Jaką wartośc ma wiedza?

klienci

Pytanie z dziedziny młodych ludzi namawianych do edukacji. Czy wykształcenie, wiedza ma wartość, i jeśli tak – to jaką. Moja babcia mówiła, że „to, co masz w głowie, to nikt tego nie zabierze”. No i co, pytają moi studenci, mamy w głowie i nic z tego nie wynika. Jaką wartość ma wiedza, profesjonalizm?

Parę dni temu byłam uczestniczką jury przyznającemu nagrody miasta Krakowa. I, proszę sobie wyobrazić, nie daliśmy żadnej nagrody za osiągnięcia naukowe. W Krakowie!!!  Słyszymy od czasu do czasu o osiągnięciach tego, czy innego zespołu na tej, czy innej uczelni. I okazuje się, że nie ma komu przyznać takiej nagrody. Pytałam pana rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego – jak to możliwe, że nie ma żadnego złożonego wniosku. Pan rektor powiedział, że zgłasza i przypomina dziekanom wydziałów, że mają możliwość zgłaszania osób do nagród (a jest to dość interesujący zastrzyk finansowy).  Przypomina – a wniosków nie ma. Dlaczego, zapytacie Państwo? Ano dlatego, że ludzi zżera zawiść, zazdrość. Można dostąpić podziwu i uznania za granicą, ale we własnym środowisku nie.

To samo ponoć dzieje się wśród aktorów. Jak mi powiedziano, bardzo niedobrze jest przyznać młodemu muzykowi, aktorowi, rzeźbiarzowi jakąkolwiek nagrodę – bo środowisko go „zamorduje”. Wiedza, dążenie do profesjonalizmu nie znaczy więc nic, ba, jest nawet przeszkodą. Marnością, próżnością. I po co to komu. Zamiast tego, można się zaprzyjaźnić, stulić uszy po sobie, udawać głupka – wtedy może coś spadnie z pańskiego stołu.

Stanowiska inne? Tam też nie potrzebna jest wiedza. A nawet  odwrotnie wypada powiedzieć „ja , co prawda na tym się nie znam, ale z zadowoleniem przyjmuję stanowisko”. I lata swoje mam, a wciąż nie rozumiem.

PS Babcia chyba nie miała racji 🙁

Metoda na miasto.

888923_inmsg1Jestem już radną wiele lat, widzę i analizuję różne miejskie sprawy. I obserwuję zmianę metod „postępowania z miastem”. Zasadniczą rewolucję w podejściu do finansów wprowadziły fundusze europejskie. Wyglądało to (i wciąż wygląda) następująco: są pieniądze do wzięcia na jakiś cel (niekiedy zupełnie zbyteczny miastu) – ale są, więc brać trzeba, ale (sic!!) część należy dołożyć z budżetu gminy. Więc składany jest projekt, a następnie na wszystkich się naciska (na radnych, urzędników) pod tytułem: mamy pieniądze na inwestycję; trzeba tylko dołożyć i to szybko, bo tamte, europejskie przepadną. Tak narodziła się METODA. Teraz z niej korzystają co inteligentniejsi: najpierw się załatwia, podpisuje kontrakty, zaprasza głowy państw – a potem stosuje nacisk na gminę: pod tytułem szybko, dajcie kasę, bo … (i tu wpisuje się dlaczego szybko i bez dyskusji).

Posłużę się dwoma przykładami, wbrew pozorom dość podobnymi, jeśli chodzi o wykorzystanie metody. Zapewne takich przykładów można znaleźć o wiele, wiele więcej. Pierwszym niech będzie dyrektor Teatru Vartiete: wykorzystał „metodę  europejskich funduszy”(zwaną dalej w skrócie MEF) doskonale: na korytarzu w urzędzie miasta zakomunikował, że musi (sic!!) dostać pieniądze, ponieważ… już podpisał kontrakt z autorem sztuki, reżyserem i aktorami. Tak więc sprytnie wykorzystano MEF.

Kolejny: bardzo proszę: wczorajsza sesja rady miasta: Kościół organizuje Światowe Dni Młodzieży. Już w poprzedniej kadencji jako jedyna osoba, przy absolutnej euforii obecnych na sali obrad dygnitarzy, radnych i urzędników konsekwentnie dopytywałam się o sposób finansowania imprezy. Dostałam dość wymijające odpowiedzi (właściwie ich nie otrzymałam w ogóle). I cóż mamy teraz? Nieco czasu upłynęło – i stoimy w tym samym miejscu. Nikt nie wie ile będzie kosztowało miasto, gminę, państwo – takie wydarzenie. Ale za to  już od czasu poprzedniej kadencji zdołano wykorzystać metodę MEF: wczoraj najbardziej podkreślano to, że papież już się zapisał (i to z numerem jeden!!) na przyjazd na ŚDM, że będzie fajnie (jak powiedziano z radością światowe dni są katolicką akcją matrymonialną, ludzie tak się poznają, a potem zakładają rodziny). Pieniędzy nie ma i nie wiadomo skąd je zabrać i komu. Tak więc wszyscy czekają, co będzie dalej, może ktoś to ogarnie: a pieniądze dać trzeba: wszak papież się zapisał i 300 tysięcy wiernych. Metoda się sprawdza.

Cóż pozostaje teraz: przede wszystkim APEL: musimy to okiełznać, poradzić sobie z coraz bardziej i częściej stosowaną metodą MEF. Ktoś musi powiedzieć : nie. Zróbmy  wszystko według porządku: najpierw projekt, potem negocjacje, dialog, a potem dopiero kasa. Inaczej  się rozpadnie i już nikt nie będzie ani panował ani odpowiadał za budżet Krakowa.