Pomiędzy Masarykiem a Artystotelesem. Demokracja jest dyskusją.

images4Tomasz Masaryk – ojciec niepodległej Czechosłowacki, Tatíček” – ojczulek, jak go nazywano. Kolega filozof. Co prawda profesor. Filozof, socjolog,  1882–1914 wykładowca filozofii na uniwersytecie w  Pradze.  Założyciel i ideolog Czeskiej Partii Postępowej, która wysunęła m.in. żądanie przyznania ziemiom czeskim autonomii; współtwórca niepodległej Czechosłowacji. Jako filozof był zwolennikiem racjonalizmu i humanizmu. Miał więcej  szczęścia, niż Platon – ponieważ stworzył państwo, którym zarządzał przez 17 lat. Hasło jego prezydentury to „Prawda zwycięża”. Interesującym się zdaje to, jak z tym hasłem mógł się zajmować przez tyle lat polityką. Pisał, że jeśli polityka sprzeciwia się etyce, to podlega szybkiej degeneracji i zaczyna służyć jedynie władzy. W miejsce polityki służącej utrzymaniu władzy proponował „niepolityczną politykę” tj tę służąca ludziom. Dużo miejsca poświęcił Masaryk demokracji. Widział ją nie tylko, jako rozwiązanie natury ustrojowej, ale przede wszystkim jako nowoczesny pogląd na świat.  Pisał „demokracja potrzebuje przywódców, a nie panów”. A dalej „Jezus nie Cezar, powtarzam – taki jest sens naszych dziejów i demokracji”. Masaryk wierzył w demokrację. Wspominał, że często demokrację traktuje się jak mechaniczną procedurę ustrojową pozbawioną głębszej treści. Najprawdopodobniej był autentycznie do niej przekonany. Pisał:”Jeżeli ma nasza demokracja swoje wady, musimy pokonywać te wady, a nie demokracji.” 

Masaryk – filozof praktykujący politykę. Z drugiej zaś strony Arystoteles, bystry obserwator i także uczestnik życia politycznego. I on zastanawiał się nad tym, czy demokracja jest najkorzystniejszym systemem politycznym. Zdaniem Arystotelesa, „każde państwo jest pewną wspólnotą, a każda wspólnota powstaje dla osiągnięcia jakiegoś dobra (wszyscy bowiem w każdym działaniu powodują się tym, co im się dobrem wydaje), to jasną jest rzeczą, że wprawdzie wszystkie [wspólnoty] dążą do pewnego dobra, lecz przede wszystkim czyni to najprzedniejsza z wszystkich, która ma najważniejsze z wszystkich zadanie i wszystkie inne obejmuje. Jest nią tzw. państwo i wspólnota państwowa. Demokracja jest, jak pisał Arystoteles systemem zwyrodniałym. A dlaczego? Pisał w swoim dziele „Polityka”: „prawo w ujęciu demokratycznym polega na tym, że za podstawę równości przyjmuje się liczbę, nie wartość. Jeśli się zaś tak ujmuje prawo, to tłum jest z konieczności czynnikiem rozstrzygającym i co większość uchwali, jest ostatecznie załatwione, a tym samym jest prawem”. Słabą stroną systemu demokratycznego jest: wybieranie urzędników (polityków) spośród wszystkich, obsadzanie urzędów państwowych w drodze losowania,brak możliwości piastowania niektórych urzędów więcej niż parę razy, władza zgromadzenia ludowego, które rozstrzyga we wszystkich sprawach,  wypłacenie wynagrodzeń za udział w zgromadzeniach ludowych, sądach, płacenie za piastowanie urzędów. Ustrój demokratyczny był wynikiem mniemania, że ci, co są sobie równi pod pewnym względem, są sobie równi w ogóle (a więc sądzą, że skoro wszyscy jednako wolni się urodzili, to są też sobie bezwzględnie równi). Władza zostaje powierzona tłumowi, ludziom bez odpowiedniego przygotowania do sprawowania rządów, którzy w podejmowaniu decyzji kierują się emocjami, a nie wiedzą. Arystoteles wyróżnił w swych politycznych badaniach cztery rodzaje demokracji.Pierwszy jest oparty na cenzusie majątkowym, przewidzianym przez prawo. Do rządów są dopuszczeni obywatele, których dochody pozwalają swobodnie rozporządzać swoim czasem. Większość osób jednak musi pracować na utrzymanie siebie i swojej rodziny i szkoda im czasu marnować na zajmowanie się polityką. Więc w tym rodzaju demokracji, jak twierdził Arystoteles, rządzą prawa. Drugi rodzaj jest wynikiem doboru. Każdy obywatel, którego pochodzenie nie budzi wątpliwości, może brać udział w rządach, o ile dysponuje wolnym czasem. Z braku odpowiednich dochodów niektórzy zostają wykluczeni z czynnego udziału w rządzeniu krajem. Tu także państwem włada prawo.Trzeci rodzaj to taki w którym wszyscy wolno urodzeni mogą brać udział w rządach, ale z powodu braku czasu wolnego i przyczyn zarobkowych nie biorą. I w tym rodzaju demokracji na pierwszy plan wysunięte jest prawo. Czwarty rodzaj demokracji, zdaniem Arystotelesa, jest najmniej korzystny dla państwa, ponieważ każdy ma dostęp do rządów, gdyż nie obowiązuje żaden cenzus majątkowy. Ubodzy (pospólstwo) uczestniczą wżyciu publicznym dysponując wolnym czasem, ponieważ otrzymują wynagrodzenie od państwa. „Dlatego masa ubogich dzierży najwyższą władzę w państwie, nie prawa”.  Ten rodzaj demokracji jawi się Arystotelesowi jako najbardziej zwyrodniały, ponieważ panem jest lud, a nie prawo. Rozstrzygającą rolę mają uchwały jednorazowe, podejmowane pod wpływem chwili i demagogów na zgromadzeniach i to one decydują o polityce państwa.Temu rodzajowi demokracji Arystoteles odmawia miana ustroju, ponieważ nie rządzą w niej żadne prawa, a uchwały podejmowane przez lud nie mają charakteru ogólnej normy. Dbać należy o to, by państwem kierowały ogólne normy, a nie tymczasowe uchwały, by najwyższe urzędy sprawowały najlepsze jednostki.

Analizując ustroje państwowe, Arystoteles nie widział w demokracji systemu, który zapewniłby obywatelom szczęśliwe życie w państwie, ponieważ władza spoczywała w rękach ludzi niekompetentnych. Tyle Arystoteles. Gdybyśmy z uwagą poczytali jego „Politykę” – i zrozumieli jego, jak i Platona przestrogi – to i może demokracja przyjęłaby postać tę najmniej zwyrodniałą.

Uzasadnienie.

Małgorzata Jantos                                                                            Kraków 28 grudnia 2015

 

 

                                                                                                                                               Zarząd Platformy Obywatelskiej RP

                                                                                                                                                                        Kraków                                                                                                                                                                  Świętej Gertrudy 26

 

 

Szanowni Państwo

 

            Niestety, przychodzi taki czas, w którym najstarsze i zdawałoby się najtrwalsze związki wypada przerwać. Z niniejszą decyzją nosiłam się od dłuższego czasu. Przemyślałam ją bardzo głęboko. Ze względu na fakt, że byłam współtwórcą PO w Krakowie nie chciałam czynić jakichkolwiek kroków, które osłabiłyby siłę PO przed wyborami. Teraz, kiedy sytuacja stabilizuje się, przynajmniej na okres paru lat, decyzję mogę podjąć.

Uprzejmie proszę o wykreślenie mnie z członków Platformy Obywatelskiej RP.

Uzasadnienie mojej decyzji (dla zainteresowanych) zamieszczam poniżej.

 

Z poważaniem

 

 

 

 

 

Załączniki:

Uzasadnienie decyzji

 

 

 

 

UZASADNIENIE:

Decyzja wystąpienia z szeregów PO wyniknęła przede wszystkim ze zmian, w bardzo ważnym dla mnie, profilu ideowym partii. Nastąpiła zmiana podstaw jej funkcjonowania. Dla mnie były i wciąż są najistotniejsze jej ideowe korzenie. Program PO z 2001, a potem z 2007 roku został przeze mnie w pełni zaakceptowany. Realizacja programu (lub raczej jej brak) stała się powodem powstania bardzo wielu moich wątpliwości.

