Konopie – uzupełnienie.

Teza: jeśli cokolwiek pomaga ludziom w zwalczaniu bólu i leczeniu chorób – to warto się nad tym pochylić z troską, nie ulegać żadnym fobiom czy potocznemu osądowi.

Po poprzednim moim wpisie pojawiło się dużo uwag pod tytułem: „a ja już widziałem takich „lekarzy” w Kalifornii, czy  na Rynku Krakowskiem etc, którzy „leczą”. Powinnam więc odnieść się i do tych argumentów, które niosą w sobie dystans czy tez niechęć do podjęcia tematu.

A więc po pierwsze powstaje pytanie, czy marihuana uzależnia? Środki przeciwbólowe uzależniają (można używać opioidów w stanach bólowych, ale też i „rekreacyjnie”). W zależności od natężenia THC w marihuanie może nastąpić uzależnienie. Zresztą każdy lek, który powoduje szybki wzrost poziomu dopaminy i późniejszy gwałtowny jego spadek, może być powodem powstania uzależnienia. To szczególne dotyczy koncentratów do palenia, takich jak shatter i dab. Ale uzależniają wszelkie inne substancje, które nie spełniają tylu funkcji w leczeniu bólu i chorób, jak marihuana (pomimo tego jest ogólnadostepność alkoholu, czy tytoniu). Tak więc ryzyko uzależnienia nie powinno skłaniać do całkowitego odrzucenia marihuany używanej do celów medycznych. Na przykład morfina jest też uzależniająca, a przecież mimo to jest legalnie używana do leczenia bólu.

Po drugie, „teoria bramy”.  Przejście na stronę uzależnienia często zaczyna się od jednej substancji, a potem wkracza się w inną. Przywołuję tu przykład podany przez R.Sacades-Villa opublikowany w amerykańskich czasopismach: zrobiono badanie na ponad sześciu tysiącach osób, których pierwsza używką była marihuana – dla 45% był to początek, potem przeszli na używanie jeszcze innych substancji (kokaina, heroina, metamfetamina).

Po trzecie: czy można prowadzić samochód po używaniu marihuany? Mamy coraz więcej komunikatów, że schwytano jakąś osobę, która prowadziła auto po użyciu marihuany (zbadano to specjalnym sprzętem do wykrywania narkotyków). Specjaliści mówią, że po paleniu marihuany do krwi dostają się dwie substancje psychoaktywne, które osiągają szczytowe stężenie w rożnym czasie: zwłaszcza THC (tetrahydrokannabinol – główna substancja psychoaktywna w marihuanie, powodująca uczucie „haju”) osiąga maksimum w krwiobiegu, wtedy kiedy się na przykład pali jointa. W raporcie  wydany przez National Highway Traffic Safety Administration specjaliści piszą, że marihuana natychmiast uszkadza zdolność do jazdy, że jej działanie może trwać około trzech godzin, a resztki skutków mogą być widoczne nawet do dwudziestu czterech godzin po zażyciu.

Te wyżej przytoczone argumenty i zapewne jeszcze więcej tutaj nie przywołanych nie powinny zamykać dyskusji, o której była mowa w poprzednim wpisie: konopie pomagają w leczeniu bólu i chorób. I ten argument winien być priorytetowy. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, co może być inspiracją dla osób, które się „rekreacyjnie uzależniają”. Ich preferencje nie powinny przesłaniać dalszych badań nad marihuana i możliwości jej pozytywnego zastosowania.

 

Autor

jantos

Moje życie zawodowe jest z pracą ze studentami. Ukończyłam dwa fakultety, ale już pod koniec drugiego rozpoczęłam pracę na uczelni (najpierw na AGH, potem przez 40 lat na Uniwersytecie Jagiellońskim). Ale także przez 23 lata prowadziłam działalność gospodarczą, byłam członkiem prezydium Izby Przemysłowo - Handlowej w Krakowie ; przez 22 lata byłam radną Krakowa (wiceprzewodniczącą Rady Miasta, a potem przez dwie kadencje przewodnicząca Komisji Kultury)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *