Budownictwo modułowe.

Pisałam już wiele lat temu o możliwościach, jakie daje budownictwo modułowe. W Krakowie powstało zaledwie jedno przedszkole zbudowane w tym systemie i na tym się skończyło. Widziałam, w czasie moich spacerów po Krakowie, że istnieją modułowe przedszkola i szkoły powstałe dzięki prywatnym inwestorom. I miło mi było przeczytać, że w wielu krajach świata stosuje się , z coraz większym zaangażowaniem, tego typu budownictwo. W Krakowie wciąż – nie.

Budownictwo prefabrykowane polega na tworzeniu obiektów z gotowych elementów, wcześniej wyprodukowanych w fabryce. Okna to gotowe elementy wmontowane w ściany, które zaś od razu są wyposażone np. w przyłącza elektryczne. Sam montaż na placu budowy trwa około trzech dni. Następnie układane są dachówki, wykonywana jest elewacja i po 10-12 tygodniach można wprowadzić się do gotowego domu. W Europie znaczną część inwestycji opiera się  właśnie o tworzenie lokali z gotowych elementów. Aż 70% domów w Norwegii powstaje z części prefabrykowanych. W Belgii jest to 30%, a w Niemczech ok. 27%.

Domy kontenerowe i hotele modułowe | Budynki z prefabrykatów

A my przecież mamy pod ręką firmy, które stosują takie metody i są zauważane i doceniane na całym świecie. W Polsce powstał najwyższy modułowy hotel świata, który stanie na Manhattanie. Wysokościowiec, który będzie przy  Szóstej Alei, niedaleko Times Square, to dzieło DMDmodular z podkrakowskiej Skawiny. Na początek na miejscu  powstały cztery pierwsze piętra budowane w klasycznej technologii, a w międzyczasie polska firma zaczęła produkować kolejnych 21 pięter. Na placu budowy pojawiają się w pełni wykończone i wyposażone w instalacje oraz meble, gotowe do montażu pokoje hotelowe, których poskładanie zajmie 21 tygodni. W ten sposób wyrośnie nowy hotel sieci Marriott.

Pięć lat temu, także na Manhattanie stanął nieco niższy 18-piętrowy, modułowy hotel Citizem M Bowery autorstwa Polcomu, kolejnej rodzimej firmy wyspecjalizowanej w budownictwie modułowym. To jeden z pionierów tej branży i to w skali całego świata, który swoje projekty umieszcza  w różnych rejonach globu. Są to budynki, które można stawiać bez względu na klimat.  Są tworzone są modułowe przestrzenie biurowe czy mobilne przestrzenie wypoczynkowe. Ten trend tylko się nasili.

Budownictwo modułowe obniża negatywny wpływ na środowisko i koszty inwestycji oraz redukuje czas pracy na budowie aż o 70 procent. W ten sposób powstają już nie tylko szkoły czy szpitale, ale także luksusowe hotele za oceanem czy domy jednorodzinne. Technologia modułowa charakteryzuje się znacznie lepszą gospodarką materiałami, a także ogranicza emisję CO2. Ma to szczególne znaczenie w przypadku inwestycji realizowanych w centrach miast, gdzie prowadzenie prac budowlanych jest często uciążliwe dla mieszkańców i odciska piętno na miejskiej florze i faunie.

Firm zajmujących się budownictwem modułowym w Polsce jest już sporo. Budynki budowane w tej technologii to często prawdziwe perełki architektoniczne, spełniające kryteria nowoczesnej architektury. Budownictwo to nie ma już nic wspólnego z blaszanymi kontenerami technicznymi, jakie pamiętamy z dawnych czasów.

Na popularności zyskuje budownictwo modułowe

Budowanie w systemie modułowym, to nie tylko szybkie tworzenie przestrzeni biurowych, jak napisałam wyżej, ale ich rozbudowanie, czy składanie.

Jeśli więc rząd narzuca samorządom nowe zadania, które musi realizować, to nie powinno się wykorzystywać do tworzenia przestrzeni biurowych gotowych i przygotowanych do pełnienia funkcji budynków szkolnych, ale być może budować budynki modułowe. Nie powinno się zamieniać sal gimnastycznych na podzielone pokoje biurowe. Wybudowanie sali gimnastycznej (która także można postawić w systemie modułowym) jest bardziej kosztowne i skomplikowane, niż postawienie , w trzy miesiące, biurowca w systemie modułowym.

Wiele szkół, a także i przedszkoli (w tym niepublicznych, realizujących wszakże zadania gminy) poszukuje miejsca dla działalności. Coraz częściej spotykane przypadki zamiany budynków szkolnych na biura urzędu miasta wydają się działaniem krótkowzrocznym i mało gospodarskim.  Może ktoś jednak skorzysta z podpowiedzi i szkoła zostanie szkołą.

 

Pomnikoza zagarnia przestrzeń.

Od paru tygodni w mediach toczy się dyskusja dotycząca postawienia w Krakowie kolejnego pomnika. Tym razem sprawa dotyczy przygotowanego do postawienia (w wyznaczonym przez organizatorów miejscu) pomnika Bogdana Smolenia. Kim był bohater wydarzenia – to za chwilę. Na początku trzeba opisać  metodę obowiązującą przy czynnościach stawiania pomników. Sprawy załatwia się następująco: po pierwsze i absolutnie koniecznie należy  uzyskać zgodę na umieszczenie pomnika. Organizatorzy, zapewne przyjaciele Smolenia zrobili odwrotnie: zamówili projekt, następnie go przygotowali, wyznaczyli miejsce i postanowili uzyskać zgodę miasta ( post factum). Tak by miało być.