W czasie powstawania PO była partią antypopulistyczną, głoszącą niepopularne, liberalne hasła o potrzebie zaciskania pasa. Nie mogła wtedy liczyć na bardzo dobre, czy dobre wyniki w sondażach, ani też na masowe zainteresowanie potencjalnych członków. I to obserwowali działacze ugrupowania. Nauczyli się, że trzeba w nowym ugrupowaniu zastosować inną taktykę. I to nastąpiło, kiedy w PO przejęli rządy Donald Tusk i Jan Rokita. Platforma, jak pisano wtedy, „robi, co może, by ją postrzegano jako partię świeżych ludzi, a nie miejsce dla tych, którzy chcą pofruwać z nowym wiatrem historii”. Wtedy to naczelne władze partii wydały uchwałę, że o przyjmowaniu byłych senatorów, posłów, wojewodów nie mogą decydować władze regionalne, ale tylko krajowe. Platforma stawała się coraz potężniejszą partią. Tusk udzielając w „Newsweeku” wywiadu w 2005 roku tuż przed wyborami prezydenckimi mówił, że na pewno nie poprze podwyższania wydatków, ani podnoszenia podatków, że będzie walczył z korupcją i oczywiście będzie minimalizował ilość koncesji, ograniczeń, zezwoleń. Wolność gospodarcza stała się, w wypowiedziach lidera PO, elementem niebywale istotnym.

W deklaracji ideowej Platformy Obywatelskiej przyjętej przez Klub Poselski Platforma Obywatelska w dniu 21 grudnia 2001 r. jasno wyznaczono cele i zasady jakimi to ugrupowanie chce się kierować w swojej przyszłej działalności.

Twórcy nowej formacji politycznej stwierdzili, iż idea Platformy narodziła się z protestu przeciwko złej polityce w kraju. Zaznaczyli jednocześnie, że dobra polityka służy przede wszystkim człowiekowi nie doktrynie, czy interesom. Autorytet, jaki ma państwo wymusza na wszystkich obywatelach, w tym również na rządzących, bezwzględne przestrzeganie ustanowionego prawa. Kierując się ideałami republikańskimi przywódcy ugrupowania definiowali państwo jako: z jednej strony dobro wspólne wszystkich obywateli, a z drugiej efektywnego i trwałego strażnika sprawiedliwości oraz bezpieczeństwa. Obywatel w tym kraju to osoba świadoma, wolna i odpowiedzialna tak za swój los, jak los własnej rodziny, a zatem osoba aktywna i nie czekająca na to co państwo jej da, a sama dająca od siebie. Polityka w tym czasie ma za zadanie wyznaczanie granic, których ewentualne przekroczenie może sprowadzić niebezpieczeństwo na jednostkę lub cała grupę społeczną. Polityka jednocześnie stoi na straży bezpieczeństwa obywateli przed zbyt dużą ingerencja władzy publicznej, chroni obywateli przez anarchią i prywatą. W takiej wizji państwa Platforma Obywatelska nie prezentowała się tylko, jako partia zamknięta i wodzowska, lecz pokazywała swoją gotowość do wymiany doświadczeń i poglądów, deklarowała swoją społeczność i otwartość dla osób, stowarzyszeń i innych grup społecznych działających u podstaw społeczeństwa, we własnych środowiskach i którym przyświecają te same cele i idee. Poprzedni okres opisywała poprzez złe prawo i gloryfikowanie interesów związków zawodowych. Jedyną drogą dla rozwoju kraju i dobrobytu jego mieszkańców jest powrócenie idei wolności, polityki konkurencyjności, ochrony własności prywatnej a także rozwiązanie problemów paraliżujących przedsiębiorczość (sic!!)

