Można zadać pytanie – po co w ogóle kobiety w polityce. Otóż po pierwsze choćby dlatego, że stanowią połowę społeczeństwa. Po drugie kobiety jednak nieco inaczej traktują rzeczywistość, mają inne doświadczenia i potrzeby. To połowa widzenia świata i jestem przekonana, iż są to względy w pełni zasadne dla wprowadzenia parytetów. Nasza scena polityczna coraz bardziej zaczyna przypominać wojnę prowadzoną przez młodych mężczyzn. Być może juz niedługo przyjdzie nam się upominać o parytety dla ludzi, którzy ukończyli 45 – 47 rok życia. Trzeba poszukać sposobu, by wyhamować to zjawisko, ponieważ liczenie na to, że ktoś, kto ma władzę – podzieli się nią – jest naiwnością. Społeczeństwa nie traktujące z szacunkiem doświadczenia swoich obywateli zmierzają ku niedobrym rozwiązaniom. Świat powinien być budowany na świeżości i odwadze młodości, ale i na doświadczeniu i pamięci starszych pokoleń, na potrzebach mężczyzn i kobiet.
Kwoty i parytety funkcjonują w różnych demokracjach od dawna. Zwykle wchodzą one w grę, gdy zadaje się konkretne pytania dotyczące sposobu budowy społeczeństwa obywatelskiego. Parytet to sposób na pokazanie kobietom, że mogą walczyć o stanowiska, to zachęcenie ich, by podejmowały wysiłek . Mimo dwudziestu lat nowych, poskomunistycznych czasów ciągle jesteśmy na początku drogi budowania społeczeństwa obywatelskiego. W tym działaniu znajduje się także wprowadzenie regulacji kwotowych. Być może z czasem będzie tak, jak choćby dzisiaj jest w krajach skandynawskich. Kobiety umocniły tam, dzięki parytetom swoją pozycję, pokazały swoje możliwości a następnie odstąpiły od potrzeby stosowania parytetów.
Interesujące jest to, że za parytetami opowiadają się kobiety, które od dawna funkcjonują wewnątrz polityki, przeciw zaś są te “z zewnątrz” i oczywiście mężczyźni. Parytet poszerza wolność, ponieważ pozwala na dokonywanie wyboru nie tylko pomiędzy mężczyznami – tradycyjnie nominowanymi przez innych mężczyzn, ale również pomiędzy mężczyznami i kobietami, które nigdy nie znalazłyby się na listach wyborczych, gdyby nie mechanizm kwotowy.
W Belgii w roku 1994 przyjęto prawo, że jedna płeć nie może stanowić więcej niż ¾ ogółu kandydatów. W Słowenii na listach wyborczych do parlamentu europejskiego musi się znaleźć 40 % kobiet. W Danii wszelkie rady, komitety, komisje sektora publicznego muszą składać się w równym stopniu z kobiet i mężczyzn. W Niemczech od 1994 roku funkcjonuje prawo zobowiązujące wszystkie podmioty nominujące do wysuwania kandydatów obu płci na każde stanowisko. Francja w latach osiemdziesiątych wprowadziła zasadę nie więcej niż ¾ kandydatów jednej płci. Potem zapis ten zakwestionowano i doprowadzono do równego podziału. Większość państw wprowadziła parytety, my Polki walczyłyśmy o 30% i przepadłyśmy. Niektórzy mówią, że kiedy pojawią się parytety, w polityce znajdą się mało interesujące, bylejakie kobiety. Można zapytać z sarkazmem: czy będzie to kosztem wybitnych mężczyzn? Teza zakłada apioryczną doskonałość każdego mężczyzny w polityce. Założenie jest błędne i wiemy o tym wszyscy ci, którzy są obserwatorami i ci, którzy są konstruktorami polityki.