Zachęcam więc Państwa do uruchomienia wyobraźni: codziennie ktoś umiera, pozostawiając grupę przyjaciół, znajomych, ci zaś, w dowód sympatii organizują zbiórkę pieniędzy, zamawiają gotowy pomnik i komunikują władzom Krakowa, w którym miejscu chcieliby ów pomnik usadowić. I co Państwo na takie rozwiązanie? Czy jesteśmy w stanie wyobrazić sobie nasze miasto za jakiś czas?

Najbrzydsze pomniki Papieza Polaka – Brzeski pomnik na 9 miejscu

Dlatego też, jakby przewidując grożącą miastu totalną pomnikozę, parę lat temu, zaproponowałam, aby w każdej kadencji stawiano ograniczoną ilość pomników. Ograniczenia już istnieją przy nadawaniu przez radę Miasta tytułów Honorowego Obywatela Stołecznego Królewskiego Miasta Krakowa. Tytuł ten jest najwyższym wyróżnieniem nadawanym przez Radę Miasta Krakowa. Stanowi  wyjątkowy dowód uznania dla osób zasłużonych dla miasta lub kraju. Zgodnie z obowiązującą uchwałą na jedną kadencję przysługują cztery honorowe obywatelstwa. Mamy 83 honorowych Obywateli (poza nimi jest pięciu, którym honorowe obywatelstwo zabrano). Historia nadawania tytułu rozpoczęła się w 1850 roku, kiedy obdarzono nim Andrzeja Ettmayera d’Adelsburg – radcę nadwornego, pełnomocnika cesarza Franciszka Józefa I.

Pomnik Bohdana Smolenia. Co z nim zrobić? Fot. Marek Lasyk – Galerie

Inna rangę mają tytuły nadawane z namysłem, z odpowiedzialnością, a inną kiedy wystarczy tylko zgłoszenie. I zamiast 83 obywateli mielibyśmy, posługując się jedynie zgłoszeniami, Honorowych Obywateli 830, czy nawet 8 tysięcy trzysta. Taką samą rangę, jak Honorowy Obywatel Miasta Stołecznego Krakowa mogłyby uzyskać pomniki. Stawiane byłyby po wcześniejszych konsultacjach społecznych. I powinno ich być znacznie mniej, bo, posługując się przytoczonym przykładem tytułów Honorowego Obywatela – ich ranga by wzrastała. Musimy wziąć pod uwagę  także i to,  że pomniki zajmują publiczną przestrzeń. Stawianie pomników gdziekolwiek nie jest możliwe. Istotnym uzasadnieniem jest tutaj opinia konserwatorów: miejskiego i wojewódzkiego. O konieczności czuwania nad przestrzenią publiczną nie będę pisała, ponieważ zdaje się, że jest to sprawa oczywista.

Poza stawianiem obelisków, posągów istnieją przecież i inne możliwości upamiętniania osób: poprzez nazwaniem ulic, skwerów, a także i inne akcje, które pozwolę sobie szerzej opisać. W Krakowie pomnika nie ma wybitna postać, jaką był profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego Kazimierz Wyka, ale grupa jego uczniów, przyjaciół od 30 lat organizuje przyznawanie nagrody im.Kazimierza Wyki polskiemu krytykowi literatury; o monument dla Zbigniewa Seiferta grupa jego wielbicieli się nie starała, ale nazwisko jazzowego kompozytora i skrzypka sławią na cały świat poprzez konkurs im.Zbigniewa Seiferta. Pomnika nie ma Wisława Szymborska, ale tutaj w Krakowie przyznawana jest nagroda literacka jej imienia. Ni wspomnę o Festiwalu Miłosza, Festiwalu Conrada i wielu innych , bardzo interesujących inicjatywach.

Podobna jak obecnie dyskusja zaczęła się przy stawianiu pomnika pułkownika Ryszarda Kuklińskiego. W urzędzie stawili się inicjatorzy pomnika. Jego budowa kosztowała prawie 1,5 mln zł, z czego – jak podała rzeczniczka prezydenta – ok. 1,2 mln zł to dotacja miasta. Inicjatorem budowy pomnika było Stowarzyszenie im. płk. Ryszarda Kuklińskiego. Wtedy również proponowałam, aby stowarzyszenie utworzyło stypendium dla najlepszego absolwenta polskich szkół wojskowych w  wojskowej uczelni amerykańskiej. Jakże dumnie mogło by brzmieć w życiorysie młodego człowieka: otrzymałem, otrzymałam trzymiesięczne stypendium Ryszarda Kuklińskiego w West Point. A jednak zabrakło energii na taką długotrwałą i niełatwą działalność. Pomnik stanął.

Tak więc podsumowując: szanujmy przestrzeń publiczną, bo może jej nie wystarczyć dla przyszłych pokoleń, korzystajmy z innych możliwości upamiętniania osób, o których mamy jak najwyższe mniemanie. Po wakacjach zaproponuję kolejny raz Radzie Miasta projekt uchwały, która będzie ograniczała ilość zezwoleń na stawianie pomników w przestrzeni publicznej.

Mam nadzieję, że powyższe argumenty uzasadniają mój pogląd na sprawę.

Jestem winna Państwu, co zapowiedziałam na początku tekstu, informację dla tych, którzy być może nie wiedzą: kim był Bogdan Smoleń. Najprawdopodobniej młodzi czytelnicy będą potrzebowali takiej wiadomości. Bogdan Smoleń ukończył liceum w Bielsku-Białej i Akademię Rolniczą w Krakowie; W latach 1968–1977 występował w krakowskim kabarecie Pod Budą, którego był  współzałożycielem. Kariera Smolenia, satyryka, artysty kabaretowego w pełni zaczęła się w Poznaniu, gdzie wyruszył za namową Zenona Laskowika. Ma pomniki w Bielsku-Białej i Poznaniu.