            W deklaracjach w 2001 roku pojawiły się hasła walki z bezrobociem spowodowanym w dużej mierze przez zbyt obciążający pracodawców system podatkowy: „Nie podatki tworzą miejsca pracy” pisali założyciele PO na swoich ulotkach wyborczych. Pojawiła się koncepcja podatku liniowego – 15%. Ogłoszono odstąpienie od ustalenia jednolitej płacy minimalnej w skali kraju.

Pojawiło się hasło sygnowane przez trzech założycieli Platformy Obywatelskiej „Państwo dla ludzi nie dla partii” – i tam napisano: „Żyjemy w państwie, które coraz bardziej zajmuje się sobą, a zapomina o swoich obywatelach. Rośnie biurokracja, lawinowo zwiększa się liczba posad dla polityków, na których wybór obywatele mają coraz mniejszy wpływ.[…] tylko Platforma Obywatelska protestowała przeciwko nowemu prawu, zgodnie z którym partie polityczne będą utrzymywane z budżetu państwa, a więc z naszych podatków”. Proponowano „nową drogę w polityce”. W Donaldzie Tusku i Platformie Polacy zobaczyli szansę na modernizację i unowocześnienie Polski, otwartość na świat, pozytywne widzenie kraju i przyszłości, a wreszcie na uwolnienie potencjału Polaków. PO pokazało się jako ugrupowanie tych, którzy chcą iść do przodu. Głoszone przez Tuska hasła liberalne stanowiły ofertę dla szeroko rozumianej wolności (sic!!) W wywiadzie udzielonym Polityce tak to definiował: „To zawsze i wszędzie znaczy to samo: więcej wolności. Bo wolność zawsze i wszędzie jest zagrożona. W dzisiejszej Polsce też. Wolność zagrożona bywa karabinem, więzieniem, czasem obyczajem, ale w krajach wolnych często zagrożona jest zbyt dużym podatkiem, potęgą urzędnika albo nadmiarem przepisów. O wolność trzeba dbać każdego dnia. Jak o własną rodzinę”

Platforma oferowała w swoim programie likwidacje Senatu wraz ze zmniejszeniem liczby posłów, zniesienie immunitetu poselskiego, wprowadzenie jednomandatowych okręgów wyborczych, likwidację listy krajowej w wyborach parlamentarnych, a w przyszłości – wybory według ordynacji większościowej; zmniejszenie liczby radnych; nabór pracowników administracji na drodze konkursów. Jako priorytety wymieniano rozwój edukacji, zmniejszenie bezrobocia, wzrost szans edukacyjnych, ułatwienia działalności małego i dużego biznesu a także spadek bezrobocia (sic!!) Twórcy formacji głosili: „By odsłonić talenty, które tkwią w każdym z nas, konieczny jest przede wszystkim, wysiłek na rzecz rozwoju edukacji. By odkryć możliwości naszej gospodarki, potrzebne jest m.in.: zniesienie przepisów utrudniających rozwój małych i średnich przedsiębiorstw, wprowadzenie podatku liniowego, zmiana kodeksu pracy, ułatwiająca zatrudnianie pracowników”.

W roku 2007 w „Polityce” Aleksander Smolar stawiał pytanie, po telewizyjnej debacie Tuska z Kaczyńskim o to, czy Platforma może być uważana za rzecznika pełnokrwistej, liberalnej demokracji. I zastanawiał się, dlaczego Tusk nie podjął w dyskusji problemów ustrojowych.

W styczniu 2007 roku powstał dokument programowy przygotowany przez Zespół Rzeczników Platformy Obywatelskiej zatytułowany „Głęboka przebudowa państwa”. Podstawą dla prac programowych Zespołu było opracowanie „Państwo dla obywateli. Plan rządzenia 2005-2009” pod redakcją Stefana Kawalca, Jana Rokity i Mirosława Steca. Praca jest imponująca pod względem objętości: program składa się z 339 stron, które tworzą trzy części: część pierwsza „Rząd uczciwy, skuteczny i tani”; druga: „Wzrost gospodarczy i praca dla Polaków w Polsce” i część trzecia: „Państwo jako dostarczyciel dóbr publicznych”.

