PO zyskuje a PIS wciąż traci

Gdyby wybory parlamentarne odbyły się na początku września, 43 proc. osób deklarujących, że na pewno wzięłyby w nich udział, zagłosowałoby na PO, a 23 proc. na PiS; próg wyborczy przekroczyłoby jeszcze tylko SLD z 13 proc. wynikiem – wynika z sondażu CBOS.

Poza Sejmem – wynika z sondażu – znalazłoby się m.in. PSL, które otrzymało poparcie 3 proc. ankietowanych deklarujących udział w wyborach.

Poparcie dla PO wzrosło, w porównaniu do sondażu z sierpnia, o 2 punkty proc., a dla PiS zmniejszyło się o 6 punktów proc. Notowania SLD poprawiły się w stosunku do badania z poprzedniego miesiąca o 4 punkty proc.

Uczestnictwo w wyborach zadeklarowało 63 proc. ankietowanych.

Tak piękne wyniki dla PO są wyraźną prowokacją dla tego, aby zostawić wszystko tak, jak jest: niczego nie ruszać. Ludzie zmian nie lubią. Tak więc część PO jest za szybkimi, dość bolesnymi zmianami (chociażby w finansach publicznych), które potem dadzą pozytywne wyniki; część zaś mówi: jest pięknie, nic nie ruszać, niech się toczy dalej. No cóż czekamy na to, która z grup zwycięży. Czekamy, czekamy.

Ruszyły Związki Zawodowe Nauczycieli. Tutaj proszę o uwagę Państwa na  wpis niżej z 4 września. Mały film, który jest przypisem do tejże sytuacji. Nic dodać, nic ująć.

Wpis posesyjny

Wczoraj do późnego wieczora trwała sesja rady miasta. Niestety, atmosfera już jest tak bardzo wyborcza, że trudno dojść do jakichkolwiek porozumień. Cokolwiek się zrobi – ma, jak twierdzą oponenci, walor wyborczy. Tak więc, szanowni mieszkańcy naszego pięknego miasta; prawda jest taka, że do końca kadencji niewiele dobrego doświadczycie od radnych, także niewiele dobrego od prezydenta, który też dostał przedwyborczego kopa, a ponieważ czuje zagrożenie (po raz pierwszy od 8 lat autentyczne zagrożenie dla swojej prezydentury) toteż będzie wszędzie otwierał to, co zamknie następnego dnia (bo nie gotowe), to, czego sie nie da utrzymać, bo za drogie dla miasta etc. etc. Pośpiech widoczny jest i będzie wszędzie.

Mój osobisty problem polega na tym, że koniecznie trzeba wnieść poprawki do pewnego niedobrego dokumentu urzędników prezydenta. Jeśli ja je złożę – to klub oponencki poprawki (bez względu na ich treść!!) –  „uwali”. Wymyśliłam, że zaproszę do poprawek radnego z tegoż klubu. Złożymy je obydwoje, więc , dla dobra ludzi, poprawki zostaną przegłosowane przez dwa kluby. Ale, ale okazało się, że szef klubu PIS zabronił członkom swojego klubu mieć jakiekolwiek kontakty (!!) z klubem PO. To się nie mieści w głowie. I niech mi ktoś powie, chociażby opierająć się na powyższym przykładzie, że nie mają sensu jednomandatowe okręgi wyborcze. Takie absurdalne wydarzenie nie miałoby szans zaistnieć. Nie będe rozwijała watku. Muszę coś wymyślić, ponieważ poprawki muszą się znaleźć w dokumencie!!!

