I znów zaniedbałam bloga. No cóż ludzie mniej chętnie czytają długie wypowiedzi, a chętniej „ćwierkanie”.W „międzyczasie” napisałam list do Gazety Wyborczej (wydrukowany !! bodajże 26 maja), gdzie apeluję do dziennikarzy gazety, aby nie zamieniali jej w kolejny tabloid, w którym pezpardonowo traktuje się ludzi. Ale dzisiaj o innym wydarzeniu: o kandydatach na prezydenta Krakowa. Tytuł niniejszego wpisu jest oczywiście zabiegiem PP. Poczytają, jak zobaczą tytuł (tak się dzieje wszędzie). Król jeszcze żyje i ma się dobrze (ba, powiedziałabym, że coraz lepiej), a skórę już inni rodzielają. I tak się zastanawiam nad mechanizmem ludzkiego myślenia. Zarządzanie (prawdziwe, to z wizją i konsekwencją) nie jest łatwe. Wielu kandydatów nie ma o zarządzaniu (prawdziwym, a nie „knuciu politycznym”) żadnego pojęcia, ale chcą być prezydentem. Moim zdaniem, jesli to ma być rzetelny i dobry prezydent – to poza pojęciem o zarządzaniu, powinien znać problemy Krakowa, jego mechanizm. Inaczej będzie się go uczył przez czas, który będzie stracony dla miasta.
To po pierwsze, po drugie widać, jak wszyscy traktuja tzw. „organ wykonawczy”. Przecież w zarządzaniu organ wykonawczy jest … wykonawcą tego, który buduje uchwaly, ma koncepcję etc. A tutaj wszyscy wiedzą, że jest to system prezydencki, a więc taki, gdzie nieprawdą jest to, co zostało napisane. Rada jest słaba w swoich kompetencjach, a poza tym odpowiedzialność zbiorowa jest żadną odpowiedzialnością. Tak więc wszyscy chca być „wykonawcą”. Nie poraża ich duże zadłużenie miasta, odpowiedzialność (eeee, właściwie znikoma, więc da się przeżyć). Chcą się wpisać w historię świata. Kiedyś, kiedy byłam w Efezie widziałam resztki po świątyni poświęconej Artemidzie. W 356 p.n.e. świątynię spalił szewc Herostrates w nadziei, że ten występek unieśmiertelni jego imię. I co dziwne – tak się właśnie stało. Świątynia przestała istnieć, a imię szewca pozostało.
Nie proponuję spalenie świątyni, ale proszę popatrzeć, jak w dalszym ciągu – trwa walka na wszekich frontach o unieśmiertlenienie. Przecież nikt nie uważa, że zabiega o zostanie prezydentem ze względu na dobro miasta, że ma w sobie walory, które pozwolą Krakowowi stac się piękniejszym, zasobniejszym … Chcą raczej być, jak ów Herostrates.
Czytam książkę Williama Dalrymple o współczesnych Indiach i ludziach tam żyjących. Książkę polecam.