W pierwszej części znajduje się dziesięć rozdziałów poświęconych między innymi propozycji zmian w konstytucji, prawu w internecie, nowemu planowaniu budżetowemu, konsolidacji sektora finansów publicznych, strukturze rządu, zatrudnieniu w administracji rządowej, bezpieczeństwu wewnętrznemu i samorządowi terytorialnemu. W części drugiej twórcy programu pisali w dziewiętnastu rozdziałach między innymi o szansach, barierach i ułatwieniach w działalności gospodarczej; obniżeniu kosztów pracy, uproszczeniu i obniżeniu podatków; ochronie środowiska, dokończeniu prywatyzacji; reprywatyzacji i zadośćuczynieniu, o bankach, energetyce. Trzecia część – to dziewięć rozdziałów – dotyczyła ochrony zdrowia, oświaty, kultury, głębokiej reformy prokuratury, podniesienia jakości sądownictwa, polityki zagranicznej. Nie ma osobnej części zajmującej się tematami obyczajowymi.

Wtedy to PO nie poparła likwidacji KRUS (sic!!), ale opowiedziała się za prywatyzacją polskiej energetyki (holding energetyczny BOT), za prywatyzacją polskiej bankowości (prywatyzacja PKO BP), za częściową prywatyzacją mediów, dokończeniem prywatyzacji KGHM i PKN Orlen, za zwrotem przedwojennym właścicielom majątków lub wypłatą rekompensat.

Wracając do dokumentu programowego: autorzy dokumentu programowego napisali, że coraz większym problemem dla funkcjonowania państwa jest inflacja przepisów prawnych i dramatycznie niska jakość tworzonych regulacji, a tworzone prawo jest niespójne, nieprzejrzyste i niestabilne. Wtedy to powstała koncepcja powołania w Polsce Narodowego Centrum Legislacji (NCL), wzorowanego na brytyjskim Urzędzie Radcy Parlamentarnego, które powinno wykonywać usługi legislacyjne dla potrzeb rządu, Sejmu, Senatu, wszystkich podmiotów posiadających inicjatywę ustawodawczą. NCL w planach miało zastąpić Rządowe Centrum Legislacji. I niestety, tak się nie stało.

Platforma zdecydowanie wypowiadała się przeciw centralnie sterowanej gospodarki. Planowano w omawianym dokumencie wprowadzenie obowiązku przeprowadzania Okresowych Przeglądów Regulacji (OPR) w celu usuwania lub upraszczania przepisów najbardziej restrykcyjnych i uciążliwych dla przedsiębiorców i obywateli. Częstotliwość Okresowych Przeglądów Regulacji miała być przeprowadzana dwa razy w roku. I niestety tak się nie stało.

I oczywiście w tymże dokumencie znalazł się potwierdzony i ogłoszony wcześniej w 2004 roku postulat wprowadzenia podatku liniowego: Pisano wtedy: „[…] podatku liniowego „3×15”, oznaczającego stawkę 15% dla podatków VAT, PIT i CIT, przy jednoczesnej rezygnacji z wszelkich ulg i stawek preferencyjnych. Koncepcja ta winna być zmodyfikowana i przy ustaleniu wysokości stawki podatku liniowego powinna być utworzona ulga w postaci kwoty wolnej od podatku dla podatnika, małżonka i dzieci.” I niestety, tak się nie stało.

Pisano w owym dokumencie o konieczności obniżenia kosztów pracy. Znajdziemy deklaracje dotyczące niższej składki rentowej dla wszystkich pracowników, dla osób wchodzących na rynek pracy po raz pierwszy.

Znajdziemy nawet program dotyczący infrastruktury (budowa autostrad, modernizowanie i utrzymywanie dróg, funkcjonowanie kolei). Zadano pytanie i zasugerowano odpowiedź: Jak poprawić efektywność administracji drogowej (odpowiedź była oparta na koncepcji gruntownego przekształcenia modelu organizacyjnego Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad).