Niech nastąpią kiedyś jow!! (jednomandatowe okregi wyborcze)

Obchody rocznicy Solidarności w Krakowie

Pytanie, czy każda rewolucja, każda zmiana społeczna odbywa się według tego samego schematu staje się ostatnio wobec obchodzonych uroczystości powstania Solidarności pytaniem jak najbardziej na czasie. Niniejsze wywody chciałabym oprzeć na faktach, których byłam świadkiem w Teatrze im. Juliusza Słowackiego w dniu 4 września bieżącego roku. W tym dniu odbyła się uroczysta sesja Rady Miasta poświęcona rocznicy powstania Solidarności. Zanim jednak przejdę do przypomnienia i opisu tego, co stało się na sesji Rady Miasta cofnę się w historii ludzkości do czasów rewolucji francuskiej. Wtedy to bystry i inteligentny prawnik, polityk, żyrondysta  Pierre Victurien Vergniaud, który stracił życie na szafocie napisał słynne zdanie, że „rewolucja, tak jak Saturn, pożera swoje własne dzieci”. Vergniaud wiedział, co pisze. Sam doświadczył kanibalizmu rewolucji. Zobaczył i zrozumiał, w jaki sposób to się odbywa. W kwietniu 1793 roku Vergniaud oprotestował  bez skutku – pomysł stworzenia Trybunału Rewolucyjnego, co stało się dla posłów pretekstem do rozpętania kampanii ukazującej żyrondystów jako zdrajców rewolucji i wrogów ludu. Rosnąca wrogość wobec żyrondystów w Konwencie i w rewolucyjnym Paryżu zmusiła Vergniauda do ukrywania się. Starał się jednak w miarę możliwości odpierać w parlamencie niektóre zarzuty, jednak dawnej popularności nie był w stanie odzyskać. W październiku1793 roku, pod wpływem sankiulotów i wobec rosnących ataków kontrrewolucji, Komitet Ocalenia Publicznego zdecydował się osądzić dwudziestu dwóch uwięzionych żyrondystów przed Trybunałem Rewolucyjnym. Po ustawionym z góry procesie wszyscy zostali skazani na śmierć. Pierre Vergniaud zginął 31 października na Placu Rewolucji, zgilotynowany jako ostatni z towarzyszy.

            Kiedy rewolucja zwyciężyła – jej twórcy zaczęli się wzajemnie systematycznie likwidować. Przypomnieć jedynie można i to, że jednego z jej głównych filarów Dantona stracono w marcu 1794 roku. Skazano go na śmierć na podstawie poszlakowego procesu, opartego na raporcie współpracownika Robespierra, Saint – Justa. Proces Dantona miał charakter pokazowy. Przed śmiercią powiedział on do Robespierra prorocze słowa : „Pójdziesz za mną”. Śmierć Dantona stała się początkiem końca Robespierra, gdyż został on zgilotynowany niewiele później, w lipcu tego samego roku. Robespierre przeżył Dantona jedynie cztery miesiące. Przypomnienie faktów z historii ma sens. Można by prześledzić inne rewolucje, gwałtowne zmiany ustrojów etc i wszędzie najprawdopodobniej odbywałoby się to według powyższego schematu.

            Trudno więc się dziwić temu, że i Solidarność w swoim kolejnym etapie istnienia wślizguje się w sprawdzony przez ludzkość wzorzec zachowań. Zaczyna się to, co można było przewidzieć. Zawłaszczanie historią, odbieranie jej części społeczeństwa, uzurpacja, że jej kontynuatorem są tylko pewni Polacy. Smutne były, właśnie z tego powodu, obchody 30 rocznicy powstania Solidarności w Krakowie w Teatrze im. Juliusza Słowackiego. Część obecna na uroczystej sesji Rady Miasta poczuła się wyobcowana, zwracano się  już nie do nich, pominięto ich, starano się zabrać im część ich życiorysów. Przewodniczący NSZZ „Solidarność” – Janusz Śniadek nie wspomniał czasów zwycięstwa Solidarności w Krakowie, nie mówił o działalności Huty, ale odwoływał się jedynie do polemiki z Donaldem Tuskiem z obchodów w Gdyni.  Tam też , w Gdyni, Henryka Krzywonos – Strycharska powiedziała, że wszystkim, którzy byli w „Solidarności” należy się szacunek i że słowo ‘solidarność” zobowiązuje. Niestety, zapomniano o tym także i w Krakowie. I nie powiedziano nic, co mogło by scalać, ale powiedziano wiele, aby obecnych na sali – rozdzielić.

