Murray N. Rothbard, uczeń Misesa, ekonomista i libertarianin napisał książkę pt. "O nową wolność. Manifest libertariański", w której znalazły się następujące słowa poświęcone edukacji:
"Najbardziej ambitna próba zwiększenia kontroli nad dziećmi, jaką podjęli zwolennicy szkół publicznych, miała miejsce w Oregonie na początku lat dwudziestych. Stan Oregon, niechętny istnieniu nawet zatwierdzonych przez władze szkół prywatnych, uchwalił 7 listopada 1922 roku przepis, który wprowadzał zakaz działania prywatnych szkół i obowiązek uczęszczania wszystkich dzieci do szkół publicznych. Był to szczyt marzeń pedagogów. Nareszcie wszystkie dzieci miały być poddane „demokratyzacji” w jednolitym systemie oświatowym. Na szczęście w 1925 roku przepis został uznany przez Sąd Najwyższy za sprzeczny z konstytucją (Pierce v. Society of Sisters, June 1, 1925). Sąd Najwyższy orzekł, że „dziecko nie jest wyłącznie stworzeniem należącym do państwa”, i stwierdził, że przepis wprowadzony w Oregonie podważał „podstawową teorię wolności, na której opierają się wszystkie rządy w Unii”. Fanatycy szkół publicznych nigdy już nie posunęli się ponownie tak daleko. Pouczające będzie jednak zdać sobie sprawę, jakie siły zmierzały do zakazu konkurencji ze strony prywatnych szkół w Oregonie. W czołówce zwolenników wprowadzenia tego prawa nie było – jak można by się spodziewać – liberalnych ani postępowych wychowawców czy intelektualistów. Czołówkę stanowił silny wówczas w północnych stanach Ku Klux Klan, który dążył do zniszczenia systemu katolickich szkół parafialnych i chciał zmusić wszystkie dzieci katolików i imigrantów, by poddały się ideologii neoprotestantyzmu i amerykanizacji wpajanej przez szkoły publiczne. Warto zauważyć, że Klan wyrażał przekonanie, iż wprowadzenie takiego przepisu jest konieczne „dla ochrony wolnych instytucji”. Zastanawiające, że najbardziej żarliwymi zwolennikami tak zachwalanego „postępowego” i „demokratycznego” systemu szkół publicznych były skrajnie bigoteryjne odłamy społeczeństwa amerykańskiego, ludzie, którzy z chęcią wytępiliby w Ameryce wszelką różnorodność".
A wielu naszym decydentom marzą się w dalszym ciągu urzędowe zarządzenia, dzięki którym będzie się chroniło, jak mówi dyrektor M. "nasze szkoły" (czytaj "nasze" jako publiczne, samorządowe, inne są już nie nasze). Historia się powtarza. Może się nie powtarza, ale zawsze istniała i istnieje taka część społeczeństwa, która nie ufa mądrości i odpowiedzialności ludzkiej, ale uważa, że podstawą dobrego funkcjonowania społeczeństwa jest KONTROLA. Paskudne słowo. Kontrola, tylko i wyłącznie, bez zaufania nie uczy odpowiedzialności, ogranicza a nie rozwija.