Zastanawiam się, co uczyniła przymiarka PO do zniesienia abonamentu radiowo-telewizyjnego. Przede wszystkim spowodowała niechęć publicznych mediów do partii. Widzę to chociażby obserwując media krakowskie. Telewizja zachowuje jeszcze dystans, za to radio Kraków nie kryje swoich sympatii i pokazuje dystans wobec polityków i samorządowców PO. Przy każdej okazji podszczypuje PO, jak tylko jest to możliwe. Słuchaczami radia są ludzie starsi, ergo ci, którzy chodzą głosować. Tym bardziej jest to nietrafione, że sprawa nie została doprowadzona do końca: jest wciąż w zawieszeniu, co nie robi dobrze ani sprawie, ani pomysłodawcom.
Drugą sprawą zasługującą na uwagę zdaje się być sprawa radnego PW. Za tym kryje się oczywiście bardzo wiele rzeczy. Po pierwsze, czy jest potrzeba chronienia ludzi wykonujących pracę radnego przed ich pracodawcami. Moim zdaniem powinno sie zmierzać, jak już o tym pisałam, w stronę zmniejszenia rady i zawieszenia przez radnych pracy zawodowej na czas pełnienia funkcji w Radzie. Wtedy problemu nie byłoby. Bardzo istotną zaś sprawą jest weryfikowanie pracy radnych, posłów, senatorów. Nie ma instrumentów przydatnych do tej weryfikacji. Być może powinien istnieć obowiązek corocznych sprawozdań umieszczanych w biuletynach czy gdzie indziej. Chociaż, jak znamy życie "Polak potrafi", więc powstawałyby strony nieprawdopodobnych bzdur opisujących aktywność rajców w ich własnej ocenie. Może więc powinny to robić media? Oczywiście nie tak beznadziejnie, jak robi to Gazeta Krakowska, która wystwia opinię i oceny radnych przede wszystkim na podstawie ich obecności na komisjach i sesji. Radny PW był przede wszystkim pobieraczem diety. Nie zrobił niczego, podpisywał się i wychodził. Nie jest, oczywiście, w Radzie wyjątkiem.