            W czasie rewolucji we Francji, kiedy zaczął się kolejny etap jej istnienia i kiedy już nie monarchia i Ludwik XVI („obywatel Kapet”) stał się pierwszoplanowym wrogiem, mobilizującym wszystkich, młody jakobin, Antoine Louis de Saint-Just :powiedział, że wrogów ojczyzny (a miał tutaj na myśli swoich współtowarzyszy walki z czasów zwalczania monarchii) się nie sądzi (a tego chcieli żyrondyści), lecz po prostu – zabija. Dobrze więc, że dzisiaj mamy nowe czasy, w których nie można realizować pomysłów de Saint-Justa. Chociaż być może jest i tak, że historia nie zawsze jest nauczycielką życia lub może po prostu, jak twierdził  Fryderyk Nietzsche historia nie istnieje, a są tylko interpretacje.

 

 

Unia Europejska i Kant

Chodzi oczywiście o Immanuela Kanta. Dzisiaj pisząc artykuł zajrzałam do eseju Kanta „Vom Ewigen Frieden” (z 1795 roku !!) i tam znalazłam tekst przestrzegający ludzkość przed powstaniem światowego, jednego państwa. Gdyby cały świat miał się stać takim państwem, pojawiłoby się – zdaniem Kanta – dwa zagrożenia: albo takie swiatowe państwo szybko przekształciłoby się w nieznośną „despocję”, albo byłoby kruchym imperium targanym wewnętrznymi konfliktami i wojnami. Porządek kosmopolityczny musi się więc opierać na państwach zachowujących „najwyższy autorytet polityczny”, gwarantujący swym wolnym i równym obywatelom prawa i przywileje porządku cywilnego. Dokładniej; ów porządek powinien być federacją takich państw, z których każde kierowałoby się własnymi zasadami „konstytucji republikańskiej”.

Morał: Kant przestrzegał przed koncepcjami jednolitego państwa powstałego na bazie różnorodności wielu państw. Mówił o zagrożeniach.

Pytanie: Czy miał rację?

Obchody rocznicy Solidarności w Krakowie 5

Dzisiejszy wpis będzie kontynuacją wczorajszego. Byłam na uroczystej sesji Rady Miasta z okazji obchodów 30 rocznicy powstania Solidarności. To, co się działo w Teatrze im. Julusza Słowackiego przekroczyło granice dobrego smaku. Po pierwsze nie zastosowano zasad protokołu i wojewodę przedstawiono i zaproszono do głosu na końcu. Pal licho, wszyscy wiedzieli, dlaczego tak to zrobiono. Jednakże wystąpienie Janusza Śniadka – przewodniczącego NSZZ Solidarność było zaczepliwe i agresywne. Poczułam się wykluczona z tego, co się działo wokół. Nie istotne były dla niego czasy sprzed 30 lat, nie wspomniał o Hucie, w której odbywały się najwięsze strajki – za to dużo mówił o premierze Tusku. Sala reagowała aplauzem. Z namaszczeniem został odczytany list Jarosława Kaczyńskiego do Solidarności Małopolskiej. Następnie wyproszono osoby nie będące członkami krakowskiej Solidarności, ponieważ miały się odbyć obrady zamknięte. Zdążyłam podejść do pana Śniadka i powiedzieć mu, że nie życzę sobie, aby zawłaszczał Solidarnością, którą tworzyłam na uczelni, tak samo, jak on gdzieś indziej i niech pamięta o starej zasadzie, że dzieci rewolucji wzajemnie  się   pożerają. A koniec może być równie paradoksalny, jak w poprzednich rewolucjach, gdzie wygrywają i tak obcy, inni, nowi, na których nie zrobi żadnego wrażenia ethos Solidarności, jej świetość etc. W grobie się przewraca Józef Tischner autor zasad etycznych Solidarności, w które wierzył, nie mówiąć już o Janie Pawle II (na którego oczywiście wiele osób się powoływało). Oni obaj zapewne nie życzyliby sobie widzieć Solidarność w takim stanie, w jakim prezentowała się w Gdańsku i w Krakowie. Wytrwałam do końca sesji. Okazało się, że Małopolska Solidarność została wyróżniona na wniosek Rady złotym medalem wybitym na okoliczność 750 rocznicy lokacji Krakowa. Drobiazgiem mało znaczącym może być to, że nie głosowaliśmy takiego wniosku na Radzie.  To po pierwsze, a po drugie nie rozumiem dlaczego Solidarności nie odznaczono złotym medalem Cracoviae Merenti. Na to widocznie zabrakło pomysłu tym, którzy przede wszystkim chcieli skrytykować  panujący rząd i przywalić PO. No cóż, jak mówił Fryderyk Nietzsche historia to tylko interpretacje.

