Kret

Wszystko wskazuje na to, że kończą mi się wakacje. Wróciłam dzisiaj z urlopu i stwierdziłam, że chyba trzeba się zabrać do pracy. Najgorsze są pożegnania i powroty do pracy. Pożegnania miejsc, ludzi, z którymi sie spędzało urlop i powroty dopracy. Zmiany miejsc powodują pogłębienie świadomości przemijania czasu. To się już nie powtórzy. Zostawmy jednak dywagacje dotyczące przemijania. W ramach powolnego powrotu do tego, co mnie czeka od jutra, wybrałam się do kina na film „Kret”.

Zaliczony przez selekcjonerów Festiwalu Polskich Filmów w Gdyni do ścisłego grona „ekstraklasy polskiego kina” obraz Rafaela Lewandowskiego „Kret” to film opowiadający o współczesnych bohaterach zmagających się z  tajemnicami swoich najbliższych.

Pełna niespodziewanych zwrotów akcji historia Pawła (Borys Szyc), którego rodzinne szczęście z dnia na dzień zatruwa artykuł szkalujący dobre imię jego ojca i wspólnika w interesach (Marian Dziędziel). Paweł rozpoczyna prywatne śledztwo, by odkryć prawdę i oczyścić ojca z zarzutów.

Kret” jest fabularnym debiutem nagradzanego na całym świecie (festiwale Cinéma du Réel, w Paryżu i  New Documentaries – MOMA w Nowym Jorku) dokumentalisty Rafaela Lewandowskiego i operatora nominowanego do Oscara „Królika po berlińsku” Piotra Rosołowskiego.

Film mnie zdenerwował i dlatego o tym piszę. Pomijam to, że jest nudny i przewidywalny (w pewnym momencie wiadomo, jaki będzie koniec filmu). Istnieje w nim jeszcze większe zagrożenie; mianowicie kreuje on nową mitologię. Zapewne powstanie coraz więcej filmów w taki sposób oceniający przeszłość. I to tę, którą pamiętam. Film opowiada o pracowniku Służb Bezpieczeństwa (SB). Bardzo aktywnym, „jednym z lepszych”(jak mówi jego óczesny przełożony).  I ów ubek, kłamiący do końca swoich najbliższych, tchórzliwy facet pokazany jest przez 41 letniego reżysera i scenarzystę filmu, jak człowiek, którego okłamano, zaszczuto, zaszantażowano i dlatego zaczął donosić. Tak więc, być może, za jakiś czas powstawać będą jedynie takie filmy, w których pokazywane służby bezpieczeństwa będą składały się tylko i wyłącznie z tych biednych ludzi, godnych współczucia. Przecież ich tylko szantażowano, zmuszano etc. A więc ja protestuję przeciwko takiemu przedstawianiu historii Polski. Historii, którą pamiętam. Wielkim błędem było zatajnienie teczek i nie otwarcie archiwów – tego zdania nie zmienię. Wtedy wszystko byłoby jasne. Inne kraje tego dokonały i kropka. W Polsce nie dokonano otwarcia archwów i … być może już w niedługiej przyszłości będziemy oglądali coraz więcej obrazów takich, jak „Kret”. Rafael Lewandowski opowiada o czasach, w których miał 11 lat. Opowiada więc cudze interpretacje tamtych wydarzeń. Zapewne uwierzył tym, którzy tak właśnie opowiedzieli o słabych, nieszczęsnych ubekach, których ktoś tam zmuszał do donoszenia. Piszę o przesłaniu filmu, które mnie zdenerwowało,  a nie o grze aktorów. Zapisuję się do grona wielbicieli niesamowitego Mariana Dziędziela, który został uhonorowany nagrodą na 36. FPFF w Gdyni w kategorii Najlepsza Drugoplanowa Rola Męska. Aktorzy byli świetni, ale film, niestety bardzo mnie rozczarował.

Autor

jantos

Moje życie zawodowe jest z pracą ze studentami. Ukończyłam dwa fakultety, ale już pod koniec drugiego rozpoczęłam pracę na uczelni (najpierw na AGH, potem przez 40 lat na Uniwersytecie Jagiellońskim). Ale także przez 23 lata prowadziłam działalność gospodarczą, byłam członkiem prezydium Izby Przemysłowo - Handlowej w Krakowie ; przez 22 lata byłam radną Krakowa (wiceprzewodniczącą Rady Miasta, a potem przez dwie kadencje przewodnicząca Komisji Kultury)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *