sortowanie)
Można tutaj, aby wyjaśnić sprawę, posłużyć się paroma przykładami.
W Australii system Careflight Triage oparty jest na ocenie funkcji życiowych, możliwości samodzielnego poruszania się, tętna na tętnicy promieniowej, oddechu przy udrożnionych drogach oddechowych.
Jednym z najlepiej rozwiniętych krajów pod względem organizacji służb w przypadku zdarzeń masowych jest Izrael. Z racji sytuacji geopolitycznej oraz faktu, że państwo to jest narażone na różnego rodzaju ataki z każdej strony swojego kraju służby wypracowały świetny model współpracy na miejscu zdarzeń masowych, dopracowały triage. Ich system segregacji poszkodowanych oparty jest na nadawaniu priorytetów (kolorów), ze względu na stan poszkodowanych. Magen David Adom (organizacja zajmująca się ratownictwem medycznym w Izraelu) wypracowała system, w którym segregację przeprowadza się dwuetapowo (w zależności od poziomu referencyjności pierwszego na miejscu zespołu).Uzupełniono system dodatkowymi priorytetami ewakuacji.
W Polsce, co jest oczywiste, mamy także system dotyczącymi priorytetów w ratowaniu chorych. U nas funkcjonuje tak zwany START (Simple Triage and Rapid Treatment – Prosta Selekcja i Szybka Pomoc) i jego wersja dziecięca Jump START. Poszkodowani zostają oznaczeni poprzez nadanie odpowiedniego koloru (czerwony, żółty, zielony, czarny) w zależności od oceny stanu dokonanej na podstawie prostych parametrów: możliwość chodzenia, drożności dróg oddechowych, częstości oddechu, czas nawrotu kapilarnego lub obecność tętna na tętnicy promieniowej, stan świadomości.
Zasady triage stosuje się w sytuacjach, kiedy nie ma możliwości zabezpieczenia potrzeb dla wszystkich potrzebujących. Tak się stało w e Włoszech, nie wystarczyło ani personelu, ani środków.
Podobne wytyczne dotyczące segregacji pacjentów otrzymali już lekarze w Wielkiej Brytanii. Zasady dotyczące przyjęcia pacjentów zakażonych koronawirusem na oddziały intensywnej terapii zostały ustalone przez Narodowy Instytut na rzecz Zdrowia i Opieki Zdrowotnej.
Takie same procedury mogą zostać wprowadzone we Francji.
Lekarze we Francji, Włoszech, Hiszpanii porównują panującą sytuację do walki na froncie- jeśli więc taki stan faktycznie istnieje, to trzeba powiedzieć także o metodzie triage.
Wracam. OK booomer !!
Wydarzenia ostatnich paru miesięcy nasiliły tendencje, które gdzieś tam powoli rodziły się w Europie. Ostatnio, że względu na koronowirusa, który przede wszystkim atakuje i uśmierca ludzi starszych, tu i ówdzie pojawiają się głosy o naturalnym porządku rzeczy, o głosie natury, która zaczyna ów porządek regulować, czas zajmowania miejsca na ziemi, o „wirusie odmłodzicielu”. Tak więc z jednej strony w naszej Europie rozwija się transhumanistyczne podejście do wykorzystywania osiągnięć techniki we współczesnej medycynie polegające między innymi na przedłużaniu życia ludzkiego w jak najlepszej kondycji, z drugiej zaś kumuluje niecierpliwość następnych pokoleń w oczekiwaniu na prestiżowe miejsca. Starsze pokolenie jest oskarżane przez młodych między innymi o zaniedbania i bezczynność w sprawach klimatu etc.,etc I chyba nigdy tak szybko, jak teraz nie upadają autorytety. Nie ma zapotrzebowania na mistrzów .
W Nowej Zelandii 25 letnia parlamentarzystka z Partii Zielonych w czasie debaty o zielonej transformacji oskarżając polityków o za bezczynność użyła wobec posła opozycji, który chciał jej przerwać wystąpienie – słów „OK, boomer”. To określenie , dość popularne wśród młodych ludzi, znaczy mniej więcej „spadaj dziadu”
Przychodzi więc czas próby. A z nim wiele pytań, które nie mamy odwagi wypowiedzieć. Czytam dyskusje, ale nie tylko w polskich mediach społecznościowych, ale i w paru innych. Media te mają możliwość wygłaszania teorii wykraczających poza polityczna poprawność. Po prostu pisze się, co się myśli. Śledzenie społecznościowych mediów może przynieść wiele zaskoczeń, ale także i poznanie tendencji , pretensji , strachu, nadziei.
Pojawia się mniej lub bardzie zakamuflowany ageizm, czyli dyskryminacja ze względu na wiek. Istnieją koncepcje, że to następny , obok rasizmu i seksizmu problem, z którym powinny sobie poradzić społeczeństwa. Ageizm jest irracjonalnym uprzedzeniem w stosunku do ludzi starszych.