 

Rewolucja pożera własne dzieci

Wrócę jeszcze raz do do obchodów rocznicy powstania Solidarności. Jest  zapewne tak, na co zwrócono mi uwagę, jak w większości rewolucji. Ludzie mają wspólnego wroga i przeciwko niemu konsolidują swoje siły, potem zaś kiedy zwyciężą, dzielą się i walczą między sobą.

 Danton i Robespierr- obaj rewolucjoniści zginęli na gilotynie, ale historia zapamiętała Robespierra jako kata Dantona, a Dantona jako jego ofiarę. Jak pisał Vergniaud „Rewolucja jak Saturn pożera własne dzieci”.  Danton został stracony 30 III 1794 roku. Skazano go na śmierć na podstawie poszlakowego procesu, opartego na raporcie współpracownika Robespierra, Saint – Justa. Proces Dantona miał charakter pokazowy. Przed śmiercią powiedział on do Robespierra prorocze słowa : „Pójdziesz za mną”. Śmierć Dantona stała się początkiem końca Robespierra, gdyż został on zgilotynowany niewiele później, 28 VII 1794 roku.

Cóż można do tego przypomnienia historii dodać, chyba niewiele: po prostu takie są mechanizmy współdziałania ludzi. I gorzkie to jest stwierdzenie.

VAT na książki

Z badań przeprowadzonych w Szwecji wynika, że podwyższenie stawki VAT o określony procent powoduje spadek zakupów książek o ten sam procent, podczas gdy jej obniżenie powoduje proporcjonalny wzrost zakupów. W krajach, które przyjęły wyższe stawki podatku VAT i poprzez to ceny książek są tam odpowiednio wyższe, zauważa się negatywne skutki takich regulacji, m.in. spadek czytelnictwa – wynika z danych zgromadzonych przez Instytut Książki. Moi studenci czytają skserowane fragmenty. Książek nie kupują i nie czytają. Jeśli VAT się zwiększy – to kogóż będzie stac na zakup książek? W Polsce książki są drogie.

VAT na książki to też polityka.

Minister finansów Jacek Rostowski wystąpił do Komisji Europejskiej o przygotowanie propozycji legislacyjnej, która umożliwiłaby Polsce stosowanie obowiązującej obecnie zerowej stawki VAT na książki również w następnych latach.

Zarówno wydawcy jak i księgarze obawiają się konsekwencji wprowadzenia od stycznia 2011 r. 7-procentowej stawki VAT na książki i prasę specjalistyczną.
Podsekretarz stanu w resorcie Maciej Grabowski informuje w nim, że minister finansów Jacek Rostowski wystąpił już do Komisji Europejskiej z prośbą o przygotowanie propozycji legislacyjnej, która umożliwiłaby stosowanie przez Polskę dotyczącej książek i czasopism specjalistycznych podatkowej derogacji (wyłączenie państwa członkowskiego UE z obowiązku wypełniania części zobowiązań płynących ze stosowania prawa wspólnotowego) również po 31 grudnia 2010 r.