Wśród dzieci w wieku 5-6 lat połowa jest uzdolniona matematycznie, a aż ¼ wykazuje ponadprzeciętne zdolności w tym kierunku. Jak pokazują badania, okres przedszkolny jest kluczowy dla rozpoznania matematycznych kompetencji dziecka i ich naturalnego rozwoju. Dlatego edukacja w tym zakresie powinna rozpoczynać się w pierwszych latach życia i powinna być odpowiednio kontynuowana na etapie szkolnym .
Mimo optymistycznych danych mówiących o dużym matematycznym potencjale przedszkolaków, warto zauważyć również drugą stronę medalu – zdolności, które wykazują dzieci w tym wieku bardzo szybko zanikają po rozpoczęciu formalnej edukacji. Po ośmiu miesiącach nauki w szkolnej ławie, w badanej grupie pierwszoklasistów wybitne uzdolnienia wykazywał już tylko co ósmy uczeń.
W tradycyjny program nauczania istnieje przekonanie, że dzieci w tym samym wieku są na tym samym poziomie rozwoju i mają bardzo zbliżone umiejętności i potencjał. System oświatowy dostosowany jest do tzw. „przeciętnej”. Specyficzne predyspozycje dzieci „gubią się” na tle średniej – zarówno w przypadku dzieci uczących się wolniej, jak i tych wyjątkowo uzdolnionych. A przecież o wybitne talenty trzeba zadbać już na wczesnym etapie rozwoju, inaczej dziecko może poczuć się nieakceptowane ze względu na swoją „inność” i przystosuje się do poziomu swoich rówieśników.
Nie rozpoznanie w porę małego geniusza, grozi złamaniem jego charakteru i zmuszeniem do dostosowania się do niższego poziomu, a to może negatywnie wpłynąć na zachowanie dziecka. Często nawet pedagodzy nie posiadają wystarczającej wiedzy, by spośród swoich podopiecznych dostrzec tych wybitnych, którzy powinni być stawiani przed wyższymi wyzwaniami intelektualnymi. Zmuszanie do przystosowania się i „normalnych” dziecięcych zachowań nie sprzyja rozwojowi dziecka, musimy zapewnić mu to czego potrzebuje, aby mogło czuć się dobrze.
Naukowcy od lat spierają się o to, co leży u źródeł powstawania dzieci wybitnie uzdolnionych. Są co najmniej dwie koncepcje: pierwsza mówi o tym, że sprawcami całego zamieszania są geny, a inteligentne dzieci mają po prostu inaczej zbudowany mózg. Kilka lat temu naukowcy z amerykańskich instytutów zdrowia przebadali 200 małych geniuszy. Porównując ich DNA z materiałem genetycznym mniej inteligentnych rówieśników uznali, że za inteligencję człowieka odpowiada kilka genów, które mają zdecydowanie większy wpływ aniżeli środowisko, w jakim dorasta dziecko. Część naukowców i psychologów nie zgadza się jednak z takim podejściem. Zwracają uwagę na to, że przyczyna wybitnej inteligencji dziecka leży gdzieś pośrodku – między genami a uwarunkowaniami społecznymi. – To jest naukowo nierozstrzygnięty problem. Na pewno przyczyną są działania rodziców sprzyjające rozwijaniu kompetencji i zdolności, które odkrywają u swoich dzieci.
Jak wyglądają polskie „zasoby” genialnych dzieci? Nie wiadomo. Próżno szukać statystyk, a media nie donoszą o rewelacyjnych przypadkach. Przejrzałam prasę z ostatnich kilku lat. Nie ma w niej informacji o szczególnie uzdolnionych polskich dzieciach.
Za to od czasu do czasu słyszymy o genialnych przypadkach dzieci w innych krajach.
Heidi Hankins w wieku dwóch lata sama nauczyła się czytać. Potrafiła też wykonywać proste obliczenia matematyczne, takie jak dodawanie i odejmowanie. Jej iloraz inteligencji (159) jest wyższy niż 98 proc. Brytyjczyków . Elise Tan-Roberts znalazła się w Mensie w 2009 roku. Miała zaledwie dwa lata i już potrafiła liczyć do dziesięciu w dwóch językach. Zanim skończyła roczek umiała rozpoznać zapis swojego imienia. 5-letnia Karina Oakley może pochwalić się ilorazem inteligencji równym słynnemu fizykowi Stephenowi Hawkingowi.
Z kolei jej rówieśnik z Londynu, Ishaan Yewale zna na pamięć trasy ponad 600 autobusów i mówi w dwóch językach, itd., itd.
Jeden z najwyższych ilorazów inteligencji na świecie ma Chris Langan – 195 punktów. Zaczął mówić, gdy miał sześć miesięcy, w wieku 3 lat sam nauczył się czytać, a jako 16-latek opanował „Principia Mathematica” Bertranda Russella i Alfreda Northa Whiteheada.
Wybitne dziecko Niemcy nazywają Wunderkind, Rosjanie – Sokratesik, Amerykanie – child prodigy. W Polsce do przypadków uzdolnionych dzieci podchodzi się ostrożnie. Nie ma nawet w języku polskim takiego pojęcia, jak w wyżej wymienionych. Z jednej strony jest dobrze, ponieważ nie ma u nas, tak jak w wielu innych krajach zbyt wielu rodziców, którzy chcą odkryć w swoim dziecku geniusza, ale tez w naszym kraju jest specyficzna ślepota nie pozwalająca odkryć w dziecku indywidualności i wybitnego talentu.
Jak pokazują badania opublikowane przez tygodnik „Science” – zły nauczyciel może zniszczyć talent. Badacze z Uniwersytetu Stanowego Florydy prześledzili losy ponad 800 par bliźniąt, które uczyli różni pedagodzy. Okazało się, że pod kierunkiem niekompetentnego nauczyciela dzieci, niezależnie od predyspozycji genetycznych, osiągały bardzo niskie wyniki. Tymczasem w klasach prowadzonych przez dobrych nauczycieli wyniki poszczególnych dzieci znacznie się różniły. Większość uczniów radziła sobie przynajmniej wystarczająco, a szczególnie uzdolnione dzieci wypadały świetnie.
W Finlandii, której edukację ocenia się najwyżej – dostać się na studia pedagogiczne jest trudniej, niż na medycynę i na prawo. Wyniki badania pokazują, że w porównaniu do innych państw OECD w Finlandii mamy do czynienia z dość dużymi grupami klasowymi w których prowadzone są zajęcia. Wskaźnik uczeń/nauczyciel jest wysoki i osiąga wartość 16,5 ucznia na jednego nauczyciela. W Stanach Zjednoczonych wartość ta kształtuje się na poziomie 15,3, w Wielkiej Brytanii osiąga 13,4, a w Niemczech 13,7. W rezultacie na jednego nauczyciela w szkole podstawowej przypada w Polsce zaledwie 10,5 ucznia, co jest jednym z najniższych wskaźników w krajach OECD (średnia 16,4); w gimnazjum wskaźnik ten wynosi 12,5 w Polsce i 13,7 dla krajów OECD.
Niniejszy tekst nie jest żadną sugestią ani podsumowaniem problemu, ale raczej inspiracją do zadania sobie wielu pytań.