W programie znalazło się uzasadnienie koncepcji Platformy dotyczące w miarę szybkiego wejścia Polski do strefy euro: „Istnieje wiele przesłanek natury ekonomicznej wskazujących na to, że przyjęcie euro leży w strategicznym interesie Polski. Będzie oznaczało jeszcze pełniejsze włączenie naszego kraju w struktury gospodarcze Unii Europejskiej i stworzy możliwość wywierania większego wpływu na decyzje podejmowane w ramach Unii, między innymi poprzez współuczestniczenie w decyzjach podejmowanych przez Europejski Bank Centralny.” Przypomnijmy, że dokument został opublikowany w styczniu 2007 roku.

Platforma w swoim programie deklarowała jak najszybszą prywatyzację kopalń. Sugerowano parę wariantów przeprowadzenia prywatyzacji. I niestety – z tego postulatu nie skorzystano.

Właściwie nie ma obszaru działalności człowieka, który nie byłby przeanalizowany i gdzie nie znalazłyby się propozycje, jak go można usprawnić: od rybołówstwa, kulturę po turystykę. Oczywiście poprzez edukację, gdzie sugerowano jak najszybszą likwidację zbędnych kuratoriów, badanie jakości kształcenia. I do tego nie doprowadzono.

Dokument jest ważny i interesujący. Widać w nim klarowne preferencje autorów. Dokument wart przeczytania, nawet, a może przede wszystkim teraz, po ośmiu latach rządów PO.

Siłą PO w owym czasie była popularność „trzech tenorów”. Szyldy partyjne były tożsame z wizerunkiem liderów. Donald Tusk w krótkim czasie, wykorzystując polityczną słabość partnerów – został jedyną twarzą Platformy.

Oczekiwano przede wszystkim od PO stworzenia otoczenia bardziej przyjaznego dla biznesu. Ujawniała się tęsknota za prostymi regułami wolności gospodarczej z1989 roku. Janusz Lewandowski, współtwórca Kongresu Liberalno-Demokratycznego pisał z nadzieją: „Atutem ekipy Tuska może być większa zdolność kształtowania europejskich reguł gospodarczych zgodnie z naszym interesem […] Przede wszystkim gospodarka oczekuje teraz, iż państwo stanie się gwarantem ładu ekonomicznego i zadba o szacunek dla ludzi tworzących bogactwo narodowe.” Donald Tusk bardzo często powtarzał w wywiadach o akceptacji interesów prorynkowych, o dyktacie związków zawodowych, z którymi trzeba walczyć.

Ważną postacią nadającą ton kierunkowi rozwoju PO był Jan Rokita koncentrujący się na innych, niż gospodarka zagadnieniach. Wydawało się, że prace nad programem gospodarczym poprowadzi Zyta Gilowska, jednak tak się nie stało. Prace te koordynował Stefan Kawalec, były wiceminister finansów z ekipy Balcerowicza, wspomagany przez Rafała Antczaka. Zyta Gilowska wielokrotnie powtarzała w mediach, że Platforma Obywatelska chce podatku liniowego, bo jest on sprawiedliwy i tani w poborze i że nigdy jej partia nie zgodzi się na dodatkowe podatki, takie jak obrotowy, ani też żadne inne przejściowe rozwiązania. W sprawach prywatyzacyjnych Stefan Kawalec mówił, że państwo powinno się wycofać z posiadania firm, z wyjątkiem obszarów związanych z przesyłaniem energii i transportem, gdzie należy w całości pozostawić własność państwową.

Powstają pytania czy do wyborców Platformy Obywatelskiej trafiał program partii i co wpłynęło na trwające przez wiele lat poparcie? Socjolog Tomasz Żukowski napisał, że Polacy nie głosowali na liberalną Platformę, ale na Platformę Tuska. Do dnia dzisiejszego wydaje się i dość dziwnym zwycięstwo PO w kraju dość mało liberalnym; czy rzeczywiście Polacy głosowali na to, co słyszeli od Tuska czy od Rokity, że Polskę nie stać na drogi system emerytur górniczych, że powinno być sprywatyzowane jak najwięcej firm. Polska po prostu zaufała Platformie. Wśród wyborców Platformy w 2005 roku 30% mieszkało na wsiach. Socjolog Mirosława Grabowska określiła zjawisko i zwycięstwa wyborcze PO:”oni są silni słabością konkurentów”

Janina Paradowska pisała, że „PO powstało po to, aby uwolnić energię Polaków”. I tak brzmiała w większości opinia mediów przychylnych rządowi i partii.

