Kazimierz Ujazdowski w swoim blogu 12 lipca napisał: Libertarianie lubią powoływać się na Panią Thatcher i jej rezerwę wobec polityki kulturalnej. To prawda ,ze Żelazna Lady ograniczała dotacje na działalność artystyczną i raczej inspirowała mecenat prywatny niż powiększała państwowy. Była jednak przekonana, że narodowe instytucje kultury mają wartość nie podlegającą weryfikacji rynku. W swoich wspomnieniach pisała: „Miałam jednak dogłębną świadomość tego, że narodowe galerie sztuki, muzea, biblioteki, opery i orkiestry tworzą całość z architekturą i zabytkami, wzmacniając pozycję międzynarodową państwa. Nie jest to tylko kwestia dochodów z turystyki, publiczne zamanifestowanie kultury narodu jest równie ważną demonstracją przymiotów danego kraju jak rozmiar produktu narodowego brutto dowodzi jego potencjału” To nie są słowa polityka socjalistycznego, to są słowa Pani Thatcher. "
To nie są słowa polityka socjalistycznego, w tych słowach brzmi duma z cech własnego narodu, jego osiągnięć etc, ale to się nie ma nijak do rozdawnictwa pieniędzy i powiększania udziału pieniędzy publicznych w wydarzeniach kulturalnych (a zwłaszcza tak zwanych instytucji kultury). W kulturze coraz większy winien być udział mecenatu prywatnego i dotowanie przede wszystkim projektów kulturalnych a nie instytucji. Mój wielki szacunek dla mądrości (co by nie powiedzieć!!) mojej imienniczki pani Margaret Thatcher – nieustająco rośnie.