Dyskryminacja ze względu na wiek jest w Polsce nadal tematem nowym i nierozpoznanym, pomimo swego znaczenia społecznego. Należy bowiem zwrócić szczególną uwagę na zmiany demograficzne, w tym zwłaszcza rosnącą liczbę osób starszych w populacji i wydłużanie się fazy starości (co należy z jednej strony wiązać ze stale rosnącą średnią długością życia; z drugiej zaś z tym, że zmiany cywilizacyjne sprawiły, że granica starości pojmowanej jako stan fizycznej i umysłowej niesprawności, wyraźnie przesunęła się w czasie). Już obecnie 13,5% ludności naszego kraju przekroczyło 65.rok życia, zaś w perspektywie najbliższych dwóch dekad – wraz z dochodzeniem powojennego wyżu demograficznego do tej cezury wieku – spodziewać się należy szybkiego wzrostu liczby i udziału seniorów (dla roku 2030 szacuje się, iż ich liczba będzie wyższa w porównaniu z rokiem 2007 o 3,4 mln osób, zaś udział osiągnie 23,8%; w roku 2060 – już 36,2%).
W ramach ustawodawstwa Unii Europejskiej wiek jest traktowany jako jedno z kryteriów dyskryminacji. Stanowi o tym „Dyrektywa UE nr 2000/78/WE” ustanawiająca ogólne warunki równego traktowania ludzi w sferze stosunków pracy. Wśród zabronionych kryteriów zróżnicowanego traktowania wymienia między innymi właśnie wiek. Prawo Unii Europejskiej zabrania dyskryminacji bezpośredniej ze względu na wiek, czyli praktyk dyskryminacyjnych wprost odwołujących się do kryterium wieku. Oznacza to sytuację, w której określona osoba ze względu na swój wiek jest traktowana mniej przychylnie niż jest, była lub byłaby traktowana inna osoba w porównywalnej sytuacji. Zabroniona jest także dyskryminacja pośrednia – ukryta, tzn. taka, w której stosowane jest pozornie neutralne kryterium, które jednak prowadzi do niekorzystnej sytuacji dla osób o określonym wieku. Prawo polskie zakazuje wszelkiej dyskryminacji, również tej z uwagi na wiek. Przykładami dyskryminacji będą: odmowa zatrudnienia z uwagi na wiek, zwolnienie z pracy z tego powodu, obniżenie wynagrodzenia, pominięcie przy awansach, podwyżkach czy szkoleniach. Dyskryminacją będzie również samo zawarcie w ogłoszeniu o pracę informacji, iż poszukuje się pracownika w wieku np. do 40 roku życia..
W ciągu paru ostatnich tygodni miała miejsce w mediach społecznościowych dyskusja w stylu „OK boomer”. Podjęto temat sposobu przeprowadzenia obrad Rady Miasta Krakowa. Okazało się, że 12 osób z 43 –osobowej rady odmówiło możliwości brania udziału w obradach on-line. Wzbudziło to długą i dość agresywną dyskusję. „Niemożliwe jest” – pisali młodzi ludzie, aby ktoś nie posługiwał się biegle internetem, a jeśli tak jest – to powinien ustąpić miejsca tym, którzy to potrafią. (czytaj młodym) Nie trafiały żadne argumenty, że tak naprawdę nie jest to najważniejsza umiejętność w życiu, że można używać komputera, ale mniej biegle etc. Nawet mój żart , kiedy powiedziałam , że na bezludnej wyspie, gdzie nie byłoby zasięgu do stacji telefonii komórkowej i rootera bardziej przydatne byłyby inne umiejętności – nie doprowadził do obniżenia temperatury dyskusji.
I nagle , tuz po tej dyskusji, pojawił się nowy wiceminister finansów 29-letni prawnik Piotr Patkowski i , nazwany przez premiera Morawieckiego „wschodzącą gwiazdą polskiej gospodarki”. Pan minister Patkowski powiedział, że reprezentuje nurt zwany „współczującym konserwatyzmem”(czyli „silne przywiązanie do tradycji, patriotyzmu, ale też państwa opiekuńczego, które nie zostawia obywateli samych sobie, ale ich wspiera i każdemu pomaga osiągnąć równie szanse”). Patkowski to absolwent prawa na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Był stażystą, a następnie współpracownikiem Instytutu Sobieskiego. Pełnił również funkcję wiceprzewodniczącego Rady Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Wykształcenia ekonomicznego jednak nie posiada, ale zapewne jest bardzo biegły w obsługiwaniu komputera. Odezwały się zaniepokojone głosy ze świata biznesu (i nie tylko stamtąd). Niedowierzanie spowodowane tym, ze wiek młodego człowieka to przede wszystkim brak doświadczenia. „Nie oddałbym mu własnych pieniędzy, ponieważ wiedza książkowa, której zresztą także nie posiada, z racji nieukończonych studiów, nie byłaby gwarancją, że dobrze je zainwestuje” takie opinie się pojawiały. Tak więc wymagano życiowego doświadczenia. I w dalszym ciągu nominacja ministerialna wzbudza zdziwienie.
Wyżej napisałam o formalnym podejściu do spraw wieku osób i ich szans na zatrudnienie. Innym problemem jest sprawa świadomości, ponieważ ageizm to postawa zawierająca w sobie negatywne, stereotypowe nastawienie do osób starszych. Dzieje się tak, że społeczeństwa najbardziej cywilizowanych krajów świata odwracają się od tradycji doceniania wartości doświadczeń ludzi starszych. Świat przewartościował wiek, który stał się balastem, a nie kumulacją mądrości. A jednak nie mamy wyjścia. Musimy docenić możliwości ludzi starszych między innymi i z tego powodu, że coraz wyraźniejsze stają się problemy demograficzne, a ludzie żyją coraz dłużej. Może więc, z czasem, także po pandemii, powróci szacunek dla dojrzałości, a młodość stanie się nie stanem permanentnym i obowiązującym, ale przejściowym, jak to kiedyś bywało.