We wrześniu 2005 roku Jan Rokita bardzo jednoznacznie podkreślał, że Platforma na pewno nie odstąpi od koncepcji podatku liniowego. W tym czasie odpowiedzią PISu było stwierdzenie, że ów podatek nie ma u nich szans. PO przygotowywała się do cięć w wydatkach budżetowych, aby obniżyć deficyt. We wrześniu 2005 roku Mariusz Janicki pisał w „Polityce”” „Frustrujące przy każdych wyborach jest to, że nie wybiera się programu, który potem będzie realizowany. Nie ma wyborców zwycięzców, są tylko zwycięskie partie. […] Wyborca nie ma żadnej gwarancji, że choćby jeden postulat z programu czy to Platformy, czy to PIS będzie literalnie wypełniony.” I właściwie mógłby to być cytat służący zestawieniu programów i ich realizacji większości partii zabiegających o władzę, a potem ją przejmujących.[…]

A przede wszystkim, co dla mnie jest ważne, PO odstąpiła od swoich założeń wolnorynkowych. Uważam, tak jak Andrzej Olechowski, który zaprosił mnie do uczestniczenia w PO i do jej budowania, że partia liberalna jest niezbędna dla budowania nowoczesnego państwa w Europie. Nie będzie to partia głównego nurtu, bo nigdzie na świecie nie jest, ale jej istnienie pozwala utrzymać dobrą kondycję demokracji. Dla mnie niebywale frustrujące było odstąpienie od programu, który przecież był podstawą mojego wstąpienia, po raz pierwszy w życiu, do partii.

            Bardzo dziękuję tym z Państwa, którzy docenili moje zaangażowanie i jest mi niebywale przykro z powodu tych z Państwa, którzy tego nie widzieli.

            Życzę powodzenia.

Z szacunkiem

Smog i politycy.

 e71e5aa24dc910082c83194397f19b93Jeden z krakowskich dziennikarzy napisał świetny tekst poświęcony zagadnieniu szacunku i zaufania, jakim obdarzają ludzie poszczególne profesje. Okazało się (zresztą po raz kolejny), w rankingu profesji, że największym uznaniem cieszą się strażacy (87% deklaracji dużego poważania), a więc zawód o dużej użyteczności, mogący jednoznacznie uosabiać ideę zaangażowanego i bezwarunkowego służenia społeczeństwu. Dodatkowym czynnikiem warunkującym tak duże uznanie dla tej profesji może być to, że  w ich pracę wpisane jest osobiste ryzyko wynikające z bezpośredniego zagrożenia życia lub zdrowia. Kolejne trzy miejsca w owym rankingu zajmują profesor uniwersytetu (82% deklaracji dużego szacunku), robotnik wykwalifikowany (na przykład murarz, tokarz) oraz górnik. Nieco mniejszym prestiżem cieszy się inżynier pracujący w fabryce. Potem idzie cała litania innych zawodów, takich jak pielęgniarka, nauczyciel, lekarz, rolnik, prywatny przedsiębiorca, właściciel małego sklepu, czy księgowy.  Szóste miejsce od końca zajmuje ksiądz, a potem już spadamy w dół: a więc minister, makler giełdowy, radny gminy, poseł na sejm, działacz partii politycznej.

Wracając do tekstu wyżej przywołanego dziennikarza: słusznie zauważył on, że największym prestiżem cieszą się ludzie, którzy sami wybierają zawody i na ich wybory społeczeństwo nie ma wpływu. Najmniejszym zaś szacunkiem i zaufaniem (sic!!) cieszą się ludzie, czy też raczej profesje, gdzie wyborów dokonuje społeczeństwo. Aby zostać radnym czy posłem – potrzebne są decyzje społeczeństwa. To ludzie wybierają posłów czy radnych. Nie można samemu sobie wybrać zawodu posła, czy radnego. Można nim zostać dzięki społeczeństwu. Tak więc ludzie najmniejszym szacunkiem obdarzają … swoje decyzje. No właśnie tak jest.

Dlaczego obok polityków  znalazł się w tytule niniejszego wpisu – smog? A dlatego, że mechanizm jest jakby podobny. Wszyscy nadajemy na przekroczenie norm, na wynikające z tego niebezpieczeństwo dla zdrowia. Kiedy zaś ustalamy możliwość bezpłatnej komunikacji środkami publicznymi, w momencie wysokiego poziomu smogu – to z tego nie korzystamy.  Tramwaje i autobusy nie były w dzień „bezpłatnej komunikacji” przepełnione, a za to samochodów, jak zwykle dużo.  Ale ileż to osób nadaje na to, że „urzędnicy nic nie robią z tym smogiem” i z tymi uwagami …wsiadają do własnego auta.  Jaka to dziwna moralność? Coś dotyczy innych, ale nie mnie. Mieszkałam kiedyś w Szwajcarii i widziałam, jaka istnieje tam współpraca społeczna: jeśli apeluje się o pewne zachowania do społeczeństwa – to społeczeństwo natychmiast się w akcję włącza.

Podsumowując: czy istnieje i jeśli tak, to  jaka  łączność pomiędzy zaufaniem do polityków, a reakcją mieszkańców na prośbę o współpracę? Ano być może taka, że nie traktujemy poważnie spraw, na które mamy wpływ. Czy ktoś zostanie strażakiem czy lekarzem – nie będziemy w stanie na to wpłynąć, ale jeśli będzie chciał zostać posłem – to i owszem. Jeśli nawet moje „własne spaliny” mogą pogorszyć stan powietrza w Krakowie – to nie tłumaczmy, że „co tam, jeden samochód więcej”, ale korzystajmy z komunikacji publicznej. Może kiedyś tak się stanie, że zaczniemy traktować z pełnym szacunkiem swoje własne decyzje.

 

Nowy rok 2016

kartkinowyrokzokazjinowegoroku20141661

Przede wszystkim życzę Państwu, jak i sobie – zdrowia. Bez niego wszystkie plany się sypią. Zdrowia i zdrowia dla przyjaciół i rodziny. Życzę także wierności swoim poglądom i odwagi.

Dla mnie nie będzie to łatwy start w 2016 rok. Złożyłam rezygnację z członkostwa w Platformie Obywatelskiej. Pierwszej partii w moim życiu, którą współtworzyłam w 2001. Nosiłam się  z zamiarem odejścia od dość dawna. To nie jest proste. Decyzja rodziła się i narastała z każdym miesiącem. Napisałam 7 stron uzasadnienia, które złożyłam w Zarządzie krakowskiej PO. Starałam się swoją decyzją nie zaszkodzić PO przed wyborami, wszak to „moje dziecko”…. . Pierwsza partia w życiu człowieka, to nie takie-tam sobie. Nie chcę mówić, ani pisać nic złego o PO, bo tak się nie robi. Poza sytuacją trudną  do zaakceptowania przeze mnie w wymiarze ogólnopolskim, w znacznym stopniu dołożyła się sytuacja w małopolskiej, jak i krakowskiej PO. Prawdę powiedziawszy był to zanik jakiejkolwiek działalności. Nie działo się nic. Mnie, jako wieloletnią harcerkę i przedsiębiorcę z 25 -letnim doświadczeniem denerwowała stagnacja, totalny brak jakiekolwiek aktywności, która powinna być  inspirowana przez zarząd  – dla członków Platformy, jak i ludzi spoza partii (aby im przypominać o istnieniu małopolskiej Platformy).  Aktywności nie było, nie było także i inspiracji. No właśnie, ale przecież dowodzenie i zarządzanie między innymi, jak pisał Peter Drucker („papież” zarządzania) – to wykorzystywanie potencjału załogi.
W życiu zdarza się i tak, że wspólne drogi się rozchodzą. Niekiedy dyskomfort wynikający z trwania na wspólnej drodze jest już tak uciążliwy, że trzeba uczynić coś, co jest bardzo trudne, ale konieczne. Polecam (dla zainteresowanych) do poczytania moje uzasadnienie decyzji. Może to ciekawa literatura „polityki z wewnątrz i z dystansem” 😉